Kasia Kowalska o porodzie: „Ola była zatruta wodami płodowymi, musieli przywracać ją do życia”
„Powiodło się za czwartą próbą”
Dziś córka jest jej wielką dumą. Jednak narodziny Oli były cudem. Kasia Kowalska w intymnej rozmowie z Romanem Praszyńskim po raz pierwszy ujawniła dramatyczne szczegóły przyjścia córki na świat. „Gdy byłam w ciąży, robiłam promocję filmu „Nocne grafitti” i wylądowałam na patologii ciąży. Leżałam tam, ciesząc się, że mam chwile wytchnienia, ale gdy nocą słyszałam za ścianą krzyki rodzących kobiet, myślałam, że są lepsze miejsca do relaksu”, zwierzyła się.
Poród był ciężki?
Kasia: Cud, że akurat na dyżurze był lekarz, u którego leczyłam się prywatnie. Powiedział pielęgniarce, żeby co dwie godziny sprawdzała tętno moje i dziecka. O drugiej w nocy pielęgniarka zaczęła krzyczeć, że nie słyszy tętna Oli. Rzucili mnie na łóżko i biegiem na salę operacyjną. Pamiętam dygot, wydawało mi się, że jest zimno, a to był strach. Zrobili mi cesarskie cięcie. Ola była zatruta wodami płodowymi, musieli przywracać ją do życia. Powiodło się za czwartą próbą.
Ola: Pamiętam, mówiłaś, że w skali Apgar miałam tylko dwa punkty.
Kasia: Wiedziałam od tamtej pory, że córka będzie silna. Żeby to przetrwać musiała mieć dużą chęć do życia.
Sprawdziło się?
Kasia: Ma charakterek.
Ola: Obie jesteśmy zadziorne.
Pierwsze wspomnienie z mamą?
Ola: Na wakacjach w jakimś parku, gdzie były małpy. Mama zabiera mi moją ulubioną zabawkę i mówi: „Daj, pobawię się z małpą”. I ta małpa na moich oczach rozrywa moją ukochaną zabawkę. Wszyscy się śmieją, ja płaczę.
Pelny wywiad z Kasią Kowalską i jej córką Olą przeczytasz w najnowszym numerze magazynu VIVA!, dostępnym na rynku od czwartku 24 sierpnia