Reklama

Michał Urbaniak jest jednym z najbardziej znanych polskich muzyków jazzowych. Jego talent został doceniony przez fanów na całym świecie. Zanim jednak został muzykiem i kompozytorem, przez bliskich nazywany był „Michasiem” i dorastał w powojennej Polsce. Jego relacja z rodzicami była bardzo wyjątkowa: ojca prawie nie znał, gdy jego mama związała się z innym mężczyzną, przyjął nazwisko ojca. Jak wyglądało dzieciństwo Michała Urbaniaka? Przyznał, że dorastał w naprawdę wyjątkowym miejscu.

Reklama

Michał Urbaniak — relacja z ojcem, Edmundem Michałowskim

Chociaż światu jest znany jako Michał Urbaniak, tak naprawdę urodził się pod nazwiskiem Michał Michałowski. Jego biologiczny ojcem był Edmund Michałowski, warszawski przedsiębiorca. „Przed wojną był przedstawicielem Forda na Europę Środkową. Podobno po moich narodzinach mówił, że marzy o tym, żeby „Michaś mieszkał kiedyś w Nowym Jorku”. To było także jego największe marzenie – wyjechać do Ameryki, którą przecież znał tylko z opowiadań” opowiadał jazzman na potrzeby książki „Michaś. Wywiad rzeka z Michałem Urbaniakiem” autorstwa Jacka Góreckiego. Marzenie jego ojca jednak się nigdy nie spełniło: gdy wybuchła wojna, jego plany legły w gruzach.

„Jak przyszła wojna, pokazał swoje drugie oblicze. Z jednej strony oddany patriota, z drugiej działacz w podziemnych organizacjach wydających Żydów. Ścigali go i Niemcy, i Żydzi. Żeby odreagować piętno i presję wojny, uciekał w alkohol. Całkowicie się pogubił w tym, kim jest” możemy przeczytać. Muzyk przytoczył również sytuację, w której jego ojciec sprzedał wózek jego jedynego syna, by zakupić alkohol. W tym momencie przelała się czara goryczy jego mamy, Ireny Wysockiej. Zdecydowała się odejść od męża i wyjechać z Warszawy.

Michal Urbaniak na Jazz Jambore w Warszawie, 1971 rok, fot. Krzysztof Wojciewski/Forum

Michał Urbaniak w młodości

Udając Niemkę, udało jej się opuścić stolicę zaledwie dzień przed wybuchem powstania w getcie. Po ucieczce zdecydowała się osiedlić się z synem w Łodzi. Tam kilkuletni Michał Urbaniak zobaczył swojego ojca ponownie, jednak nie było to zbyt fortunne spotkanie. „Wracałem z przedszkola. Musiał wiedzieć, że to ja, może nawet miał jakiś kontakt z matką. Zabrał mnie z ulicy do knajpy U Denysa. Miałem cztery lata i umiałem już czytać. [...] Ojciec wykorzystywał ten mój talent do zakładów” mówił. Opowiedział, jak jego ojciec zakładał się o to z okolicznymi pijaczkami, a wygrane pieniądze od razu wydał na alkohol. Po tym wydarzeniu muzyk zobaczył swojego ojca zaledwie raz, kilka lat później.

„Nie był w dobrej formie. Wyglądał jak menel. Był zarośnięty, zaniedbany. Taki dryblas spod budki z piwem. Pewnego dnia stanął przede mną, jak wracałem ze szkoły. Nie wiedziałem, kto to jest, więc przed nim uciekałem” wyznał Michał Urbaniak, po czym dodał, że ojciec wołał go po imieniu: „Bałem się, ale też odczułem dysonans, bo oto pojawił się przede mną ktoś, kto znał moje imię. Ruszył przyspieszonym krokiem w moim kierunku i mnie dogonił. Najpierw zapytał, jak tam mamusia, a potem dodał: „Jestem twoim tatusiem”. To była totalna abstrakcja, nie wiedziałem, co to może znaczyć. Odwróciłem się i czym prędzej pognałem do domu”. Jazzman już nigdy więcej nie spotkał ojca. Z tego co wie, nigdy nie odbił się od dna.

Zobacz również: O ich konflikcie wprost huczało, teraz ujawnił prawdę. Tomasz Szczepanik wprost o relacjach z Edytą Górniak

Michał Urbaniak dorastał w olbrzymiej willi z basenem oraz miał służące, które Michasiowi podawały to, co chciał”

Mama Michała Urbaniaka kilka lat po rozwodzie z Edmundem Michałowskim związała się ponownie z innym mężczyzną. To właśnie jego nazwisko nosi do dziś jazzman. Jego ojczym był trzecim partnerem Ireny Wysockiej: „Moja mama Irena urodziła się w Warszawie i od czternastego roku życia była ubogą szwaczką. Wszystko poświęcała pracy. [...] Mój ojciec był jej drugim mężem, o pierwszym niewiele wiem, tylko tyle, że był niejakim Pasiakiem i ją bił. Była młoda, nie miała jeszcze osiemnastu lat i szybko odeszła od tego człowieka. A potem pojawił się mój ojciec, który, zanim się stoczył i zagubił przez swoje poglądy, to imponował kobietom”. Jej trzecim partnerem został Marian Urbaniak, z którym prowadziła tajną fabrykę tkacką. Tym biznesem udało im się zarobić małą fortunę.

Mieszkali w Łodzi w „olbrzymiej willi z wieloma pokojami”, która była „specjalnie zbudowana przez architekta tak, by miała liczne schowki w górnych kondygnacjach. W domu było także podziemne przejście do garażu, a z samego garażu kolejne przejścia prowadzące chociażby do furtki. Było to wszystko pomyślane tak, by mama mogła prowadzić swoją nielegalną, działającą dwadzieścia cztery godziny na dobę fabrykę ukrytą w domu” opowiadał. By lepiej ukryć biznes, jego mama zdobyła fałszywe zaświadczenie o niepełnosprawności, a jej partner miał „papiery niepoczytalnego”. Dorastając w tym miejscu, przyszły maestro jazzu miał wszystko na wyciągnięcie ręki. Jak opowiadał, na ulicy znali go wszyscy: wprawdzie trudno było ukryć posiadłość, w której mieszkali: „basen, korty tenisowe, biegające po ogrodzie psy, [...] a w domu służące, które Michasiowi podawały to, co chciał” możemy przeczytać w książce.

Czytaj także: Od 40 lat żyje poza Polską, mąż jest jej wielką siłą. Odsłaniamy tajemnice Reginy Rosłaniec Bavcevic

Majewski/AKPA

Michał Urbaniak, Festiwal Filmowy Cannes, 27 maja 2002

Michał Urbaniak — relacja z ojczymem

Michał Urbaniak wspomniał, że w dzieciństwie materialnie nic mu nie brakowało. „To był raj dla dziecka. Raj, w którym służące w białych rękawiczkach odprowadzały mnie do taksówki. A ta taksówka prosto do szkoły”. Jednakże relacji jego mamy oraz jego ojczyma daleko było do perfekcji. Jak opowiada po latach muzyk, w ogóle do siebie nie pasowali. „Ona z nim była tylko dlatego, że łączyły ich biznes i wspólna praca. Poza pracą nieustannie się kłócili, często powodem kłótni byłem ja, oczko w głowie mamusi” mówił. Dodatkowo Marian Urbaniak, który miał już syna z poprzedniego małżeństwa, nigdy w pełni nie zaakceptował pasierba. „Ojczym był o mnie zazdrosny, o moje sukcesy w szkole, o to, że gram na instrumencie. Nie potrafił mnie zaakceptować, nie traktował mnie jak swojego, tylko obcego. Kiedy miałem dziewięć lat, powiedziałem mamie, że jeżeli mam być kością niezgody w tym małżeństwie, a tak było, to zmieńmy mi nazwisko na Urbaniak” wyznał. Ten pomysł był jednak tylko chwilowym rozwiązaniem konfliktu: relacja Michała Urbaniaka z wybrankiem jego mamy nigdy nie uległa poprawie.

Na szczęście już w młodzieńczym wieku muzyk znalazł plan na przyszłość. Gdy miał sześć lat, zauważono u niego niezwykłe poczucie rytmu. Jego mama zapisała go do Państwowej Szkoły Muzycznej, gdzie nauczył się gry na skrzypcach. Chociaż miał wtedy zaledwie kilka lat, wiedział, czego chce od życia: „Egzamin na pierwszy rok i od razu pokazałem swój charakterek. Na miejscu okazało się, że chętnych jest tak wielu, że na skrzypce nie ma już miejsc. Zaproponowali mi altówkę, ale się nie zgodziłem. Ten mały Michaś powiedział, że nie będzie grał na altówce, że interesują go tylko skrzypce. Zebrane dookoła dzieciaki i ich rodzice patrzyli na mnie jak na rozpieszczonego małego szaleńca, który żąda największej porcji lodów z bitą śmietaną. Tak też się stało – pomimo braku wolnych miejsc przyjęto mnie na skrzypce. Stałem się Michasiem muzykantem” możemy przeczytać w publikacji.

Artykuł powstał z uprzejmości wydawnictwa Marginesy. Premiera książki „Michaś. Wywiad rzeka z Michałem Urbaniakiem” autorstwa Jacka Góreckiego 28 lutego 2024 r.

Sprawdź też: Wzruszona Maryla Rodowicz zwróciła się do swoich dzieci. Pragnie tylko jednego, nie mogła tego dłużej kryć

LUKASZ SZELAG/REPORTER

Michał Urbaniak, 28.09.2018

Podlewski/AKPA
Reklama

Michał Urbaniak, ogłoszenie nominacji Orły 2023, 8 lutego 2023

Reklama
Reklama
Reklama