Reklama

Od jej odejścia minęło w tym roku siedem lat. Uwielbiana aktorka, ale przede wszystkim kochająca mama i partnerka. Po prostu Ania... W intymnej rozmowie z Krystyną Pytlakowską Jarosław Bieniuk i córka gwiazdy, Oliwia, opowiedzieli o życiu po stracie najdroższej osoby, potrzebie bliskości i nadawaniu życiu sensu na przekór wszystkiemu... Ich słowa wzruszają do łez.

Reklama

Jarosław Bieniuk i Oliwia Bieniuk o śmierci Ani Przybylskiej

Krystyna Pytlakowska: Jarek, jak to jest być ojcem i matką jednocześnie?

Jarek: Myślę, że żaden facet nie jest w stanie zastąpić dzieciom matki. Ja w każdym razie nigdy bym się nie podjął takiego zadania. Oczywiście musiałem przejąć część obowiązków kobiecych, ale nie byłem w tym sam, bo moja mama mieszkała z nami przez dłuższy czas.

Już nie mieszka?

Jarek: Nie, teraz mieszkamy z moją dziewczyną Zuzą, ale wtedy, w tym strasznym okresie po odejściu Ani, to babcia przejęła jej obowiązki. To ona scalała nasz dom. Moja mama zresztą zawsze dbała o to, żeby był obiad, śniadanie, pełna lodówka. Ale też i przytulanie, miłość.

Oliwia: Ale ty, tato, też jesteś bardzo uczuciowy.

Jarek: To prawda, nigdy nie miałem problemów z okazywaniem uczuć. Tak mnie wychowali rodzice i za to im dziękuję. Lubiłem przytulać moje dzieci.

Potwierdzasz, Oliwio?

Oliwia: Tata mówi prawdę. Jest jak najbardziej przytulaśny.

Jarek: W każdym razie wszystkie decyzje odnośnie do córki i synów były i są na mojej głowie. Na pewno musiałem też unieść bagaż emocjonalny i okazywać dzieciom uczucie tak, żeby jak najmniej odczuły tę wielką pustkę. Jeszcze pół roku po śmierci Ani spaliśmy we czwórkę w jednym łóżku. W końcu Oliwia się zbuntowała, powiedziała, że jej niewygodnie, i wróciła do swojego pokoju.

Oliwia: Niewiele pamiętam z tego okresu, ale rzeczywiście spaliśmy wszyscy razem w łóżku rodziców. Na szczęście dość szerokim, a Jaś ciągle się rozkopywał i trzeba było go przykrywać. Z tamtego czasu pamiętam tylko takie urywki.

Czytaj także: „To było życzenie Ani...”. Oto ostatnia wola Ani Przybylskiej. Sekret zdradzili bliscy

Mateusz Stankiewicz/SameSame

Jarosław Bieniuk, Oliwia Bieniuk, sesja dla magazynu „VIVA!”, listopad 2021

Zawalił Wam się wtedy świat.

Oliwia: Całej naszej rodzinie. Wszyscy byliśmy w szoku. Ja starałam się nie przygotowywać na śmierć mamy, bo nie wierzyłam, że odejdzie. Ale cóż, miałam wtedy 12 lat…

I Twój osierocony ojciec musiał Ci Anię zastąpić.

Oliwia: Już wiele razy opowiadałam, że najbardziej pomagała nam babcia. Była takim alter ego naszej mamy.

A tata nie był ważny?

Oliwia: Bardzo ważny, ale babcia ważna w równym stopniu. Myślę, że oboje dobrze odegrali swoją rolę pod względem wychowania naszej trójki.

Kiedy tak naprawdę dotarło do Was, co się stało i że trzeba budować życie na nowo?

Jarek: Nie wiem, czy dzieci w ogóle sobie to uświadomiły, bo miały taki parasol ochronny. Staraliśmy się, żeby koncentrowały się na codzienności, a nie na rozpamiętywaniu. Były jednak bardzo trudne sytuacje, jak na przykład Dzień Matki obchodzony w przedszkolu. Popełniłem błąd i zamiast zatrzymać wtedy Jasia w domu, to pozwoliłem mu być w przedszkolu. Tam śpiewał piosenkę dla mam z innymi dziećmi, a ja widziałem, jak po policzkach lecą mu łzy, choć nie potrafił chyba nazwać tych emocji, miał trzy lata. A dla mnie to był jeden z najgorszych dni w życiu.

Czułem się, jakby ktoś moje serce kroił na kawałki. Niepotrzebnie posłałem go do przedszkola. Powinienem wcześniej porozmawiać z nauczycielkami. Z drugiej strony jednak pamiętam, jak mówiły, że Jasio też „ma mamę”, ładnie śpiewa te piosenki i że musiał się przecież ich nauczyć. Wiedział więc, że będą śpiewane dla matek naszych uczniów.

Oliwia: A ja nie pamiętam, kiedy miałam jakiś szczególny moment, gdy dotarło do mnie, że mama nie żyje. Nawet teraz trudno mi o tym opowiadać.

Jarek: Bo to niemożliwe wytłumaczyć komuś, co się czuje, jeżeli ktoś nie przeżył tego co my. Trzeba sobie jednak radzić w codziennych sytuacjach z emocjami, smutkiem. Bywają dni gorsze i lepsze. Dużo ludzi mnie pyta, jak dzieci to przeżywają, ale ja nigdy nie straciłem mamy, więc tak naprawdę nie wiem, co one czują.

Nie mówiły Ci nic na ten temat?

Jarek: Tylko w szczególnych momentach w naszym życiu. Kiedy oglądaliśmy filmy i materiały wideo, na których była Ania, albo pojawiło się jakieś wspomnienie. Ale tak na co dzień staraliśmy się żyć i iść do przodu.

Oliwia: Każdy z nas jednak na swój sposób to przeżywał.

Pełny wywiad z Jarosławem i Oliwią Bieniukami przeczytasz w najnowszym wydaniu magazynu „VIVA!”, dostępnym na rynku od czwartku 2. grudnia 2021 roku.

Reklama

Czytaj także: Planowali ślub, nie zdążyli go wziąć... Oto historia miłości Anny Przybylskiej i Jarosława Bieniuka

Mateusz Stankiewicz/SameSame
Reklama
Reklama
Reklama