Reklama

Dzieliło ich 27 lat. Łączyła miłość do teatru. I do siebie nawzajem. Gdy urodził się ich syn Dawid Gołda Tencer miała 35 lat, a Szymon Szurmiej 62. Dziś przypadałyby jego 100 urodziny. Przypominamy niezwykłą historię miłości artystów.

Reklama

Gołda Tencer i Szymon Szurmiej: historia miłości

Gołda Tencer wspominała w książce „Gołda Tencer. Jidisze Mame” Katarzyny Przybyszewskiej–Ortonowskiej: „Kochały się w nim wszystkie dziewczyny. Jedna z aktorek w teatrze nawet się przez niego chciała otruć. Była przekonana, że ją podrywał (…) Tak, Szymon był kochliwy, a jego zachowanie wobec kobiet mogło być opacznie odbierane”. W 2008 roku legendarny artysta udzielił wywiadu Jolancie Gajdzie–Zadwornej i Maciejowi Miłoszowi (www.rp.pl, 5 września 2008). Dziennikarze zapytali go wtedy: „Już jako pięciolatek recytował pan wiersze. Teraz ma pan lat 85 i ciągle ta sztuka i teatr. Nie znudziło się panu?”. A on z właściwym dla siebie poczuciem humoru odpowiedział: „Zdecydowanie nie. Ani sztuka, ani teatr, ani kobiety”, chociaż miał u boku ukochaną trzecią żonę Gołdę Tencer”.

W marcu 1970 roku byli już parą, ale długo ukrywali swój związek. „Szymon miał wtedy 46 lat, ja - dwadzieścia”. Opowiadała też, że wielu kolegów z teatru się domyślało, ale nikt nie odważył się zapytać wprost. Rodzice Gołdy Tencer też o ich związku nie dowiedzieli się od razu. „Rodzice traktowali Szymona z szacunkiem, on był dyrektorem teatru, znanym reżyserem, ja – młodą aktorką, trochę uczennicą, może ulubienicą profesora. Przecież Szymon był trzy lata starszy od mojej mamy”.

Czytaj także: Krzysztof Chamiec i Laura Łącz dla tego uczucia zaryzykowali wszystko. Rozdzieliła ich śmierć...

Akpa

Gołda Tencer i Szymon Szurmiej

Gołda Tencer i Szymon Szurmiej: droga do małżeństwa

Na 21. urodziny tata zabrał Gołdę do Sopotu i urządził jej przyjęcie na Batorym. Ona nocowała z nim w pensjonacie, Szymon Szurmiej wynajął pokój na mieście. I tylko jego przyjaciel, neurochirurg profesor Tadeusz Bacia powtarzał, że to się nie może udać. Już po śmierci Szymona Szurmieja profesor miał powiedzieć: „Gołda, ja nigdy nie wierzyłem, znając Szymona, że przeżyjecie razem tyle czasu”. „Ja też nie wierzyłam. Dlatego zachowywałam tę niewygodną tajemnicę przez wiele lat, nic nie mówiąc, nikomu się nie zwierzając. Pozwoliłam, by rzeczy działy się same”, dodała Gołda Tencer.

Udało się. Choć między Gołdą Tencer i Szymonem Szurmiejem było 26 lat różnicy, spędzili razem 44 lata. „Na początku nasze relacje były jasne. Dyrektor, aktorka. Nic poza tym. Ale przebywaliśmy często razem, a może nawet cały czas spędzaliśmy razem. Zespół teatralny szybko i niepostrzeżenie stał się moją rodziną (…) Uczucie zaczynało się rodzić trochę bez mojej świadomości. Ukradkowe spojrzenia, przelotne gesty, uśmiechy coraz cieplejsze. Z niecierpliwością wyczekiwałam kolejnego spotkania, próby, wieczornego wyjścia”.

Czytaj także: Rozstali się przez zazdrość. Historia miłości Andrzeja Kopiczyńskiego i Marii Chwalibóg

Gołda Tencer i Szymon Szurmiej: syn

W książce aktorka zwierzała się: „Wiedziałam, że ma we Wrocławiu żonę i córkę. O pierwszej żonie i dzieciach, starszych zresztą ode mnie, dowiedziałam się po jakimś czasie. Kiedy już był ze mną korespondował ze swoimi dawnymi miłościami. Te listy mam do dziś”. Opowiedziała też, że Szymon Szurmiej pragnął mieć z nią dzieci. Najlepiej drużynę piłkarską, jak żartował.

„Zawsze chciałam mieć dzieci, a kiedy związałam się z Szymonem, on ciągle powtarzał, że chciałby mieć nawet całą drużynę piłkarską. Tymczasem czas mijał, a my w wirze zajęć, wyjazdów teatralnych, nowych spektakli, projektów, spotkań zapomnieliśmy o najważniejszym. Kiedy robi się tak zwaną karierę, wszyscy wokół powtarzają, że na dzieci zawsze przyjdzie pora. Czy na pewno? Choć wróż tarocista przepowiedział jej, że nie będzie mieć dzieci. Na szczęście się nie sprawdziło. Jest Dawid. Dwa tygodnie później była w ciąży.

I dodała: „A najbardziej oszalał Szymon. Miał wtedy sześćdziesiąt dwa lata, troje dzieci, z czego dwoje starszych ode mnie, i wnuki. Szymon zawsze był młody i żywotny, ale pojawienie się Dawida dodało mu energii. Bawił się z synkiem, nosił na barana, kładł się na podłogę, udawał Gargamela, bo w telewizji akurat leciały Smerfy. Do tej pory w naszym życiu na pierwszym miejscu był teatr, teraz na prowadzenie zdecydowanie wysunął się syn”.

Gołda Tencer zawsze mówiła, że życie z jej mężem wcale nie było usłane różami. Kłócili się jak szaleni i o wszystko. On nie był jej dłużny. W programie „Taka miłość się nie zdarza” mówił: „Nie mam dobrego dnia, jeśli nie dochodzi w nim do jakiegoś starcia z moją małżonką. Ale to nic nie znaczy. Nasze starcia są emocjonalne, ale one nie hamują, przeciwnie, pchają naprzód. W naszym związku nie ma nudy, nie ma nienawiści, nie ma obojętności. Może nasze małżeństwo nie jest doskonałe, ale jest mocne. Chodzi o to, by ludzie dobierali się nie ze względu na podobieństwo charakterów, ale na podobieństwo życiowych zamierzeń”.

Czytaj także: Alicja Jachiewicz tkwiła po uszy w nieudanym związku, gdy poznała miłość swojego życia — aktora Stefana Szmidta

Studio69 / Forum

Gołda Tencer, Szymon Szurmiej, Opłatek Filmowców, Va Banque, 18.12.2000 rok

Gołda Tencer i Szymon Szurmiej: wspólna praca

Mówi się, że prawdziwy mężczyzna powinien spłodzić syna, zbudować dom i posadzić drzewo. Szymon Szurmiej i Gołda Tencer stworzyli wspaniały dom w Komorowie pod Warszawą. Tam uciekli z hałaśliwej Koszykowej, gdzie drzwi ich mieszkania prawie się nie zamykały. Wciąż i wciąż ktoś ich odwiedzał. W Komorowie jednak wcale nie było inaczej. „Drzwi się nie zamykały, czajnik gwizdał, nie nadążaliśmy z parzeniem kawy i herbaty. Mama gotowała więcej i więcej, by dla wszystkich starczyło, na stole pojawiały się dodatkowe talerze, a w pokojach gościnnych wciąż wymieniało się pościel dla kolejnych gości (…) Naprawdę trudno zliczyć, ilu ludzi przewinęło się przez nasz dom. Nieustannie ktoś u nas nocował” opowiadała Katarzynie Przybyszewskiej–Ortonowskiej.

Ale wielką częścią ich życia był Teatr Żydowski. „Krótko po tym, jak wprowadziliśmy się na Grzybowską, razem z Szymonem posadziliśmy przed teatrem kasztanowiec. Doglądaliśmy jak rósł. A rósł szybko, jak nasz teatr. Pojawiały się nowe gałązki, nowe listki. Czasem przytulałam się do drzewa i wyraźnie słyszałam, że szumi w jidysz. Dodawało mi to sił. Wszystko zaczynało się układać. Przyszłość miała realny kształt”.

Gdy w 2005 roku Gołda Tencer miała swój benefis, Krzysztof Jasiński zapytał Szymona Szurmieja, za co ją kocha. A on odpowiedział anegdotą, która sprawiła, że cały teatr wybuchł gromkim śmiechem. „Gołda jest spod znaku Lwa. Lwica. Oglądaliście na pewno filmy przyrodnicze i widzieliście, jak biedna sarenka ucieka, a ta lwica leci, leci i gdy wreszcie dorwie, złapie tymi pazurami… Koniec pieśni. Ale Gołda natknęła się na mnie, czyli na Bliźniaka. I nie wiadomo, którego złapała. W ciągu tych trzydziestu pięciu lat, gdy jesteśmy razem, zawsze jeden Bliźniak próbuje się wymknąć z tych pazurków. Ale cały czas jest w naszej relacji jakaś sprzeczność. I ta sprzeczność jest tak dobra, że człowiek nie chce się wcale od niej odczepić. I tak się właśnie kocha Gołdę”.

Czytaj także: JStracił wnuczka, kobiety zostawiły go z niczym. Trudne życie Marka Siudyma

Marcin Dlawichowski / Forum

Szymon Szurmiej, Dawid Szurmiej, Konferencja Festiwalu Gwiazd w Międzyzdrojach. Warszawa, 17.06.2009 rok

Zuza Krajewska/warsaw creatives

Gołda Tencer z synem Dawidem Szurmiejem

"Nasze życie nigdy nie było nudne"

„Dla wielu ludzi nasz związek nie był normalny. Bo i nie oszukujmy się, nie był”, z rozbrajającą szczerością Gołda Tencer pisze w swojej biografii. I choć większość osób, które ich znały, nie dawały im szans, oni jakby wbrew przewidywaniom byli razem do śmierci Szymona Szurmieja: „Wytrzymaliśmy razem czterdzieści cztery lata i nie żałuję ani jednej minuty. Nasze życie nigdy nie było nudne, ale zawsze siedzieliśmy na małym wulkanie. Kochaliśmy się i zabijaliśmy. Emocjonalny rollecoaster”, opowiadała.

„Rodzina to moje wielkie bogactwo. Są obok mnie w wigilię (obchodzimy zarówno święta chrześcijańskie, jak i żydowskie), zasiada nawet 30 osób. Starsze dzieci Jan i Lena - oboje reżyserzy, od lat działają osobno. Na własny rachunek pracuje też wnuczka aktorka i wnuk, który jest szefem produkcji. Obok mam za to żonę aktorkę i reżyserkę, a ostatnich dniach także najmłodszego syna. Dawid, absolwent szkoły filmowej w Londynie, robi mi benefis. Ja na to gwiżdżę, ale on wymyśla różne fajne rzeczy”, mówił Szymon Szurmiej w rp.pl. W tym samym wywiadzie powiedział też: „Chciałbym mieć wystrzałową śmierć. Na stulecie moich urodzin zginąć od kuli zazdrosnego męża, któremu poderwałem żonę” żartował w swoim stylu.

Czytaj także: Jerzy Janeczek rolą Witii z filmu Sami Swoi podbił serca widzów. Jak wyglądało jego życie?

Szymon Szurmiej i Gołda Tencer: pożegnanie

W „Gołda Tencer. Jidisze Mame” Gołda wspominała: „Żyliśmy w biegu. Nasze życie było ciekawe, emocjonalne, szalone, pełne ludzi i zdarzeń. Dlaczego mi się wydawało, że to będzie trwać wiecznie? Szymon nigdy nie chorował”. Jednak zaczął tracić wzrok. A potem spadł ze sceny. I już na nią nie wrócił. Gasł powoli. „Myślę, że wtedy, w dziewięćdziesiątej wiośnie, po raz pierwszy poczuł się stary. I stracił chęć do życia”. Zmarł 16 lipca 2014 roku w wieku 91 lat.

W książce „Gołda Tencer. Jidisze Mame” Gołda mówiła: „Szymon Szurmiej był kolorowym ptakiem i życie z nim też było kolorowe. Ale „kolorowe” wcale nie oznacza „łatwe”. Jednak po Jego śmierci, w programie „Porozmawiajmy”, rok po śmierci męża Gołda Tencer mówiła: „Szymon nauczył mnie, jak trzeba się śmiać, jak płakać. Pokazał nam, co to jest teatr, co to jest kultura żydowska. Brakuje go”. Choć wiele razy przyznawała, że ponieważ oboje mieli bardzo silne charaktery, wiele razy w ich związku iskrzyło.

Te słowa Gołda Tencer w swojej książce skierowała do męża:
„Do widzenia, Szymonie.
Do zobaczenia.
Ciekawe, gdzie jesteś. Co robisz? Czytasz? Reżyserujesz? Grasz? Czy masz komu opowiadać dowcipy? Czy świat, w którym teraz przebywasz, jest lepszy od tego, który opuściłeś?
Tęsknisz w ogóle?
Bardzo, bardzo cię brakuje.
Nie tylko mnie”.

Materiały prasowe
Reklama

"Gołda Tencer. Jidisze Mame", Katarzyna Przybyszewska–Ortonowska, wyd. Edipresse książki

Reklama
Reklama
Reklama