Tak wyglądały ostatnie chwile życia Alexandra McQueena. Zostawił niecodzienny testament
Wybitny projektant odebrał sobie życie 12 lat temu
Dziś mija 12 lat, kiedy gosposia Alexandra McQueena znalazła go powieszonego na pasku od spodni w szafie. Projektant odebrał sobie życie po tym, jak zmarła jego ukochana mama. Przez lata borykał się z silną depresją, uzależnieniem od kokainy, ale również stanami lękowymi i wirusem HIV. Presja otoczenia sprawiła również, że zaczął popadać w paranoje. Zostawił po sobie zaskakujący testament, a jego woli wiele osób nie mogło zrozumieć.
ZOBACZ TEŻ: Dziś miałby 53 lata. Czego dowiemy się z fascynującej biografii Alexandra McQueena?
Depresja, narkotyki, HIV, okaleczanie się... Szczegóły śmierci Lee Alexandra Mcqueena
Od najmłodszych lat inspirowało go wszystko co niestandardowe, brzydkie i przerażające. Szokował, pobudzał do myślenia, a nawet powodował swoimi artystycznymi wizjami niesmak. Lee, bo tak brzmiało pierwsze imię projektanta, pokazywał się od mrocznej strony nie tylko w projektach. Taka sama była jego dusza, która musiała pomieścić wiele smutnych momentów życia. W dzieciństwie Alexander Mcqueen był świadkiem przemocy oraz ofiarą molestowania. Z czasem doszła także brak akceptacji swojej tuszy, depresja, napady paniki, uzależnienie od kokainy i strach przed śmiercią. To ostatnio miało wywoływać wirus HIV, którym artysta był zarażony.
Według wielu obserwatorów i znajomych projektanta, nie był on stabilny emocjonalnie. Po tym, jak poddał się zabiegowi odsysania tłuszczu, by pasować do kanonów piękna przyjętych w świecie mody, gorzko żałował tej decyzji i powtarzał, że już sam nie wie, który Lee Alexander to ten prawdziwy. Pod koniec życia miał nabrać też obsesji, jakoby wszyscy byli przeciwko niemu. Dużo myślał o końcu życia. Przed pokazem w 2007 roku Lee Alexander Mcqueen zapowiedział nawet asystentowi, że na koniec wyjedzie z podziemnego podestu i zastrzeli się na oczach widowni. Tego pomysłu, mimo ogromnego strachu współpracowników, ekscentryczny projektant jednak nie wykonał.
Odejście najbliższych
W tym samym roku świat zaczął zawalać się gwiazdorowi także ze względu na samobójczą śmierć przyjaciółki. Isabella Blow odebrała sobie życie po tym, jak dowiedziała się, że choruje na raka. Wcześniej także próbowała doprowadzić wielokrotnie do samobójstwa, jednak Alexander McQueen częściowo opłacał jej leczenie terapeutyczne. Mimo różnych gestów sympatii płynących w obydwie strony, pojawiały się głosy o tym, że relacja Lee i Isabelli była toksyczna, a sam projektant często traktował przyjaciółkę lekceważąco lub nie miał dla niej czasu. Tak czy tak, wraz z odejściem Isabelli Blow, umarła też część McQueena...
CZYTAJ RÓWNIEŻ: Powiesił się w szafie, fortunę zapisał psom. Dziś 12. rocznica śmierci Alexandra McQueena
Dokładnie tak samo, choć z najgorszymi możliwymi konsekwencjami, stało się, gdy w lutym 2010 roku zmarła matka projektanta. Przez lata była ona jedyną osobą w bliskiej rodzinie, która widziała ogromny talent syna i wspierała go jak mogła. Alexander McQueen nie wytrzymał tej straty i na jej skutek powiesił się w swoim londyńskim mieszkaniu na dzień przed pogrzebem rodzicielki. Wchodząc do apartamentu położonego przy West Endzie, policja miała poza ciałem 41-latka zobaczyć laptopa z wyszukiwaniami dotyczącymi samobójstwa, a także porozrzucane zakrwawione narzędzia. Nadgarski McQueena były bowiem podcięte sztyletem i tasakiem do mięsa. Artysta przyjął też dużą porcję kokainy, środków nasennych i uspokajających.
Na grzbiecie jednej z książek Lee Alexander McQueen miał zapisać „Karm moje psy. Przepraszam. Kocham Cię”. Słowa skierowane były do byłego partnera projektanta, z którym mimo rozstania łączyła go przyjaźń. 41-latek w krótkiej wiadomości poprosił też o pochowanie blisko kościoła.
Tajemnice testamentu Alexandra Mcqueena
Równie wiele tajemnic zawierał jego testament. Media na całym świecie odnotowały fakt, że dużą część majątku Alexander McQueen zapisał swoim… dwom psom. Na opiekę bulterierów miłośnik mody i zwierząt przeznaczył po 50 tysięcy złotych. Po dwa razy więcej przekazał też dla 4 brytyjskich organizacji zajmujących się bezdomnymi kotami i psami.
CZYTAJ TEŻ: Luksusowa grupa Kering rezygnuje z futer. U jakich marek już ich nie kupisz?
Największą część majątku szacowanego na 16 milionów funtów, czyli około 80 milionów złotych, projektant zapisał byłemu partnerowi. Poprosił go też, by w jego imieniu, ufundował stypendia najzdolniejszym uczniom szkoły, którą sam skończył - Central St. Martin's College of Art and Design. Po 50 tysięcy funtów otrzymali także: gosposia, chrześniak, każdy z siostrzeńców i siostrzenic. Z kolei po 250 tysięcy funtów przepisano dla trzech sióstr i dwóch braci 41-latka.
Firma Alexandra McQueena wciąż działa i odnosi ogromne sukcesy, choć sam projektant nigdy nie popierał pomysłu istnienia domu mody jego imienia, gdy nie będzie go już na świecie…