Doczekał się czterech córek, lecz ojcostwo docenił dopiero przy najmłodszej... Takim ojcem był Luciano Pavarotti
„Życie w domu kręciło się wokół niego. Był surowy, ale też przyjacielski. Był bałaganiarzem, jeszcze bardziej niż my” wspominała go córka
Wybitny śpiewak, uwielbiany artysta, ale także... ojciec czwórki dzieci. Luciano Pavarotti doczekał się czterech córek z dwóch różnych małżeństw. Chociaż ze względu na swoją międzynarodową karierę nie zawsze mógł być blisko swoich pociech, one darzyły go ogromną miłością i wyrozumiałością. Tak wyglądały ich relacje.
Luciano Pavarotti był ojcem czterech córek
Luciano Pavarotti, wybitny włoski tenor, miał czworo dzieci z dwóch małżeństw. Z pierwszego małżeństwa z Aduą Veroni, które trwało od 1961 do 2000 roku doczekał się aż trzech córek: Lorenzy, Cristiny oraz Giuliany. Z drugiego małżeństwa z Nicolettą Mantovani, które trwało od 2003 aż do jego śmierci w 2007 roku, miał jedną córkę: Alice Pavarotti, która urodziła się w 2003 roku. Pavarotti z drugą żoną przywitali na świecie także jednego syna — niestety chłopiec zmarł krótko po narodzinach.
Jak opowiadały jego córki, Pavarotti był kochającym, ale często nieobecnym ojcem. Wiele czasu spędzał w trasach, na różnych koncertach i wyjazdach, a niekiedy towarzyszyła mu także żona, Adua. Właśnie dlatego dużą rolę w wychowaniu dziewczynek odgrywali ich krewni.
„Kiedy chodziłyśmy do szkoły, moja mama jeździła do niego bez nas, znikając nawet na miesiąc, ale mieliśmy niesamowite wsparcie ze strony dziadków, ciotek, wujków, ciotek i wujków. Byliśmy bardzo dużą rodziną, co nas, w tym tatę, trzymało w jedności i w ryzach. A gdy za nim tęskniłyśmy, tłumaczono nam, że robi coś ważnego. Rozumiałyśmy to, kiedy widziałyśmy, jak rozdaje autografy na koniec występu, co oznaczało, że nie pójdziemy spać przed 3 nad ranem. Trzeba przyznać, że mój ojciec był wdzięczny za ogromne uznanie ze strony swoich wielbicieli. Mamy tak wzruszające listy z USA, w tym od wielu imigrantów, którzy byli wdzięczni, że dzięki niemu odkryli swoje korzenie na nowo” opowiadała Cristina Pavarotti.
Zobacz także:
Luciano Pavarotti we wspomnieniach córki Cristiny
Przed laty jego córka Cristina Pavarotti opowiedziała portalowi Gramiliano o tym, jak przygotowywał się do występów. Szczególnie dobrze pamięta dni poprzedzające jego występ w La Scala, w których pożerał go stres. „W dniu występu był niespokojny i drażliwy, co było dla niego nieprzeciętne. Strach przed występami towarzyszył mu cały czas. Podczas ostatnich koncertów egzorcyzmował go, grając w karty w garderobie. We wczesnych latach my, córki, musiałyśmy siedzieć cicho i nieruchomo” czytamy.
Życie w domu kręciło się wokół niego. Był surowy, ale też przyjacielski. Był bałaganiarzem, jeszcze bardziej niż my. W sprawach sercowych był naszym powiernikiem i nigdy nie zazdrościł chłopakom, ponieważ był romantykiem. Wierzył w miłość i postrzegał pojedynczą osobę tylko jako część pary
„Kiedy miałam pięć lat, zaczęłam chodzić na jego występy. [...] Byliśmy w szalonych podróżach, by mu towarzyszyć, kiedy z moją mamą, Aduą Veroni, wsiadałyśmy do samochodu, żeby dołączyć do taty w Hamburgu, Madrycie, Paryżu… bez telefonów komórkowych i na drogach pełnych dziur. Ale zawsze docieraliśmy na miejsce. Czasami grałyśmy statystów na scenie” opowiadała Cristina. Dodała jednak, że chociaż jego żona i córki starały mu się towarzyszyć na trasach jak najczęściej, artyście towarzyszył ogromny smutek, gdy bywał z dala od domu i bliskich. „Cierpiał z powodu nieobecności w domu. Znalazłam listy pełne emocji, w których o tym opowiadał. Śpiewacy doświadczają dużej samotności, więc my też podróżowaliśmy” czytamy we wspomnieniach jego córki.
Czytaj również: Kiedy spotkała go pierwszy raz, omal nie zemdlała. Potem Krystyna Janda wyznała mu miłość
Najmłodsza córka Pavarottiego przyniosła mu drugą młodość
Gdy Pavarotti rozwiódł się z pierwszą żoną po 39 spędzonych wspólnie latach i ożenił się z młodszą o aż 34 lata Nicolettą Mantovani. Para pobrała się w 2003 roku. W tym samym roku na świat przyszły ich bliźniaki: córka i syn. Dzieci były wcześniakami — przyszły na świat w siódmym miesiącu. Niestety przeżyło tylko jedno z nich: dziewczynka o imieniu Alice. Jej brat Riccardo zmarł po bardzo krótkiej walce o jego życie. „W obliczu śmierci syna, największego bólu, nawet wiara nie może pomóc w poczuciu rozpaczy” przyznał wówczas włoski tenor.
Luciano Pavarotti miał jednak na czym skupić swoją uwagę, by zupełnie nie popaść w rozpacz: maleńką córeczkę. Alice szybko została jego oczkiem w głowie. 68-letni wówczas śpiewak spędzał z nią tyle czasu ile mógł: karmił ją, zabawiał i kołysał na rękach. Jak sam opowiadał, jej narodziny przyniosły mu morze nowych doświadczeń. „Kiedy urodziły mi się pierwsze trzy [córki — przyp. red.], uczucia związane z byciem ojcem były oczywiście takie same — ale wtedy byłem zbyt zajęty, by zdać sobie sprawę, jak pięknie jest patrzeć, jak dziecko dorasta” przyznał, oraz kontynuował. „Teraz mam czas, by widywać Alice każdego dnia. Widzę, jaka jest piękna i każdego dnia widzę małe postępy, jakie robi. Uśmiecha się cały czas – uśmiecha się do każdego, kogo widzi”.
Niestety gdy Alice miała zaledwie kilka lat, jej ojciec poważnie zachorował. W 2006 roku zdiagnozowano u niego raka trzustki. Była to bardzo poważna i agresywna forma nowotworu. W lipcu 2006 roku przeszedł operację w Nowym Jorku, po której rozpoczął leczenie, ale jego stan zdrowia stopniowo się pogarszał. Ze względu na chorobę Pavarotti musiał zrezygnować z koncertów i występów, w tym z zaplanowanej światowej trasy pożegnalnej.
Mimo intensywnego leczenia i wsparcia ze strony rodziny artysta zmarł 6 września 2007 roku w swoim domu w Modenie. Jego najmłodsza córka miała zaledwie cztery lata.
Czytaj też: Ewa Żmijewska wspomina coming out. Najpierw wyszła z szafy przed mamą, nie tatą. Dlaczego?
Spór o spadek po legendarnym tenorze
Po śmierci Luciano Pavarotti doszło do sporu o jego spadek. Muzyk pozostawił majątek szacowany na kilkadziesiąt milionów euro, a sprawa dotyczyła podziału go między jego drugą żonę Nicolettę Mantovani i trzy córki z pierwszego małżeństwa. Pavarotti pozostawił po sobie dwa testamenty – jeden dotyczący majątku we Włoszech, a drugi dotyczący majątku zagranicznego, głównie w USA i Monte Carlo. Pierwszy testament miał rozdzielić włoski majątek równo pomiędzy jego cztery córki i Nicolettę Mantovani. W drugim testamencie miał jednak przypisać większą część Nicolettcie. Córki z pierwszego małżeństwa wyraziły obawy, że Nicoletta Mantovani została nadmiernie faworyzowana w podziale zagranicznego majątku.
Po negocjacjach i interwencji prawników strony doszły do porozumienia poza sądem, w wyniku którego majątek został podzielony w bardziej sprawiedliwy sposób. Dokładne warunki porozumienia nie były publicznie ujawnione, ale wiadomo, że wszystkie strony zgodziły się na ugodę, aby uniknąć długiej batalii sądowej.
Sprawdź też: Syn Włodzimierza Szaranowicza będzie bronił Michała Kuczmierowskiego. To wiemy o Luce Szaranowiczu