Najpierw remont za ogromną sumę pieniędzy, a teraz doniesienia o liście zakazów wydanych dla sąsiadów. Przeprowadzka księżnej Meghan i księcia Harry’ego do rezydencji Frogmore Cottage wciąż budzi wiele kontrowersji. Daily Mail podał niedawno informację o tym, że świeżo upieczeni rodzice nie mają ochoty poznawać swoich sąsiadów i w związku z tym przekazali im kilka instrukcji. Ile w tym prawdy?
Czy księżna Meghan zakazała sąsiadom zbliżać się do siebie?
Jak twierdzi brytyjska gazeta, jeden z pracowników książąt Sussex otrzymał za zadanie poinstruowanie sąsiadów Meghan i Harry’ego, by nikt nie zbliżał się do pary. Lista zakazów obejmowała kilka punktów. Najważniejsze z nich to: niepodchodzenie do Harry’ego i jego małżonki podczas spacerów, nieproponowanie opieki nad Archiem, nieproszenie o pokazanie jego twarzy oraz zakaz głaskania książęcych psów. Na rewelacje Daily Mail mieszkańcy okolic, do których przeprowadzili się młodzi rodzice, zareagowali niezbyt pozytywnie. „Nigdy czegoś podobnego nie słyszeliśmy. Każdy, kto mieszka w pobliżu królewskich posiadłości, doskonale wie, jak zachowywać się z należytym szacunkiem. Nikt nie musi wyjaśniać, jak się zachować w obecności królowej. Sama z resztą nie kryje radości z takich spotkań”, miał powiedzieć jeden z sąsiadów księżnej Meghan i Harry’ego.
Sprawa stała się tak poważna, że odniósł się do niej sam książęcy rzecznik. „Książę i księżna nie prosili o to, nie wiedzieli o sprawie i nie mają nic wspólnego z treścią lub przekazywanymi wskazówkami”, napisał rzecznik w specjalnym oświadczeniu wysłanym do The Sun. Jednocześnie, dziennikarze zaznaczyli, że sytuacja i tak mogła mieć miejsce. Jedyna różnica miałaby polegać na tym, że lista zakazów była pomysłem nie Harry’ego i Meghan, ale jednego z ich podwładnych, który chciał zadziałać w dobrej wierze. Tak, by młodzi rodzice mogli skupić się na sobie i synku.
Całej prawdy nie dowiemy się pewnie nigdy… Jednak czy cała sprawa pasuje według Was do charakterów Meghan i jej męża?
