Reklama

Sytuacja w Ukrainie wciąż nie jest stabilna. O tym, co dzieje się w rodzinnym Kijowie, magazynowi Vogue opowiedziała ukraińska modelka, Eugenia Dubinova, która zaraz po nowojorskim Fashion Weeku wróciła do ojczyzny. Wiedziała, że wojska rosyjskie gromadzą się przy granicy, a wiele lotów do Ukrainy było wstrzymywanych. Nie wyobrażała sobie jednak nie zobaczyć się z bliskimi, na wypadek, gdyby wybuchła wojna.

Reklama

ZOBACZ TEŻ: Chanel dołącza do marek, które wspierają Ukrainę

Eugenia Dubinova o wybuchu wojny w Ukrainie

Modelka jest aktualnie jedną z osób, która pozostała w Kijowie. Jak sama mówi, zostanie tam do końca. To jej dom, ojczyzna, miejsce, w którym się urodziła i wychowała. Karierę modelki rozpoczęła w wieku 16 lat. Dzięki temu udało jej się nawiązać wiele międzynarodowych przyjaźni, które teraz zaowocowały wsparciem w tych trudnych chwilach. Po tygodniu mody w Nowym Jorku, postanowiła wrócić do Kijowa mimo napiętej sytuacji politycznej.

Muszę zobaczyć się ze swoją rodziną. Jeśli zacznie się wojna, a ja nie spotkam się z rodziną i moim chłopakiem, będę miała ogromne poczucie winy. Kiedy wróciłam, 24 lutego o piątej rano obudził mnie telefon od taty. – Eugenia, musisz przeczytać newsy – powiedział. Uruchomiłam przeglądarkę w telefonie i zobaczyłam, że Ukraina jest bombardowana. To było wstrząsające. Z chłopakiem, Eugene’em, który jest dziennikarzem, mieszkamy w Kijowie, więc poszliśmy do sklepu kupić jedzenie i wodę, ponieważ nie wiedzieliśmy, jak długo może to potrwać.

Melodie Jeng/Getty Images

Dzień po ataku trafiła do schronu, a jej chłopak wstąpił do armii, aby walczyć o wolną Ukrainę.

Walka o każdy dzień

Eugenia ukrywa się aktualnie w schronie w Kijowie. Wierzy, że to piekło niedługo się skończy, a Ukraina będzie wolnym krajem. Perspektywa, że jeszcze ponad tydzień temu była w Nowym Jorku, a teraz jej w jej kraju trwa wojna jest okrutnie bolesna.

CZYTAJ RÓWNIEŻ: Witalij Kliczko: żona najpierw wspierała go na ringu, a teraz na wojnie. Kim jest Natalia Kliczko?

25 lutego z przyjaciółkami spałam na stacji metra. Trudno było spędzić 10 godzin w schronie, na kamieniu. Spało się tam okropnie. Było zimno. Widziałam małe dzieci tulące swoje zabawki, płakałam. Przygnębia mnie to, że dzieci przeżywają coś takiego – powinny chodzić z przyjaciółmi do szkoły i oglądać bajki, a zamiast tego siedzą w schronie, modląc się za swoich ojców broniących Ukrainy. Kolejnego dnia usłyszeliśmy pierwszą eksplozję na obrzeżach Kijowa. Czasem wybuchy powodują, że niebo robi się czerwone. Rosyjska armia wystrzeliwuje też pociski Grad, czyli wiele małych rakiet. Lecą od strony Białorusi. W schronie budzimy się, czytamy wiadomości i znowu zasypiamy.

Reklama

Eugenia mówi, że najgorsza jest niewiadoma co do przyszłości. Nikt nie wie, co wydarzy się następnego dnia. Wszyscy czuwają, zastanawiają się, nasłuchują. Nikt nie może spać spokojnie.

Melodie Jeng/Getty Images

Może Rosjanie zastosują jeszcze jakąś straszniejszą broń. Ale mam poczucie, że z takim wsparciem od całego świata możemy zdławić tę agresję. Wiem, że ja zostanę tu do końca. To mój kraj i nie chcę go stracić, nawet jeśli oznacza to przejście przez bardzo trudny czas. Moją odpowiedzialnością jest jego obrona. Można przyzwyczaić się do bombardowania, można wiedzieć, kiedy uciekać, ale trzeba znaleźć w tym swoją filozofię. Chcesz uciekać czy zostać i walczyć? Wygrana tak małego kraju, jak nasz, wydaje się surrealistyczna. Mamy moc, by wygrać, bo pragniemy zwycięstwa. Mamy jaja.

Reklama
Reklama
Reklama