Reklama

Pełen nostalgii i wyjątkowego ciepła głos. Niezwykła zdolność interpretacji. Jej hity, takie jak „Pogoda ducha”, „W moim magicznym domu” czy „Samba przed rozstaniem” nucą kolejne pokolenia. Ma artystyczną duszę: poza wokalistyką zajmuje się również komponowaniem, pisaniem wierszy i fotografią. Hanna Banaszak od 40 lat zachwyca i inspiruje. Ale o jej życiu prywatnym wiadomo niewiele. Niechętnie o nim mówi. W pewnym momencie przerwała milczenie i kilka lat temu udzieliła wywiadu, w którym rozliczyła się najmroczniejszymi i najbardziej sensacyjnymi wspomnieniami z przeszłości... Oto jej sekrety i tajemnice.

Reklama

Ostatnia aktualizacja tekstu na VUŻ: 22.01.2024 r.

Hanna Banaszak: nieufna i wycofana

Hanna Banaszak w rozmowie z Wysokimi Obcasami w 2020 roku opowiedziała o swoim życiu. W rozmowie z Dorotą Wodecką wyznała, dlaczego tak rzadko się udziela.

„Jestem nieufna, co zważywszy na to, że chcę ludziom ufać i przyjmuję wobec nich postawę otwartą, brzmi dość paradoksalnie. Ale moja otwartość nie oznacza, że opowiadam pikantne szczegóły ze swojego życiorysu. Nadmierne mówienie o sobie, szczególnie w tonie sensacji, jaką obdarzano mnie na początku mojej kariery, uważam za niekoniecznie estetyczne”, mówi Hanna Banaszak.

Artystka przyznaje się do wewnętrznej nieśmiałości i podkreśla, że przez doświadczenia stała się wycofana, zarówno jako dziecko, jak i potem, jako młoda kobieta. Na scenie potrafiła to ukryć.

Przeczytaj też: Magdalena Piekorz wyszła z ciężkiej choroby. Teraz została szefową Agencji Kreacji Filmu i serialu w TVP

Hanna Banaszak debiutowała w 1976 roku na festiwalu w Opolu „Młode Talenty”. Karierę solową rozpoczęła w 1980 roku. Talent bez wątpienia odziedziczyła po rodzicach, którzy chcieli zapisać córkę do szkoły muzycznej. Ale na przesłuchaniu Hanna Banaszak nie była w stanie wydobyć z siebie dźwięku. Po prostu zjadła ją trema.

Hanna Banaszak na planie swojego debiutu filmowego "Przeklęta ziemia", 1981 r.

PAP/CAF/Eugeniusz Wołoszczuk

Hanna Banaszak: droga do kariery

Dopiero jako nastolatka odważyła się śpiewać i występować na festiwalach amatorskich. Dostawała nagrody, otrzymywała propozycje artystyczne. W latach 1977–1979 współpracowała z zespołem Sami Swoi, z którym koncertowała w Polsce i Europie. W trakcie swojej muzycznej drogi współpracowała z największymi nazwiskami – Jeremim Przyborą, Jonaszem Koftą, Wojciechem Młynarskim czy Jerzym Wasowskim.

Teksty piosenek, które od nich otrzymywała, potrafiła interpretować w taki sposób, że ludzie utożsamiali ją z wizerunkiem scenicznym. A ten sama traktowała jako artystyczną kreację. W blasku reflektorów Hanna Banaszak zachwycała w pięknych, seksownych sukniach i perfekcyjnym makijażu. Ale to głosem potrafiła czarować najbardziej.

„Kiedy dostałam pierwsze teksty od Wojciecha Młynarskiego czy Jeremiego Przybory, ku ich zachwytowi okazało się, że umiem z wdziękiem przekazywać treści uwodzicielskie. (...) Umiałam to artystycznie podać, ale w rzeczywistości po zejściu z estrady byłam zwykłą 20-latką w dżinsach i trampkach”, wspominała w wywiadzie dla Wysokich Obcasów.

To miało też swoje ciemne strony. Czuła zawiść kobiet, które za nią nie przepadały. Za to mężczyźni szaleli. Jej karierze nie pomagały także plotki o romansie z ówczesnym premierem, Mieczysławem Rakowskim. Te spekulacje mocno ją zabolały. W rzeczywistości była wtedy związana z Pawłem Rakowskim, producentem muzycznym. Ale ludzie i tak wiedzieli swoje. Plotkowano nawet o ślubie artystki z premierem. Według spekulacji zakochani mieli pobrać się w Moskwie w obecności generała Wojciecha Jaruzelskiego. Hanna Banaszak początkowo próbowała dementować te informacje. Później nie reagowała na zaczepki i uszczypliwości. Tym bardziej była postrzegana jako osoba zarozumiała.

„Umiar w publicznym opowiadaniu o sobie zawsze mnie ratował. Nie reagowałam na inwektywy i zaczepki, co zresztą powodowało, że byłam jeszcze bardziej nielubiana. Uznawano mnie za hardą i zarozumiałą, bo nie było po mnie widać, że cokolwiek mnie rani i dotyka”, mówiła w wywiadzie dla Wysokich Obcasów.

Trudno wraca jej się do dawnych utworów. Wspomnienia odżywają. O jednym z nich Hanna Banaszak zdecydowała się opowiedzieć. Dodała także, że udało jej się po tym pozbierać. Chodzi o festiwal w Jarocinie (dawniej Wielkopolskie Rytmy Młodych).

„Pewien człowiek współpracujący z festiwalem próbował mnie zgwałcić. Miałam 17 lat”, wyznała. Hanna Banaszak występowała wówczas z kolegą. Pewien mężczyzna chciał zostać ich menadżerem i pod pretekstem podpisania umowy poprosił, żeby wokalistka przyszła do jego pokoju.

„Rzucił się na mnie. Szarpałam się z nim kilkanaście minut, podrapałam go, ale w końcu udało mi się jakoś uciec. A on, kiedy rano pojawił się na próbie, szepnął mi do ucha, że jestem dziwką. Podobnych sytuacji miałam w życiu jeszcze kilka”, wspominała wokalistka w rozmowie z „Wysokimi Obcasami”.

Większość mojego życia było walką – albo z samą sobą, albo z repertuarem

O sytuacji opowiedziała jednemu z kolegów. „Zapytał mnie: »To po co tam chodziłaś?«. I dla mnie to pytanie było jeszcze bardziej tragiczne niż sytuacja, do której doszło”, opowiedziała.

Przestała śpiewać utwory z tamtego okresu. „Zaczęłam szukać innych treści, co stało się dla mnie zbawienne i przyczyniło do mojego artystycznego rozwoju”, dodała. Dzięki Jonaszowi Kofcie wciąż występowała na scenie. Napisał dla niej utwory dojrzalsze - „Samba przed rozstaniem”, „Wołanie Eurydyki”, „Po karnawale” czy „Kiedy Księżyc jest w nowiu”. To pomogło jej porzucić dotychczasową łatkę - wokalistki, która potrafi śpiewać jedynie o uczuciu między mężczyzną a kobietą.

Hanna Banaszak wielokrotnie przekonywała się o swojej niezwykłej sile. Została wychowana na waleczną i pracowitą kobietę. W wieku 27 lat została mamą. Na świecie pojawiła się jej córka. Później wokalistka musiała zmierzyć się z samotnym macierzyństwem.

„Nie chciałam jej chować pod kloszem, ale byłam dla niej i mamą, i tatą. To czasem są dwie bardzo różne role, więc pewnie też popełniałam błędy”, mówiła w „Wysokich Obcasach”. Jest dumna ze swojej pociechy, która wyrosła na utalentowaną, mądrą i dobrą kobietę, która sama jest już mamą.

Czytaj też: Niedawno obchodził urodziny. Gdy fani Piotra Kaszewiaka odkryli jego wiek, przecierali oczy

Co dziś robi Hanna Banaszak?

Jak dziś wygląda życie Hanny Banaszak? Artystka wciąż tworzy i koncertuje. Jej najnowsza płyta ukazała się 24 lipca 2020 roku. Umieściła na niej teksty Szymborskiej, Różewicza, Gombrowicza czy Brodskiego. Nie są to przypadkowe treści. Dla wokalistki układają się one w opowieść o ludzkości.

Zobacz także: Jerzy Turek i jego żona Lisia przeżyli razem blisko 50 lat. Nigdy się sobą nie znudzili

„Tym krążkiem chciałam »zapukać« do ludzi młodszych ode mnie. Szukałam zatem i tworzyłam dźwięki, które rozumie obecny 20-, 30-, 40-latek. Dodałam do nich dojrzałe treści, w większości napisane przez wybitnie mądrych ludzi, i oprawiłam je muzyką wymyśloną przeze mnie”, mówiła w Wysockich Obcasach.

Wokalistka nie pozwala na to, by zgasła w niej energia. Rozwija się, marzy, czyta ludzkie emocje. „Większość mojego życia była walką – albo z samą sobą, albo z repertuarem, albo z codziennym mozolnym życiem i z pracą zarobkową – nie po to, żeby obrastać w nadmiary luksusu, tylko utrzymać siebie i córkę, więc mam wdrukowane w podświadomość, że muszę walczyć. I to się dzieje", mówiła.

Hanna Banaszak, 2003 rok

KRZYSZTOF WOJDA/REPORTER

Hanna Banaszak w 2013 roku

MIECZYSLAW WLODARSKI/REPORTER

Hanna Banaszak, 2018 rok

MAREK LASYK/REPORTER
Reklama

Reklama
Reklama
Reklama