Reklama

Dzięki wsparciu Kuby Błaszczykowskiego i Dominiki Kulczyk telefon zaufania dla dzieci przetrwa. Fundacja „Dajemy Dzieciom Siłę”, która była za niego odpowiedzialna na terenie Polski, początkowo prosiła o wsparcie Ministerstwo Spraw Wewnętrznych, jednak ich apel pozostał bez odpowiedzi. Na szczęście fundacja piłkarza i bizneswoman zaoferowały pomoc.

Reklama

Zobacz też: Świetny piłkarz, oddany mąż i ojciec. Oto 7 rzeczy, za które kochamy Kubę Błaszczykowskiego!

Polecamy też: Kuba Błaszczykowski: „Podziękowania za gole kieruję w niebo, w stronę mamy. Zawsze we mnie wierzyła”

Telefon zaufania dla dzieci w Polsce ocalony dzięki Kubie Błaszczykowskiemu i Dominice Kulczyk

W 2008 roku Komisja Europejska zadecydowała, by uruchomić w Polsce telefon zaufania dla dzieci. Dzwoniąc pod numer 116 111, najmłodsi mogli uzyskać pomoc lub poradę, na przykład w przypadku doświadczenia aktu przemocy domowej.

Od początku działalności odebraliśmy ponad milion połączeń, mimo że na początku 2017 roku musieliśmy ograniczyć liczbę stanowisk z dziesięciu do pięciu, bo zabrakło nam pieniędzy. Przede wszystkim działamy wtedy, kiedy jeszcze nie zdąży dojść do jakichś dramatycznych sytuacji. Bez tej pomocy, jeśli nie można jej uzyskać w domu, albo w szkole, niejednokrotnie zdarzają się próby samobójcze lub okaleczenia. Nie dostawaliśmy dotacji celowych, ale startowaliśmy w konkursach i je wygrywaliśmy. Dzięki temu pozyskiwaliśmy środki. Niestety w 2017 roku sytuacja się diametralnie zmieniła i finansowania już nie ma”, ujawniła w wywiadzie dla Wirtualnej Polski kierująca fundacją „Dajemy Dzieciom Siłę” Lucyna Kicińska.

Według medialnych doniesień, stało się to niemożliwe ze względu na zmiany zasad organizowania konkursów przez Ministerstwo Spraw Wewnętrznych i Administracji. Fundacja nie była w stanie wygrać ich i straciła możliwość uzyskania ministerialnego finansowania.

Mimo interwencji Rzecznika Praw Dziecka u ministra Mariusza Błaszczaka, sprawa utknęła w miejscu. Jednak dwie fundacje, działające na rzecz najbardziej potrzebujących, postanowiły włączyć się w tę szlachetną inicjatywę, by nie dopuścić do likwidacji telefonu zaufania dla dzieci. Chodzi o prowadzonaą przez Dominikę Kulczyk „Kulczyk Foundation” oraz fundację Kuby Błaszczykowskiego „Ludzki gest”.

Wraz z „Kulczyk Foundation” zebraliśmy 430 tysięcy złotych i te pieniądze gwarantują, że do końca 2018 roku telefon będzie działał do 2 w nocy”, potwierdziła w rozmowie z portalem Pudelek Małgorzata Domagalik z fundacji „Ludzki gest”.

Nie można jeszcze powiedzieć, że zebraliśmy środki, które pozwolą nam spokojnie działać w ciągu dnia do końca 2018 roku. Walczymy o wsparcie z Komisji Europejskiej, a także dofinansowanie z fundacji funkcjonujących przy firmach. Do tego dochodzą darczyńcy indywidualni oraz wpływy z jednego procenta podatku. Podkreślam, że nie zajmujemy się wydumanymi problemami”, przekonuje z mocą Lucyna Kicińska.

Polecamy: Kuba Błaszczykowski: „Najbardziej interesuje to, by po zakończeniu kariery powiedzieć sobie: dałeś z siebie wszystko”

East News

Kuba Błaszczykowski obecnie

Traumatyczne dzieciństwo Kuby Błaszczykowskiego

Nic dziwnego, że działalność prowadzona przez fundację „Dajemy Dzieciom Siłę” jest wyjątkowo bliska Kubie Błaszczykowskiego. Były kapitan reprezentacji Polski w wieku 11 lat doświadczył ogromnej rodzinnej tragedii. Niemal na jego oczach ojciec piłkarza, Zygmunt, ugodził nożem jego matkę, Annę. Obrażenia, jakich doznała, były śmiertelne. Ojca sportowca za ten bestialski akt agresji skazano na 15 lat pozbawienia wolności. Do tych traumatycznych wydarzeń powrócił w wywiadzie dla VIVY! w 2012 roku.

– Po strzelonych golach zawsze patrzysz w niebo. Dlaczego?
Jakub Błaszczykowski: To symboliczny gest. Podziękowania za gole kieruję w stronę mamy, która od ponad 15 lat nie żyje.

– Twoja mama zginęła tragicznie na Twoich oczach. Jak można żyć z takim wspomnieniem?
Jakub Błaszczykowski: Nie wiem, czy powinienem do tego w ogóle nawiązywać, ale przypominam sobie tę sytuację, kiedy patrzę na swoją córkę. Czuję, że chciałbym jej dać to wszystko, czego mi zabrakło po śmierci mamy. Aż czasem boję się, że za bardzo ją będę rozpieszczał. Mama dawała nam z bratem dużo ciepła i to też chciałbym przekazać Oliwii. Ta tragedia zmieniła w moim życiu wszystko. Zablokowała mnie, zniechęciła do wielu rzeczy. Na kilka lat przestałem nawet rosnąć, w ósmej klasie mierzyłem zaledwie 152 centymetry. Na szczęście później to się wyrównało. Ale też dzięki temu musiałem szybciej dojrzeć, usamodzielnić się. To mnie zahartowało.

– Wracasz jeszcze do momentu tragedii?
Jakub Błaszczykowski: Tak, ale jest to już całkiem inne wspomnienie. Wiele lat zajęło mi, by przestać myśleć o tym jedynie z nienawiścią. Gdy zacząłem się rozglądać, okazało się, że wokół jest wielu ludzi, którzy mają podobne albo i gorsze doświadczenia. I że trzeba choć próbować im pomóc. Ludzie często działają w amoku, na przykład pod wpływem alkoholu, nie wiedząc do końca, co się z nimi dzieje, i nie zdając sobie sprawy z konsekwencji. Nie można tego rozgrzeszać, ale można spróbować ich zrozumieć. Zawsze żal mi dzieci, które najbardziej cierpią w rodzinnych tragediach. One nie są niczemu winne. Dziecko powinno być jak najdłużej pod ochroną dorosłych, trzeba je wspierać, jak tylko można. To jest dla mnie sprawa podstawowa, ogromnie ważna. Dobrze wiem, co czują dzieciaki pokrzywdzone przez los, i kiedy tylko mogę, staram się im pomagać.

– Jaka została w Twojej pamięci?
Jakub Błaszczykowski: Widzę ją, gdy słucha Demisa Roussosa, którego uwielbiała. Sam teraz często słucham „Goodbye My Love, Goodbye”, dzięki temu mama od razu staje mi przed oczami. Pamiętam też momenty, gdy dostawaliśmy od niej prezenty. Rolki albo taką małą grę Tetris. Na to czekało się miesiącami, a pamięta latami.

– Co chciałbyś jej teraz powiedzieć?
Jakub Błaszczykowski: Chciałbym podzielić się z nią sukcesami, które odnoszę. Ona zawsze bardzo wierzyła we mnie i brata. Zawsze mówiła, że nam się w życiu uda. Wierzyła, że możemy zostać zawodowymi piłkarzami, tak jak nasz wujek Jerzy Brzęczek. Mama żyła dla nas, poświęcała się, żeby nam niczego nie brakowało. Dużo ją to kosztowało, bo nie byliśmy bogaci. Wiem, że byłaby teraz bardzo szczęśliwa, widząc, że ułożyliśmy sobie życie. Ja poszedłem w ślady wujka, brat został nauczycielem wuefu. Byłaby to dla niej wielka nagroda. Trudno mi zaakceptować to, że nie może tego zobaczyć. Ale cóż… Cały czas wierzę, że mama jest gdzieś tam wysoko, w niebie. Widzi mnie z tamtego świata i podpowiada, co robić w trudnych momentach.

– Jak opiszesz mamę swojej córce, gdy podrośnie?
Jakub Błaszczykowski: Na pewno pokażę jej zdjęcia. A potem opowiem jej o tym wszystkim, co nam z bratem dała. Jak bardzo nas kochała, jak wiele jej zawdzięczamy.

Reklama

Polecamy też: Lewandowski, Radwańska, Szczęsny i.. Oto 10 najlepiej zarabiających polskich sportowców!

Reklama
Reklama
Reklama