Reklama

Magdalena Zawadzka aktorka filmowa i teatralna, przez 35 lat żona aktora Gustawa Holoubka wyznała w najnowszej „Urodzie Życia”, że jest jej przykro, że nikt nie pamiętał o 8. rocznicy śmierci jej ukochanego męża. Zależy jej na tym, by o Gustawie pamiętano, bo, jak podkreśliła, „pamięć jest przedłużeniem życia”. Dziś Gustaw Holoubek obchodziłby 93. urodziny. Z tej okazji zamieszczamy rozmowę z Magdalena Zawadzką na temat miłości jej życia.

Reklama

Aktorka 7 marca, w rocznicę śmierci Gustawa Holoubka napisała na Facebooku: „Wczoraj była 8. rocznica śmierci mojego męża, wybitnego artysty i fantastycznego człowieka, Gustawa Holoubka. To bardzo smutny dla mnie dzień, a jeszcze smutniejszy przez fakt, że mało kto o Nim pamięta. Śledziłam wiadomości w stacjach radiowych i telewizyjnych. Nikt się nawet nie zająknął na ten temat. (…) Wiem, że życie idzie, a raczej pędzi dalej, ale nic nie usprawiedliwia braku pamięci o ludziach, którym zawdzięczamy najpiękniejsze chwile wzruszeń”.
Jej wpis w kilkanaście minut polubiło blisko 7 tysięcy osób, udostępniło 1,2 tysiąca, 670 komentarzy zapewniających o swojej pamięci o Gustawie.
W książce „Gustaw i ja” napisała: „Teraz liczy się już tylko przeszłość”. Czy żyje przeszłością?
Magdalena Zawadzka: Napisałam to sześć lat temu. Wtedy wydawało mi się, że przeszłość jest kotwicą, która mnie zatrzymała. I niespecjalnie chciałam się od niej uwolnić. Żyłam wspomnieniami. Dziś ta przeszłość jest we mnie i jest czymś niezwykle cennym i pięknym, ale nie żyję już przeszłością – moje życie trwa, mam plany, mam rodzinę. Ale pamiętam i chciałabym, żeby inni też pamiętali.

Magdalena Zawadzka o rolach Gustawa Holoubka

Która rola męża jest pani Magdalenie najbliższa?
Magdalena Zawadzka: Nie ma takiej jednej. Ale na pewno wyznacznikiem jego wielkości, talentu i niepowtarzalnej osobowości jest rola Gustawa – Konrada, a szczególnie Wielka Improwizacja w „Dziadach” w reżyserii Kazimierza Dejmka. Ta rola to arcydzieło.

To jedna z niewielu ról męża, której nie widziała.
Magdalena Zawadzka: Na żywo – nie. Ale oglądam ją w filmie „Lawa”. Tadeusz Konwicki w swej wielkiej przenikliwości wpadł na pomysł, żeby nakręcić film na podstawie „Dziadów”. Gdyby nie to, Wielka Improwizacja Gustawa Holoubka żyłaby tylko we wspomnieniach.

Archiwum domowe

Gustaw Holoubek i Magdalena Zawadzka, ślub w 1973 roku.

Polecamy też: Wywiad z Magdaleną Zawadzką - Życie po życiu

Jak Magdalena Zawadzka i Gustaw Holoubek się poznali?

Magdalena Zawadzka poznała Gustawa Holoubka właśnie w tamtym czasie.
Magdalena Zawadzka: Kiedy Gustaw grał na scenie Teatru Narodowego w „Dziadach”, spotkaliśmy się na próbach do spektaklu Teatru Telewizji „Brat marnotrawny” Oscara Wilde’a. Moim amantem był tam Andrzej Łapicki, a Kaliny Jędrusik – Gustaw. Spotykaliśmy się też kilka razy w sytuacjach towarzyskich, ocieraliśmy się o siebie, ale do głowy by mi nie przyszło, że będzie moim mężem. (…) Nawet jak przyszedł za kulisy pogratulować mi debiutu po premierze kabaretu Dudek, był niesłychanie elegancki i formalny. Żadnych podtekstów.

Już sześć lat wcześniej, w 1962 roku, próbował się z nią umówić na kawę.
Magdalena Zawadzka: Nie sam – z kolegą Łapickim. To było na planie filmu „Spotkanie w Bajce”. Grzecznie, ale stanowczo odmówiłam – byłam w klasie maturalnej, obiecałam rodzicom, że po zdjęciach nie będę się tam z nikim zadawać. Byłam tak przejęta, że odwróciłam się i weszłam w oszklone drzwi. Posypało się szkło. Po latach mówił mi, że już wtedy wiedział, że takiej dziewczyny nie da się zapomnieć. „Bo weszłam łbem w szybę!” – żartowałam.

Magdalena Zawadzka o związku z Gustawem Holoubkiem

35 lat małżeństwa i prawie 40 lat razem…
Magdalena Zawadzka: Byliśmy bardzo szczęśliwą parą.

Ale najpierw kilka lat – nic. Oboje tkwili w pierwszych małżeństwach. Kiedy zrozumiała, że to jest to?
Magdalena Zawadzka: Kiedy się bardzo długo o mnie starał. Kiedy dostrzegłam ogrom oddania, miłości i determinacji w zdobywaniu mnie – poddałam się.

Krzysztof Opaliński

Magdalena Zawadzka, "Viva!" 2012.


Niedawno aktorka opublikowała na Facebooku post o Stevie Jobsie zakończony pytaniem: „Dlaczego ludzie dopiero w obliczu śmierci zdają sobie sprawę z tego, co w życiu jest ważne?”.
Magdalena Zawadzka: Każdemu z nas wydaje się, że będzie żyć wiecznie. Tymczasem nasze życie to mgnienie – staram się robić wszystko, aby każdy dzień był tym najpiękniejszym. Dziś po spotkaniu z panią przejdę się spacerem do sklepu, bo jest piękna pogoda, potem sąsiadka zaprosiła mnie na obiad, a wieczorem idę na imieniny do koleżanki. To jeden z niewielu dni ostatnio, kiedy wieczorem nie mam spektaklu. Gustaw należał akurat do tych nielicznych, którzy doskonale zdawali sobie sprawę z tego, że trzeba cenić życie i cieszyć się nim na co dzień. Często kiedy złościłam się albo martwiłam, mówił mi: „Przestań, w ogóle się tym nie przejmuj, najważniejsze, że jesteśmy razem”.

Mówił też, cytując Dulską: „Nie galopuj się”.
Magdalena Zawadzka: To jak się niecierpliwiłam, wpadałam w nerwowy pośpiech. Gustaw nigdy nie mówił, że gdzieś poszłam, tylko „Magda poleciała”. Sam szedł dostojnym krokiem. On – krzak, ja – wiatr.

Czy Magdalena Zawadzka i Gustaw Holoubek często się kłócili? Aktorka wyznała, że jedynie „podkłócali”, czyli nic poważnego. A czy zdarzały im się ciche dni?
Magdalena Zawadzka: Nigdy. Oboje nie mieliśmy problemu z powiedzeniem „przepraszam”. Gustaw był prawdziwie dobrym człowiekiem. Ta dobroć graniczyła czasami z dziecięcą wręcz ufnością, co nie znaczy, że nie widział ludzi takimi, jacy są naprawdę. Doskonale rozszyfrowywał charaktery. I myśli! Czasem, kiedy wydawałam się sobie szalenie tajemnicza, demaskował mnie w bardzo śmieszny sposób – snuł monologi o tym, co w danej chwili myślę.

Archiwum rodzinne/Jan Holoubek

Gustaw Holoubek i Magdalena Zawadzka i ich syn, Jan Holoubek w 1979 i 1998 roku.

Magdalena Zawadzka i Gustaw Holoubek - nowoczesna rodzina

Tworzyli nowoczesny model rodziny, jak na tamte czasy. Gustaw Holoubek miał dwie córki z poprzednich małżeństw, a jedna z nich – syna, który był starszy od waszego syna. Wuj młodszy od siostrzeńca, wnuk starszy od syna.
Magdalena Zawadzka: Tak. Piotruś, starszy od Jasia o dwa lata, powiedział kiedyś: „Nie będę więcej przychodził do wujka Jaśka, bo wujek mnie bije”. Miał wtedy cztery lata. Na szczęście szybko o tym zapomniał, a z biegiem lat zaczęli się traktować jak bracia. Ale czy to był nowoczesny model? Nie sądzę. Ludzie się rozwodzili tak samo jak dziś. Gustaw pochodził z kolei z rodziny, w której wdowiec z dwójką dzieci poślubił wdowę z trzema synami. Szósty, wspólny, był Gustaw – wychowywały go starsza siostra i bracia.

Gustaw Holoubek i Magdalena Zawadzka – w latach 70. największe gwiazdy polskiej sceny i ekranu – żyli na kredyt. Mieszkanie na kredyt, samochód na kredyt…
Magdalena Zawadzka: Wszystko na kredyt. Tyle że wtedy nie mówiło się „na kredyt”, tylko „na raty”. Gustaw wyszedł z poprzedniego małżeństwa z walizką. Dosłownie. Zaczynaliśmy od zera. Raty były dla nas jedynym wyjściem. A potem ja się co miesiąc zamartwiałam, czy starczy nam na spłatę, a Gustaw spokojnie powtarzał: „Nic się nie martw, pieniądze się zawsze jakoś znajdą”. Po latach, jak już wyzwoliliśmy się z tego gorsetu płatności, obiecaliśmy sobie, że już nigdy nie będziemy mieć żadnych długów. I dotrzymaliśmy słowa.

Magdalena Zawadzka napisała w książce, że gdyby się nie spotkali, Gustaw Holoubek paliłby 40, a nie 20 papierosów dziennie i całe życie perfumowałby się Przemysławką. A ona?
Magdalena Zawadzka: Gdybym nie spotkała Gucia, moje wady urosłyby do gigantycznych rozmiarów i nie przeszłabym przez życie tak szczęśliwie.

Polecamy też: Magdalena Zawadzka została babcią!

Cały wywiad z Magdaleną Zawadzką w najnowszej „Urodzie życia”. Już w kioskach.

Reklama

Marlena Bielińska

Reklama
Reklama
Reklama