Reklama

W dorosłym życiu była wyzwolona i cieszyła się każdym dniem. Okazuje się jednak, że w dzieciństwie musiała wiele doświadczyć... Kora nigdy nie ukrywała, że żyła w nędzy, a gdy trafiła do sierocińca, była ofiarą przemocy. Co więcej, doświadczyła molestowania seksualnego przez księdza, a wujostwo nie traktowało jej dobrze. Oto jej historia.

Reklama

Kora — trudne dzieciństwo. Kim byli jej rodzice?

Przyszła na świat w 1951 roku w Krakowie jako piąte z kolei dziecko. Kora na początku była wychowywana przez Emilię i Marcina Ostrowskich, którzy byli repatriantami ze Wschodu. Pracowali jako urzędnicy i nie uchodzili za bogatą rodzinę. Wychowywali piątkę dzieci w 30-metrowym mieszkaniu w kamienicy przy ulicy Grottgera. Kora musiała dzielić pokój z rodzeństwem. Nie ukrywała też, że w jej domu nie było łazienki. Kąpiel brała wówczas w misce z parawanem, aby ukryć się przed braćmi. Myła ją mama, polewając letnią wodą. I choć daleko było im do ideału, to im wystarczało...

CZYTAJ TEŻ: Kiedyś była gwiazdą, potem nagle zniknęła. Dziś Maria Góralczyk całkowicie zmieniła profesję

Bartek Wieczorek/LAF AM

Kora — wspomina trudne dzieciństwo i życie w sierocińcu

Olga miała zaledwie cztery lata, gdy dowiedziała się, że jej rodzicielka zachorowała na gruźlicę. Ojciec również miał problemy zdrowotne. Z tego powodu Olga wraz z rodzeństwem w 1955 roku trafiła do sierocińca w Jordanowie. Była wówczas pod opieką prezentek. Nie zdała sobie jednak sprawy, że przez pięć najbliższych lat będzie to najgorszy czas w jej życiu... „Pamiętam, jak spotkałyśmy się w holu. Maluchy szły w jedną stronę, my w drugą. Oleńka zatrzymała się, bo mnie zobaczyła, rączki wyciąga do mnie i… Zakonnica pociągnęła ją mocno, uderzyła w czubek głowy. Ona taka biedna popatrzyła na mnie smutnymi, wielkimi oczami. Nawet nie zapłakała. Skoczyłam wtedy jak tygrysica, dlaczego ta zakonnica bije moją siostrę. No, efekt był taki, że musiałam klęczeć w kącie z rękami do góry", wspominała Anna Kubczak, siostra Kory. „Biły, wykręcały uszy, kazały — jak w bajce — klęczeć na grochu, znęcały się psychicznie. Miałam tak powykręcane, naderwane uszy, że dosłownie zwisały mi z głowy. Pod koniec tygodnia gromadziły nas wszystkie i było publiczne pokazywanie rajstop. Miały być białe, ale przecież po tygodniu używania nie mogły być białe! I kara. Jeśli same nas nie biły, to starsze dziecko miało bić młodsze. Nie miałyśmy imion. Nikt nie wołał na mnie: Oleńko albo Gwiazdeczko, jak nazywała mnie mama. Byłam numerem osiem", dodawała liderka zespołu Maanam.

Po latach wspomniała też, że doświadczyła tam wielu krzywd. Natomiast czas spędzony w sierocińcu nazwała piekłem. Przyznała również, że wolałaby, aby wychowywała ją para gejów: „Dlaczego nikt nigdy nie zapytał mnie – osoby wychowanej w domu dziecka – czy chciałabym być adoptowana przez parę gejów albo lesbijek? [...] Nikt mi nie udowodni, że dwóch kochających się gejów nie dałoby mi miłości, której tak mi brakowało. I akceptacji. I poczucia, że jestem wartościowym człowiekiem, na którym komuś zależy", przyznała.

CZYTAJ RÓWNIEŻ: Traktował ją jak córkę. Jana Nowickiego i Halinę Mlynkovą łączyła wyjątkowa więź

Bartek Wieczorek/LAF AM

Kora — życie z wujostwem i próby samobójcze

Gdy mama Kory powoli wracała do zdrowia, Olga i Anna po pięciu latach w sierocińcu wróciły do mieszkania rodziców. Myślały, że wszystko się ułoży. Niestety nagle na zawał serca zmarł ojciec przyszłej wokalistki. Na domiar złego, to właśnie ulubienica publiczności znalazła zwłoki ojca. Traumy i złe doświadczenia na długo zostały w jej pamięci.

W międzyczasie została wykorzystana przez księdza. „Mieliśmy w parafii księdza, mieszkał w jednej z najpiękniejszych willi w dzielnicy. Zapraszał dzieci. Któregoś dnia nachylił się nade mną i wsadził mi język do buzi. Miałam 10 lat!”, wyznała. „Ksiądz zaprosił mnie na swoje winogrona. Całkiem możliwe, że nie mnie jedyną. Pamiętam doskonale, jak strasznie się bałam, gdy wyszłam od księdza. Przez lata nie byłam w stanie nikomu o tym powiedzieć, nikomu się poskarżyć, bo byłam wychowana w poczuciu, że kobieta jest grzesznym narzędziem, że to Ewa, to jabłko, że wina jest we mnie. Choć to przecież ja byłam ofiarą starego, obrzydliwego księdza. Był starym, śmierdzącym człowiekiem, który wpychał mi jęzor do ust i gmerał w majtkach", dodała w wywiadzie dla Wprost. Artystka po wielu latach postanowiła podzielić się z fanami swoją historią. Poza licznymi wywiadami, wydała też utwór zatytułowany - „Zabawa w chowanego". Mrożąca krew w żyłach piosenka zelektryzowała odbiorców. „Pod sutanną miał spodnie, a w tych spodniach cukierki w głębokich kieszeniach. Nie dawał nam ich sam. Dziewczynki musiały podchodzić po kolei i grzebać w tych kieszeniach, by znaleźć cukierka. A przy okazji grzebały wiadomo gdzie”, przyznała w jednym z wywiadów.

Na tym jednak nie koniec. Gdy Kora miała zaledwie 10 lat, u jej mamy nastąpił nawrót choroby. Z tego powodu musiała zamieszkać z ciocią i wujkiem w Jabłonowie Pomorskim. Ale i tam nie zaznała szczęścia. „Ciężko chora, psychopatyczna, zrewidowana seksualnie żona wuja przez rok mnie katowała, co spowodowało u mnie całkowitą lukę w mojej pamięci", wyznała. Dodała również, że musiała tam bardzo wcześnie wstawać i pracować. Pilnowała wówczas wujka i kontrolowała stację meteorologiczną. W tamtym czasie była tak zestresowana, że nie pamiętała czy chodziła do szkoły. Po latach zdradziła, że traumatyczne doświadczenia doprowadziły do tego, że zaczęła mieć myśli samobójcze. Pierwszą próbą odebrania sobie życia było zjedzenie plasteliny. Podobne myśli wróciły niedługo po śmierci ojca. Sięgnęła wówczas po wszystkie leki, jakie miała w szufladzie, a następnie je połknęła. „Jako dziecko chciałam umrzeć milion razy. Zasypiając, wyobrażałam sobie, że się już nie obudzę", mówiła w 2012 roku na łamach VIVY!.

Reklama

CZYTAJ TEŻ: Marcjanna Lelek była gwiazdą M jak miłość. Ponad rok temu dokonała głośnego coming outu i pokazała partnerkę

Bartek Wieczorek/LAF AM
Reklama
Reklama
Reklama