Lenka i Jan Klimentowie przez 6 lat starali się o dziecko. Przeszli badania
„Nigdy nie myślałam o tym, że ciąża jest podarunkiem od losu”, podkreśla tancerka
- Krystyna Pytlakowska
We wtorek 21 czerwca Jan Kliment i Lenka Klimentowa ujawnili, że spodziewają się pierwszego dziecka. Uwielbiana para tancerzy nie kryła wielkich emocji, w tym radości, ale i podkreślili, że długo starali się o tę ciążę. W intymnej rozmowie z Krystyną Pytlakowską małżonka jurora „Mam talent” szczerze zwierzyła się ze swoich obaw, lęków, ale i wielkiego szczęścia, jakie obecnie czuje... To wywiad, jakiego jeszcze nie było!
Krystyna Pytlakowska: Długo staraliście się o dziecko?
Lenka Klimentowa: Tak naprawdę to od ślubu, czyli od 2016 roku. Kiedy się pobraliśmy, pomyśleliśmy, że już nastał ten czas, kiedy możemy stworzyć rodzinę i zostać rodzicami. Ale traktowaliśmy to spokojnie, nie wiedząc, że będą takie trudności. Nigdy nie myślałam o tym, że ciąża jest podarunkiem od losu i nie każda kobieta może ją zaplanować ot tak. Tym bardziej, że mojej przyrodniej siostrze łatwo się to udało. Ale u nas było trudniej.
Może nie byłaś zdecydowana jeszcze na ciążę.
Myślę, że wówczas to nie był ten moment. Bałam się ciąży, nie byłam pewna, czy powinnam właśnie wtedy zostać matką, zwłaszcza że dostałam propozycję udziału w „Tańcu z Gwiazdami”. Bardzo się ucieszyłam, że mogę tańczyć. Postanowiliśmy z Jankiem, że teraz trochę potańczę, a potem... Zaczęła się jednak pandemia. Zyskaliśmy więc trochę czasu na zrobienie badań, czy wszystko z nami jest w porządku. Okazało się, że nie ma żadnych przeciwwskazań i możemy bez problemu zostać rodzicami. A jednak nam się to nie udawało.
Pragnienie ciąży wisiało nad Tobą jak miecz Damoklesa?
A gdy się za dużo o tym myśli, to nasze życzenia się nie spełniają. Czasami więc lepiej się nie zastanawiać, nie molestować samej siebie, nie denerwować się.
Czytaj także: Jan i Lenka Klimentowie o dziecku: „Próbujemy, aż nam się to uda”
Uważasz, że marzenia o ciąży oddalają nas psychicznie od zajścia w nią?
Wiem, że niektóre kobiety tak bardzo pragną dziecka, że wpadają w depresję. I co miesiąc panika, gdy pojawia się miesiączka. Niektóre wtedy się załamują, odsuwając myśl o macierzyństwie gdzieś na daleki plan. Ale ze mną tak nie było, ja to wszystko przegadałam z mamą. Rozmawiałyśmy o tym, że może nie mogę mieć dzieci. Mama powiedziała: „nic na siłę. Jeżeli się nie uda, to może masz inne zadania do spełnienia na tym świecie”. Rozpłakałam się i pomyślałam, że w takim razie będę pomagała zwierzętom, bo bardzo je kocham, i może mogłabym poprowadzić schronisko. I to będzie mój życiowy cel.
Myślałaś też o tym, że Twoja adopcyjna mama nie mogła mieć dzieci? Ale przecież poradziła sobie, stworzyła dom dla Ciebie i dla Twojej młodszej adopcyjnej siostry.
Tak i wtedy trochę odpuściłam, przestałam naciskać na samą siebie, przestałam się niepokoić.. Janek również bardzo pragnął dziecka. Dojrzał do tego, żeby być ojcem. Ale również zdał się na przeznaczenie.
Kiedy dowiedziałaś się, że Twoi biologiczni rodzice nie chcieli Cię wychowywać? Pogodziłaś się z tym?
Tak, bo nie było to dla mnie jakoś dotkliwe. Zresztą moi adopcyjni rodzice pracowali z psychologiem nad tym, w jaki sposób mi to powiedzieć. Ja nawet nie pamiętam tego momentu, ale jakoś mi wytłumaczyli na przykładzie bajki. Ważne, żeby niczego przed dzieckiem nie ukrywać.
Jednak przeżyłaś traumę, bo jak sama mówiłaś, inne dzieciaki były dla Ciebie okrutne.
Tak. Śmiały się ze mnie, że jestem Cyganką, bo mam trochę ciemniejszą skórę, dlatego że mój biologiczny ojciec jest Kubańczykiem, a matka Czeszką. Pamiętam, że wtedy płakałam, nie chciałam chodzić do szkoły. Teraz nawet umiem z tego żartować. Ale wiem, że trzeba dziecku oszczędzać takich niełatwych sytuacji.
Był moment, kiedy w siebie zwątpiłaś?
Nigdy nie zwątpiłam, chociaż ludzie cały czas wywierali na mnie nacisk, ciągle pytali: a kiedy dziecko? Mówili, że czas ucieka. Ale przecież w ciążę zachodzą kobiety dużo starsze ode mnie. Mam 33 lata i męża starszego o lat piętnaście. Wiedziałam więc, że nie ma na co czekać. Ale przecież to oczekiwanie przedłużało się nie z mojej winy, i nie z winy Janka. Tak zadecydowała opatrzność.
Czytaj także: Lenka Klimentowa ujawniła prawdę o swoim dzieciństwie
Jan i Lenka Klimentowie w sesji dla „VIVY!”, listopad 2021
Twój mąż Janek zastanawiał się, dlaczego tak się dzieje?
Nigdy nie zadał mi tego pytania, zawsze mnie bardzo wspierał i wspiera nadal. Rozmawialiśmy zresztą o wszystkim, zawsze dopytywał, czy ja na pewno chcę tego dziecka, czy zgadzam się na badania. Mówił, że to ja mam zadecydować, a on tylko czekał. Zresztą chciał zostać ojcem dużo wcześniej, przecież jesteśmy ze sobą trzynaście lat. Ale wtedy ja twierdziłam, że jeszcze nie, że jeszcze za wcześnie, że chcę jeszcze trochę z życia korzystać.
Dziecko można planować, mając sprawdzonego partnera.
Zgadzam się z tym. I dlatego Janek wiedział, że to ja muszę być gotowa, a on się dostosuje. Wiem, że będzie cudownym tatą. Nasze dziecko jest wyczekiwane, wytęsknione. Przy Janku czuję się bezpieczna, zaopiekowana, razem dbamy o nasz związek, dużo ze sobą rozmawiamy, a teraz oczywiście naszym tematem jest ciąża. Potrafimy do trzeciej rano rozmawiać o niej i rozpatrywać różne warianty. Również szczegóły porodu.
Dziecko będzie miało Wasze geny.
Żartujemy sobie, że będzie grało, tańczyło i śpiewało już jako niemowlę. Zresztą chciałabym, żeby mój poród odbył się przy muzyce, ale na razie nie chcę o tym rozmawiać. Boję się trochę porodu.
A kiedy to nastąpi?
Pod koniec roku, w święta bożonarodzeniowe powinniśmy być już razem. We troje.
Te Wasze rozmowy odbywają się już we troje.
A nawet w pięcioro, bo nasze dwa pieski w nich uczestniczą, jako mniejsi bracia. Ciekawe, co się będzie działo, gdy się dziecko już urodzi. W każdym razie nie ukrywam, że bardzo się cieszymy i że każdej parze życzyłabym takiego szczęścia, jakie my teraz przeżywamy. Nauczyliśmy się pięknie ze sobą żyć, choć na początku nie było to łatwe. Nie każda para przecież potrafi ze sobą rozmawiać, nie dba o bliskość, i to widać nawet na zewnątrz w różnych towarzyskich sytuacjach. Ale ja mogę powiedzieć, że mam wszystko: Miłość, zdrowie i rodzinę, a to jest najważniejsze na świecie.
Ważna w związku jest przyjaźń.
Bardzo ważna. I umiejętność rozmawiania ze sobą. Od razu rozpoznajemy takie związki, w których dwoje ludzi do siebie nie pasuje, i takie, w których do siebie pasują i się lubią. Ale przyjaźni też trzeba się nauczyć.
Czytaj także: Jan i Lenka Klimentowie: „Zaręczyny mają moc. Mówi się słowa, które mają wartość w życiu”
Kiedy dowiedziałaś się, że jesteś w ciąży, jak zareagowałaś?
Dowiedziałam się najpiękniej, jak mogłam. W swoje urodziny. Wróciłam do domu po zajęciach, a Janek już czekał na mnie z niespodzianką. Świętowaliśmy do późnej nocy.
Sama zrobiłaś sobie test ciążowy?
Nie. Poszłam na badanie, pobrano mi krew, a wyniki miały przyjść wieczorem.
A gdy przyszły, euforia?
Oboje z Jankiem się rozpłakaliśmy. On jest bardzo emocjonalny. Nie wiem, czy mi pozwoli o tym opowiadać, bo to bardzo intymny moment. Ale ja chcę się nim podzielić, ponieważ wszyscy, którzy nam dobrze życzą i którzy wraz z nami przeżywali trudności z moim zajściem w ciążę, powinni wiedzieć, jak bardzo taka wiadomość była dla nas radosna. Najpierw z Jankiem nie mogliśmy uwierzyć, że się już udało, a potem rozmawialiśmy o tym, że jeśli ludzie przestają na sobie wywierać presję psychiczną, to los podsuwa im najlepsze rozwiązanie. Wielką zaletą Janka jest to, że umie słuchać i że moje słowa są dla niego ważne.
Już Was widzę za trzydzieści parę lat lat, jak idziecie, trzymając się za ręce, a przed Wami wózek z wnukiem.
Wzięliśmy udział w programie „Historia naszego życia”. Tam nas postarzyli i mogliśmy spróbować, jacy będziemy na starość. Towarzyszyły temu wielkie emocje, bo uświadomiliśmy sobie oboje, że naprawdę chcemy się ze sobą zestarzeć. Kiedy słyszymy o rozwodach naszych znajomych, bardzo to przeżywamy. Moi rodzice adopcyjni zresztą też są rozwiedzeni, ale mama jest szczęśliwa w nowym związku, ma cudownego partnera. Nasze dziecko więc będzie miało więcej dziadków (śmiech).
Marzyłaś też o dziecku, żeby oddać dług losowi, odwrócić to, co spotkało Ciebie?
Z pewnością tak. Moja mama jest cudowna. Chciałabym chociaż w połowie być taka, jak ona. I chciałabym mieć ze swoim dzieckiem tak cudowne relacje, jakie ja mam z moją mamą. Kiedy o tym mówię, chce mi się płakać, zresztą płaczę teraz przy każdej okazji, bo tak działają hormony. Moja mama jest moją najlepszą przyjaciółką i nikomu tak nie ufam jak jej.
Często się z nią kontaktujesz?
Bardzo często. Lubi, gdy mówię, jaka jestem szczęśliwa. Wierzę w Anioły i czuję, że mam wokół siebie dużo Aniołów Stróżów, bo tyle szczęścia to aż niewiarygodne. Odpukać.
Wiesz, że teraz Twoje życie zmieni się o 180 stopni?
To jeszcze do mnie nie dociera. Natomiast wiem, że teraz jest taki czas, gdy wszystko się zmienia – ciało też – i jestem na to przygotowana. Bardzo o nie dbałam, ponieważ muszę dobrze wyglądać, przecież to moja praca. Wierzę w to, że po porodzie szybko wrócę do formy. Mam nadzieję, że pozostanę profesjonalną tancerką. Oprócz tego jestem trenerem fitness, prowadziłam zajęcia cardio z ciężarami i sztangami, które bardzo wzmacniają krążenie. Żyłam bardzo sportowym życiem, a teraz będę musiała z tym trochę przystopować.
Jesteś niewiele po trzydziestce, więc szybko odzyskasz figurę...
Liczę się jednak z tym, że u każdej kobiety przebiega to inaczej. Staram się więc nie słuchać sprzecznych rad, bo lubię nie wiedzieć, co będzie potem, wtedy się mniej boję.
Jan i Lenka Klimentowie w sesji dla „VIVY!”, listopad 2021
Jako tancerce zależy Ci na wyglądzie i to jest normalne.
Wiem, dlatego nie wstydzę się o tym mówić. Tydzień temu skończyliśmy moje ostatnie pokazy. Janek będzie dalej tańczył, ale ja póki co nie, bo już zaczyna się drugi trymestr, więc moje ciało mi na taniec nie pozwoli. O zdrowie trzeba dbać przede wszystkim.
Nie czuję się też już dobrze w tych sukienkach sprzed ciąży, bardzo obcisłych. Nie czuję się już dobrze sama ze sobą na pokazach. Idę na szkolenie dla kobiet w ciąży. Kobieta ciężarna powinna dbać o kondycję fizyczną, ale trzeba to robić z głową. Ja się ruszałam całe życie, więc u mnie nie ma opcji, żebym teraz tylko leżała i wypoczywała. Dowiem się więc, jakie ćwiczenia można wykonywać bez szkody dla siebie i dziecka.
Mam zamiar potem ćwiczyć z kobietami w ciąży, szkolić je według moich własnych doświadczeń. Ale nie chcę się teraz wymądrzać, bo naprawdę nie mam pojęcia, jak to wszystko będzie przebiegało. Będę teraz się uczyć czegoś nowego i to też mnie ekscytuje.
Jak myślisz, co zmieni się w Tobie, w Twojej osobowości, gdy już zostaniesz mamą?
Myślę, że jeszcze bardziej będę zestresowana. Moja mama mówi mi: „poczekaj, jak zostaniesz matką, będziesz się już bała do końca życia”. Tak jak ona. Dzwoni do mnie kilka razy dziennie, bo mnie kocha i bardzo się o mnie boi.
Kiedy powiedziałaś jej o ciąży?
Bardzo szybko, chociaż obawiałam się, że ta wiadomość może wywołać u niej atak - moja mama choruje na epilepsję. Gdy się dowiedziała, zaczęła płakać, właściwie płakałyśmy razem. A potem zapakowaliśmy z Jankiem do pudełka test ciążowy i zdjęcie z USG, żeby miała też pamiątkę. Bardzo mnie przytuliła, wiem, że na tę wiadomość z utęsknieniem czekała.
Piękne będzie to Wasze dziecko. Chcesz je urodzić w Polsce?
Bardzo bym chciała, bo mieszkam tu, mam tu wspaniałą panią doktor, której ufam. Jest miła i bardzo opiekuńcza. Ale przecież mogę wtedy przebywać w Czechach, nie podejmuję więc z góry decyzji.
Ciekawe, czy zmienisz swój tryb życia.
Tego do końca nie wiem, ale spróbujemy, by dziecko dostosowało się do naszego życia, że będzie jeździło z nami na pokazy po całej Polsce i uczestniczyło w naszych zajęciach.
A może zatrudnicie opiekunkę?
Chyba nie. Mam sąsiadów-muzyków, którzy pięknie wychowują swoje dzieci. Oni są dla mnie wzorem. Jeżdżą na występy po całej Polsce i nigdy nie mieli opiekunki. A drudzy sąsiedzi już pytają, kiedy wreszcie będą mogli nam pomagać, gdy trzeba będzie zaopiekować się dzieckiem w domu. Ale naprawdę będziemy się starali zabierać je ze sobą. Taniec daje radość ludziom. I nam też. Teraz zabieramy na pokazy nasze pieski, to czemu nie wziąć na nie dziecka? Zawsze ktoś się nim przez chwilę za kulisami zaopiekuje. Myślę, że dziecku też się takie życie będzie podobało. Na pewno nie będzie miało z nami nudno.
Myślisz o tym, jak będzie wyglądać?
Myślę, że nie będzie jasnowłose. Przyznam się, że zamieściłam w specjalnej aplikacji nasze zdjęcia i oglądałam wynik na dziewczynkę i na chłopczyka. Oboje w tej aplikacji wyszli pięknie (śmiech). Najważniejsze, żeby było zdrowe.
Interesujące, jak będziecie wychowywać to Wasze maleństwo. Czy będziecie się sprzeczać o wychowanie?
Trochę się tego boję, bo Janek mówi, że ja zawsze wszystko zmieniam, choć wcześniej inaczej się umawialiśmy. Mówię mu, że trzeba trzymać się razem, ale na razie nie trzeba się tym przejmować.
A kto będzie wstawał w nocy, gdy maluch zapłacze?
Wiem, że ja. Myślę, że Janek nie będzie zmieniał mu pieluch. Ale kto wie?
A ja myślę, że Twój mąż oszaleje na punkcie Waszego dziecka i będzie chciał wszystko przy nim sam robić.
Oj, żeby tylko nie zwariował. Mam znajomego, który totalnie oszalał i nie da się z nim porozmawiać normalnie, odkąd został ojcem. W każdym razie nasze życie nabierze innych wymiarów. I to już nie my będziemy ważni, bo najważniejsze będzie dziecko.
Rozmawiała: KRYSTYNA PYTLAKOWSKA
Czytaj także: Katarzyna Sokołowska o późnym macierzyństwie: „Wierzę, że będę tańczyła na weselu mojego syna”