Miała tylko przeprowadzić wywiad. Dlaczego Kim Wall zginęła na łodzi podwodnej?
Zabił ją twórca łodzi podwodnej Peter Madsen. Co się wydarzyło na pokładzie?
- Katarzyna Piątkowska
Dla Kim Wall to miał być normalny wywiad. Choć może trochę bardziej ekscytujący ze względu na okoliczności. Szwedzka dziennikarka była umówiona na rozmowę z duńskim konstruktorem Peterem Madsenem na jego u-boocie „Nautilius”. Do portu, gdzie wsiadła na pokład odprowadził ją jej chłopak Ole. Wysłała mu jeszcze potem SMS „Wciąż żyję. Kocham Cię!!!!!”. To była ostatnia wiadomość jaką od niej dostał.
Dlaczego zginęła Kim Wall?
Gdy w nocy Ole zadzwonił do rodziców Kim Wall nie sądzili, że właśnie zaczął się najgorszy okres w ich życiu. Każdy kolejny dzień przynosił im coraz straszniejsze wiadomości.
Najpierw, tak jak wszyscy sądzili, że łódź z Kim i Madsenem na pokładzie zaginęła. Potem, gdy policja odnalazła wynalazcę ten wyznał, że Kim zginęła na morzu. Twierdził, że uderzyła się włazem w głowę, a on spełnił żeglarską powinność i urządził jej morski pogrzeb, czyli wyrzucił jej ciało do morza.
Ale to nie była prawda.
Rodzice dziennikarki w książce „Kim Wall. Przerwane życie” opisali co przeżywali po zaginięciu córki. Ale chcieli, by została zapamiętana nie jako ofiara szaleńca, ale jako dziewczyna, dla której dziennikarstwo było największą pasją.
Czytaj też: Brutalne morderstwo dziennikarki. Szokujące szczegóły zbrodni ujrzały światło dzienne
Znalezione zbezczeszczone zwłoki Kim Wall
„Po dotarciu do domu dowiaduję się, że kopenhaska policja wydała kolejny komunikat prasowy. Jakiś rowerzysta natknął się na zwłoki w południowej części Amager, dużej wyspy, na której znajduje się między innymi lotnisko Kastrup. Chwilę później o godzinie siedemnastej dwadzieścia trzy, dzwoni Jens Moller Jensen (duński policjant prowadzący sprawę – przyp. Aut). Właśnie tam jedzie. Jens ubolewa, że przekazuje nam tę informację w taki sposób, ale zależy mu, żebyśmy dowiedzieli się o tym od niego, a nie z mediów. Szwedzka Morska Służba Ratownictwa asystowała w ciągu dnia duńskim kolegom i media obserwują poszukiwania. Twierdzi, że nagromadzenie policji w jednym miejscu przyciągnie uwagę mediów i znaleziska nie da się zbyt długo utrzymać w tajemnicy. Liczy na kilka godzin, ale doświadczenie podpowiada mu coś innego. Ma dla nas straszne wieści.
„To zwłoki pozbawione ubrania, zbezczeszczone, zanim znalazły się w wodzie. Bez rąk. Nie mamy pewności, czy to Kim, ale podejrzewam, że tak” – mówi Jens i dodaje, że duńska policja nie poszukuje żadnej innej kobiety pasującej do opisu.
Mija kilka godzin, podczas których śledzimy rozwój wydarzeń w telewizji. Pokazywane są makabryczne obrazy, duża biała płachta leżąca na czarnej asfaltowej ścieżce rowerowej. Nurkowie i policjanci pracują w wodzie i na brzegu, gdzie leżą duże kamienie, które w tej chwili utrudniają przedostanie się na brzeg. Czy to Kim leży pod tą białą płachtą? Nasz piękna, zdolna córka? Targają nami sprzeczne emocje, życzenie żeby tak właśnie było, i nadzieja, że tak nie jest.
Wieczorem znowu dzwoni Jens. Rozpoznajemy jego numer telefonu. Odbiera Jocke, ja siedzę obok. „O mój Boże” – mówi Jocke. Powtarza to kilka razy. Blednie, a ja wiem, że usłyszał coś bardzo bolesnego.
Po zakończeniu rozmowy Jocke odwraca się ku mnie i oznajmia: „Jens mówi, że znaleziono tylko korpus. Brakuje głowy, rąk i nóg”.
Świat się zatrzymuje. Czas staje w miejscu”, pisała w książce „Kim Wall. Przerwane życie” matka zamordowanej dziennikarki Ingrid.
Co się stało na łodzi „Nautilius” 10 sierpnia 2017 roku?
Początkowo Madsen twierdzi, że poślizgnął się na pomoście i upuścił właz do łodzi, który uderzył w głowę Kim Wall i ją zabił. Potem wiele razy zmienia zeznania. Druga wersja jest taka, że Kim zatruła się tlenkiem węgla, a Madsen „nie chciał mieć trupa na pokładzie” i wyrzucił ją do wody. Jednak szczątki dziennikarki, które zostają odnalezione wskazują na ogromne okrucieństwo z jakim została zabita. Najpierw odnaleziony zostaje jej korpus. Na podbrzuszu widać kilka ran kłutych. Później płetwonurkowie trafiają na reklamówki, w których są głowa, nogi i ubrania. Ręce odnajdują jeszcze póżniej. Na głowie dziewczyny nie ma śladów wskazujących na to, że została uderzona w głowę. Za to obciążniki na pozostałych „pakunkach” wskazują na to, że sprawca świadomie zadbał o to, by szczątki Kim zostały na dnie morza.
Rodzice dziennikarki, jej brat, przyjaciele, dziennikarze nigdy nie dowiedzą się co tak naprawdę stało się tego dnia.
Zrozpaczeni rodzice dziennikarka Ingrid Wall i fotoreporter Joachim Wall opisują, jak przez rok oni wraz ze śledczymi próbują dojść do prawdy. Ale rodzice Kim Wall mają jeszcze ważniejsze zadanie. Robią wszystko by ich córka nie została zapamiętana jako przypadkowa ofiara szaleńca, ale jako świetna dziennikarka, która zjeździła cały świat, by opowiadać ludziom o problemach współczesnego świata. Powołali fundację jej imienia, która raz w roku nagradza dziennikarki, które mają podobne do Kim Wall postrzeganie świata.
Peter Madsen skazany na dożywocie
16 stycznia 2018 roku Peter Madsen zostaje oskarżony o morderstwo, napad na tle seksualnym, zbezczeszczenie zwłok i naruszenie przepisów kodeksu morskiego. 25 kwietnia zapadł wyrok i Madsen zostaje skazany na dożywocie, najsurowszą karę, jaką przewiduje duńskie prawo. 26 września sąd apelacyjny podtrzymuje wyrok sąd rejonowego.
Zobacz też: Wynalazca Peter Madsen, skazany na dożywocie za morderstwo dziennikarki, wziął ślub
„Kim naradza się z Olem. Może on chce jej towarzyszyć? A może ona powinna zostać na imprezie? W końcu ustalają, że Kim popłynie u-bootem z Madsenem, a Ole zostanie z gośćmi. Kim ma szybko wrócić na imprezę. Ole ją odprowadza, łódź podwodna jest zacumowana niedaleko parku, gdzie zbierają się przyjaciele. Chwilę później widzą jak Kim ubrana w pomarańczowo-czerwony sweter wypływa z niewielkiego portu. Stoi na pomoście u-boota, włosy ma upięte w charakterystyczny dla siebie luźny kok, w ręku trzyma telefon komórkowy. Jej mina zdradza zadowolenie i podekscytowanie, przemieszczała się różnymi środkami transportu, ale nigdy łodzią podwodną.
Wysyła Olemu zdjęcie ze swojego telefonu przedstawiające kraba siedzącego po zewnętrznej stronie okienka u-boota. A potem jeszcze jedno, z mostku kapitańskiego, podpisane: „Kierowałam u-bootem!”. W kolejnym SMS-ie informuje „Wciąż żyję. Kocham Cię!!!!!”
Turbina wiatrowa na zdjęciu z telefonu pokazuje, że łódź podwodna płynie w kierunku Fortu Middelgrund znajdującego się przy wejściu do portu w Kopenhadze. Telefon Olego pika po raz ostatni: „Wziął ze sobą na pokład nawet kawę i ciastka”.
Potem zapadła cisza”.