Reklama

Na ekranie bawił do łez. Ale poza nim rzadko się śmiał. Walcząc z narkotykową przeszłością, chory na depresję, w wieku 63 lat popełnił samobójstwo. Robin Williams to kolejna po Philipie Seymourze Hoffmanie, Whitney Houston czy Brittany Murphy gwiazda, która odeszła za wcześnie. Ich historie pokazują, że Hollywood wcale nie jest takim rajem, jak się wszystkim wydawało.

Reklama

Poniżej przypominamy tekst autorstwa Jakuba Biskupskiego, który ukazał się w VIVIE! w 2014 roku.

Gwiazdy Hollywood, które zabiła własna sława. Robin Williams i inni…

Znalazła go asystentka. Już kiedy pukała do drzwi, czuła, że coś jest nie w porządku. Nikt nie otwierał, nie reagował na jej nawoływania. Śledczym zeznała, że do domu weszła kilka minut po godzinie 11.30. Zaniepokojona najpierw obeszła dół, a później weszła na piętro, do sypialni Robina Williamsa… Widoku, który tam zastała, nie zapomni do końca życia.

Porucznik Keith Boyd na konferencji prasowej zdradził, że aktor najprawdopodobniej popełnił samobójstwo przez powieszenie. „Wszystko wskazuje na to, że w zdarzeniu nie brały udziału osoby trzecie, ale musimy to jednoznacznie wykluczyć. Śledztwo wciąż trwa”, mówił. Ostatnią osobą, która widziała Williamsa żywego, była jego żona, Susan Schneider. Spędzili razem niedzielny wieczór, a w poniedziałek Susan wyszła z domu, kiedy mąż jeszcze spał. Boyd ujawnił też, że na podłodze w sypialni policjanci znaleźli mały nożyk, którym Robin zadał sobie kilka ran w okolicach nadgarstków. Na razie nie wiadomo, czy był pod wpływem środków odurzających. To wykażą dopiero wyniki badań toksykologicznych, ale na nie trzeba poczekać nawet do sześciu tygodni.

Smutny wesołek

Wieść o śmierci aktora błyskawicznie obiegła cały świat. Susan zaapelowała do fanów, by pamiętali o momentach śmiechu i radości, które dawał im jej mąż. Barack Obama na Twitterze napisał, że Robin Williams był jedyny w swoim rodzaju. Na profilu Akademii Filmowej pojawiło się zdjęcie dżina z disneyowskiej animacji (Robin podkładał pod tę postać głos) z podpisem: „Dżinie, jesteś wolny”. Przyjaciele
z branży dziękowali mu za to, że był tak wspaniałą osobą. Wielbiciele wymieniali najlepsze filmy, w których zagrał. „Fisher King”, „Buntownik z wyboru”, „Stowarzyszenie Umarłych Poetów”, „Pani Doubtfire”, „Good Morning, Vietnam” – to tylko niektóre z nich. Ale gdzieś pomiędzy tymi wszystkimi wzruszającymi pożegnaniami wciąż pojawia się pytanie, dlaczego Robin Williams, jeden z najzabawniejszych komików Hollywood, w wieku 63 lat popełnił samobójstwo?

Jego najbliżsi przyznają, że od kilku miesięcy nie czuł się najlepiej. Od dawna cierpiał na depresję, ale ostatnio choroba jeszcze się nasiliła. Mimo że wciąż był bardzo aktywny zawodowo – w tym roku pracował na planie sześciu filmów – Robin stracił chęć do życia. Sąsiedzi mówili, że bardzo schudł, zapadł się w sobie. Czy powodem depresji były kłopoty finansowe aktora? „Przyjmował wszystkie propozycje. Angażował się w wiele projektów tylko po to, by spłacić długi. Dwa rozwody kosztowały go ponad 30 milionów dolarów”, pisał „Daily Mail”. Nie wiadomo, czy to pchnęło go ponownie w stronę nałogów. Wiadomo za to, że na początku tego lata był na terapii w klinice odwykowej.

Hollywood na haju

Robin Williams nigdy nie ukrywał słabości do narkotyków i alkoholu. Zwykle cichy i spokojny, po kokainie i kilku drinkach stawał się duszą towarzystwa. Z czasem jednak bez używek nie potrafił już normalnie funkcjonować. „Robiłem paskudne rzeczy. Do tej pory się ich wstydzę”, mówił w wywiadzie dla „The Guardian”. Ocknął się dopiero, kiedy jego przyjaciel, John Belushi, zmarł po przedawkowaniu narkotyków. W 1983 roku, przed narodzinami pierwszego dziecka, syna Zachary’ego, Williams poszedł na odwyk. „To był moment przebudzenia! I to jaki. Myślę, że maczał w tym palce ktoś z góry”, mówił o tamtych czasach. Na każdym kroku podkreślał też, że branie kokainy było wielkim błędem. „Paranoja i impotencja. Co w tym jest fajnego? Bezsensowne dyskusje w nocy, a później trudne poranki, podczas których czujesz się jak wampir. To już nie dla mnie”, zarzekał się.

Aktor swoje uzależnienie tłumaczył strachem przed samotnością i odrzuceniem. Te lęki pojawiły się, kiedy pod koniec lat 70. nagle stał się sławny. A według raportu opublikowanego na portalu Fox News to najczęstsze powody, dla których gwiazdy sięgają po narkotyki. „Te dzieciaki najpierw harują, by zdobyć sławę i pieniądze, a później, kiedy one przychodzą, nie wiedzą, co z nimi zrobić. Zaczynają się obawiać, czy są wystarczająco zdolni, czy dobrze wyglądają, czy pojawią się kolejne propozycje. W końcu ktoś podsuwa drinka albo proponuje działkę i nagle te problemy znikają”, tłumaczy schemat Candace Bruce, szefowa kliniki odwykowej Morningside Recovery.

Najlepszy przyjaciel diler

Autorzy raportu zwracają też uwagę na fakt, że w Hollywood nikt specjalnie nie kryje się z zażywaniem narkotyków. Nie jest to czyn potępiany. W klubach gwiazdy, które palą jointy albo wciągają kokainę, to dość powszechny widok. „Bywa nawet tak, że menedżerowie lokali płacą działką sławnym gościom za wizytę”, donosi informator portalu. Według niego w showbiznesowym światku biorą wszyscy. Aktorzy, reżyserzy i producenci. Życie w stresie, pod ciągłą presją, i obawa, by nie wypaść z obiegu, sprawiają, że takie osoby dużo szybciej się uzależniają. Poza tym dla nich wydanie kilkuset, a nawet kilku tysięcy dolarów na narkotyki na imprezę nie jest żadnym problemem. „Najgorętsze nazwiska często nie muszą płacić za towar. Dilerzy przyjaźnią się z nimi i sprawiają im prezenty tylko za to, by przebywać w ich towarzystwie. Dzięki temu poznają innych nadzianych klientów i interes się kręci”, dodaje. O tym, jak silne są to relacje, pisał też „National Enquirer”. Po śmierci Whitney Houston do redakcji gazety zgłosił się mężczyzna, który zaopatrywał ją w narkotyki. Opowiedział, jak w czerwcu 2010 roku spędził ponad 13 godzin w pociągu ze Szwajcarii do Danii, żeby przed koncertem w Kopenhadze dowieźć jej kokainę i psychotropowy lek Adderall. Paczuszka była warta sześć tysięcy dolarów. Ile dostał za dostawę? Whitney była tak dobrą klientką, że zrobił to dla niej gratis.

Skutki uboczne sławy

Kokaina, marihuana oraz silne środki farmakologiczne, takie jak Benadryl, Xanax i Flexeril. Takie substancje znajdowały się w organizmie Whitney Houston w chwili jej śmierci. 11 lutego 2012 roku piosenkarka została znaleziona nieprzytomna w wannie w apartamencie 434 hotelu Beverly Hilton. Aktorkę Brittany Murphy po rozległym zawale serca próbowano ratować w szpitalu. Bezskutecznie. Po autopsji okazało się, że była wręcz „nafaszerowana” metalami ciężkimi. Stężenia kilkakrotnie przekraczały dozwolone normy. „Tak dzieje się w przypadku osób uzależnionych od heroiny, psychotropów czy środków odchudzających”, komentowali lekarze w 2009 roku.

W ciele zmarłego cztery lata wcześniej Heatha Ledgera wykryto między innymi silne leki przeciwbólowe – Oksykodon i Hydrokodon – oraz psychotropy – Diazepam i Alprazolam. Wcześniej niezapomniany Joker z filmu „Mroczny Rycerz” miał poważne problemy z heroiną. Ale z tym nałogiem pomógł mu zerwać… Philip Seymour Hoffman. Niestety, on sam już sobie z nim nie poradził. Jednego z najwybitniejszych hollywoodzkich aktorów znaleziono martwego 2 lutego 2014 w jego mieszkaniu. Po przeszukaniu apartamentu policjanci znaleźli w nim 70 działek heroiny.

Ci wszyscy tragicznie zmarli artyści zrobili kariery i mieli, wydawałoby się, wspaniałe życie. Co zatem poszło nie tak?

Niebezpieczna pułapka

Brittany Murphy, śliczna dziewczyna, znana z takich filmów, jak „8. Mila” czy „Przerwana lekcja muzyki”, nie potrafiła zaakceptować swojego ciała. Garściami łykała tabletki odchudzające, stosowała drakońskie diety. Jej znajomi mówili, że tylko kwestią czasu było to, kiedy zacznie brać narkotyki. Nie mylili się. Heroinę zaczęła zażywać ze swoim mężem Simonem Monjackiem.

Whitney Houston też wpadła w sidła nałogu przez ukochanego. Najpierw z Bobbym Brownem eksperymentowali z używkami dla zabawy, lepszego seksu, relaksu. W programie Oprah Winfrey zdradziła, że przestała panować nad sytuacją po wielkim sukcesie, który odniósł film „Bodyguard”. To był 1992 rok. Później już coraz mocniejsze substancje potrzebne im były na co dzień. „Nie myślę o sobie, że byłam uzależniona. Raczej że miałam zły nawyk, coś, co mogę w każdej chwili zmienić”, mówiła w 2002 roku w show „Primetime”. Wtedy przyznała również, że jest „czysta”. „Nie biorę narkotyków dzięki modlitwie”, przekonywała. Ale już dwa lata później ponownie trafiła na odwyk…

Heath Ledger był typem wrażliwego buntownika. Piekielnie zdolny, ale bezkompromisowy. A w Hollywood trzeba być elastycznym. Po wielkim sukcesie, który odniósł w 2001 roku, po premierze filmu „Obłędny Rycerz” poczuł się jak przedmiot. „Wściekał się na producentów, agentów, media. Na wszystkich, którzy chcieli się na nim dorobić. Pragnął grać w filmach, rozwijać się, a nie liczyć kasę”, wspominali jego przyjaciele. Narkotykowy haj był dla niego odskocznią od znienawidzonej codzienności. Kiedy zaczął cierpieć na bezsenność, odurzał się, bo nie mógł sobie poradzić z gonitwą myśli.

Nieoczekiwana sława i pieniądze, potem ucieczka od rzeczywistości, obawa przed tym, co przyniesie przyszłość, a następnie depresja i narkotyki to często powtarzający się scenariusz w Fabryce Snów. Philip Seymour Hoffman wcześnie wpadł w tę pułapkę. Ale walczył o siebie. Pierwszy odwyk zaliczył w wieku 22 lat, zaraz po skończeniu szkoły aktorskiej. „Zażywałem wszystko, co wpadło mi w ręce”, wspominał. Po terapii, żeby zwalczyć heroinowy głód, brał różne lekarstwa. „To było błędne koło”, mówił po premierze filmu „Capote”. Do końca prowadził nierówną walkę z narkotykami. Oprócz chodzenia na terapię pomagał innym słynnym ćpunom z Hollywood. „Błagał ich, by nie marnowali życia. Pilnował, by nie brali. Uświadamiał. Oddał im chyba całą swoją silną wolę i nic już nie zostało dla niego”, mówił znajomy aktora. W organizmie zmarłego w lutym tego roku Hoffmana toksykolodzy odkryli heroinę, kokainę i amfetaminę.

Reklama

Robinowi Williamsowi udało się przez wiele lat żyć w trzeźwości. Ale nigdy tak naprawdę nie uporał się ze swoją burzliwą przeszłością. „Te demony tkwią we mnie”, mówił. I, niestety, mimo zaciętej walki te demony go pokonały.

Reklama
Reklama
Reklama