Czym pachniał Wersal za Ludwika XIV? I dlaczego kobiety mdlały w jego ogrodach?
Oto sekrety największego pałacu na świecie
Najsłynniejszymi mieszkańcami Wersalu byli Ludwik XIV i Maria Antonia. Ten największy pałac na świecie, z 700 pokojami i otaczającymi ogrodami o powierzchni 95 ha, charakteryzował ogromny przepych i rozmach, ale nie tylko... W XVII wieku Wersal wyróżniał także... potworny smród. Skąd pochodził i jak próbowano go zamaskować?
ZOBACZ TAKŻE: Królewskie sekrety urody Marii Antoniny
Brud i smród w Wersalu
W Wersalu za czasów króla słońce mieszkało aż 7 tysięcy osób, a kolejne 5 tysięcy potrafiło zwiedzić go w ciągu dnia (Ludwik XIV pozwalał na to po jednym warunkiem – wizytujący musieli być odpowiednio ubrani). A teraz wyobraźmy sobie, że te 12 tysięcy osób właściwie się nie myło, a do tego swoje potrzeby fizjologiczne zaspokajało nie w toaletach, których było tam niewiele, ale dosłownie wszędzie – w pokojach, korytarzach, a także pomiędzy budynkami. Smród był więc niemal obezwładniający.
I choć utarło się, że król słońce kąpał się zaledwie trzy razy w życiu, to historycy są innego zdania. W jego komnacie znajdowała się bowiem ośmiokątna, marmurowa wanna, w której podobno spędzał upojne chwile ze swoimi kochankami. Do tego król chętnie kąpał się z dworzanami w zimnej wodzie, bo takie wspólne spędzanie czasu było jednym z zajęć towarzyskich. Na pewno jednak nie kąpał się częściej niż raz na kilka tygodni, więc zapach roztaczający się wokół niego nie należał do przyjemnych. Szczególnie, że co rano służący przecierali jego ciało lnianymi szmatkami zamoczonymi w alkoholu!
Król Ludwik XIV znalazł jednak sposób na to, by jego zapach był możliwie jak najmniej męczący dla niego samego i dla jego otoczenia. Jego pościel oraz koszule wykonane były z lnu (wierzono, że najlepiej pochłania brudne zapachy), a dodatkowo koszule zmieniał przynajmniej kilka razy dziennie. To jednak nie pomagało na długo, bo ubrania wierzchnie szyte z jedwabiu i aksamitu nie były prane, tylko wietrzone i osiadał na nich kurz oraz bród, a także wsiąkały w nie wszystkie wydzielane przez króla i jego otoczenie zapachy.
Czytaj też: Powstały perfumy inspirowane ogrodami rezydencji Highrove, w której mieszkają książę Karol i księżna Camilla
Kąpiele w czasach króla Ludwika XIV
Za życia Ludwika XIV kąpiel w gorącej wodzie była prawdziwym luksusem, ale jednocześnie uważano, że może być niebezpieczna dla zdrowia. Dlaczego? Pokutowało przekonanie, że poprzez otwarte przez wyższą temperaturę pory skóry, do ciała mogą wniknąć zarazki i spowodować chorobę, także śmiertelną. Dlatego częściej wybierano ablucje w wodzie płynącej – najczęściej rzece. Za takim rytuałem przemawiał też fakt, że zimna woda miała poprawiać zdrowie i oczyszczać umysł. Ale i tego typu sytuacje nie miały miejsca zbyt często. Mycie, w formie jaką znamy dzisiaj, zastępowano przemywaniem ciała wilgotnymi paskami materiału umoczonymi w wodzie lub naparze z ziół lub kwiatów. Dodajmy do tego problem z higieną ust (aby usunąć brzydki zapach dworzanie ssali lub rozgryzali goździki), a łatwo sobie wyobrazić, że trudno było w Wersalu wytrzymać.
Aby zamaskować odór, szczególnie wiosną i latem, gdy mieszkańcy i pracownicy Wersalu obficie się pocili, stosowano niezliczone ilości perfum (spryskiwano nimi nawet zwiedzających tuż przed wejściem na teren pałacu), a także noszono przy ciele woreczki wypełnione kwiatami i ziołami. Takie przenośne dyfuzory ułatwiały funkcjonowanie w pałacu, który śmierdział także fekaliami. Do tego rozstawiano niemal w każdym miejscu pałacu bukiety kwiatów! Ich zapach wymieszany z perfumami był tak silny, że Wersal nazywano perfumowanym dworem.
Zobacz także: Kolejny kryzys w związku Alberta i księżnej Charlene? Książę wybrał się sam na pokaz burleski
Perfumy Ludwika XIV
Sam król uwielbiał perfumy tak bardzo, że jego nadworny „nos” musiał tworzyć nowe kompozycje zapachowe na każdy dzień! Wśród innych wskazówek była i taka, by jego lniane koszule prać w perfumowanej wodzie o nazwie „Aqua Angeli", na które składały się m.in. drzewo aloesowe, gałka muszkatołowa i goździki gotowane w niewielkiej ilości wody różanej. Taki wywar gotowano przez cały dzień i noc, a następnie dodawano jeszcze wodę z kwiatów jaśminu i pomarańczy oraz kilka ziaren piżma.
Do jego ulubionych zapachów należał także jaśmin i tuberoza. Lubił je tak bardzo, że kazał wybudować wypełniony nimi niebiesko-biały pawilon, w którym umawiał się na schadzki z kochankami. Podobno w przerwach między miłosnymi aktami lubił wąchać właśnie te kwiaty.
Dlaczego kobiety mdlały w Wersalu?
Odór brudu, potu i fekaliów wymieszany z niezliczoną ilością perfum i kwiatów sprawiały, że zapach w pałacu momentami był trudny do zniesienia. Kobiety, które nosiły wówczas sztywne i ciasno wiązane gorsety, przysłowiowo mdlały przez to jak muchy. Nie pomagała także duża ilość palonych po zmroku świec, które zabierały tlen z pomieszczeń. A spacery po ogrodach też nie były wybawieniem – ilość posadzonych tam kwiatów i ich wszechogarniający zapach także powodowały masowe omdlenia. A mimo to, każdy marzył o tym, by tam mieszkać lub chociaż przebywać.
Dobrze, że dziś, podczas zwiedzania Wersalu, tych zapachów już nie ma. I można się skupić na podziwianiu niezwykłej architektury, kunsztu wykończeń wnętrz i założeń ogrodowych.
Czytaj również: Książę William opracował plan, by pozbyć się wuja i ciotki. Pomógł mu... chrzestny syna