Ta podróż mogła zakończyć się tragicznie. Wojciech Gąssowski wspomina dramatyczne chwile z przeszłości
Ta historia mrozi krew w żyłach!
Od lat zachwyca publiczność, nie zwalnia tempa i nie mówi ostatniego słowa! Występuje na scenie, otrzymuje kolejne propozycje zawodowe i ma rewelacyjny kontakt z fanami. Wojciech Gąssowski udzielił nowego wywiadu, w którym otworzył się na temat prywaty. Artysta wrócił pamięcią do jednego z najtrudniejszych momentów w swoim życiu. Przed laty przeżył dramatyczne chwile... To historia, która mrozi krew w żyłach.
[Ostatnia publikacja na VUŻ-u 31.10.2024 r.]
Wojciech Gąssowski o emeryturze. Nie spoczywa na laurach!
Nie zamierza spocząć na laurach, cały czas jest aktywny zawodowo i koncertuje. Wojciech Gąssowski nie wyobraża sobie w roli stereotypowego emeryta. „Trudno mi sobie wyobrazić to, że mógłbym niczego nie robić. Zanudziłbym się na śmierć. U mnie bez przerwy coś się dzieje. Nie siedzę w domu”, zwierza się w rozmowie z Michałem Misiorkiem dla Plejady.
Dopóki publiczność będzie chciała przychodzić na jego koncerty i zdrowie będzie dopisywało, nie myśli o zakończeniu kariery. Występowanie i kontakt z fanami to dla niego ogromna wartość. „Cały czas mam sporo propozycji. Nie korzystam ze wszystkich, bo byłoby tego za dużo. Nie chcę spędzać każdego dnia w samochodzie. Zależy mi na tym, by mieć czas na to, by pójść na mecz, spotkać się z kolegami czy pojechać do moich ukochanych Włoch”, opowiada na łamach serwisu. W planach ma także nagranie dwóch piosenek i nie wyklucza, że ten pomysł wkrótce się zrealizuje.
Z sentymentem wspomina początki swojej kariery! Wojciech Gąssowski, występując z baletem Sabat zjeździł prawie cały świat. Zachwycał publiczność w Kenii, Sudanie, Tajlandii, we Włoszech, Turcji czy Grecji. „Balet Sabat robił ogromne wrażenie na publiczności. Piękne dziewczyny tańczące do nowoczesnej muzyki nawet na Zachodzie były w tamtych czasach wielką atrakcji”, mówił Wojciech Gąssowski. Jedno z wydarzeń na zawsze zapisało się w jego pamięci. Wokalista i pozostali artyści przeżyli chwile grozy!
Czytaj też: Plotkowano o jego romansach. Wojciech Gąssowski w końcu zabrał głos i postawił sprawę jasno
Wojciech Gąssowski wspomina traumatyczne wydarzenia z przeszłości
Był 1985 rok. Wokalista wraz ze swoją ówczesną partnerką Małgorzatą Potocką i jej grupą Sabat występował na statku Achille Lauro. Mimo upływu lat doskonale emocje, które mu towarzyszyły. Zresztą o tej głośnej sprawie mówili wszyscy.
Nieoczekiwanie statek został przejęty przez palestyńskich terrorystów, którzy żądali uwolnienia z izraelskich więzień kilkudziesięciu ich rodaków. Wojciech Gąssowski wrócił wspomnieniami do tych traumatycznych wydarzeń. „Zamknięto nas wszystkich w jednej sali, mijały kolejne godziny, a my pływaliśmy raz w prawo, raz w lewo. Rozstawiono wokół nas kanistry z benzyną i przekazano nam, że jeżeli na horyzoncie pojawi się jakiś statek, żeby nas uwolnić, od razu wylecimy w powietrze. Ci mężczyźni byli uzbrojeni, mieli karabiny, granaty i twierdzili, że cały pokład jest zaminowany”, wyznał Michałowi Misiorkowi. Wszyscy siedzieli cicho i nie ruszali się. Tak naprawdę nikt nie wiedział, co się może się wydarzyć. Sytuacja była bardzo trudna, lecz w końcu udało się ją opanować.
Dopiero po 52 godzinach członkowie Frontu Wyzwolenia Palestyny odpuścili. Niestety jedna z osób nie przeżyła. „Ten człowiek został wywieziony z sali, w której nas więziono. To był Amerykanin żydowskiego pochodzenia, który poruszał się na wózku inwalidzkim. Zanim do tego doszło, terroryści kazali kapitanowi przynieść wszystkie paszporty. W pierwszej kolejności szukali izraelskich, ale takich nie znaleźli. […] Pytali nas, dlaczego za dolary tańczymy dla Żydów i Amerykanów. Uznałem, że muszę im powiedzieć coś, czego nie wiedzą. Liczyłem, że to nam pomoże. Wyjaśniłem im, że Front Wyzwolenia Palestyny ma w Warszawie swoje przedstawicielstwo. Chciałem im dać do zrozumienia, że nie jesteśmy ich wrogami. Ale nie bardzo to do nich docierało”, relacjonował. Artysta do końca starał się myśleć optymistycznie i wierzył, że wszystko zakończy się pomyślnie. Był jednak jeden trudny moment.
Sprawdź też: Z jego pokoju wydobywały się niewyobrażalne krzyki, służby mają kolejny trop. Dziś policja szuka dwóch kobiet
Terroryści zagonili ludzi do sali z deku. Wcześniej każdy korzystał z basenu, opalał się i nikt nie miał przy sobie ubrań. A w miejscu, w którym byli przetrzymywaniu działała klimatyzacja i panował potworny chłód. Nie dało się długo wytrzymać w kostiumach kąpielowych. Wojciech Gąssowski postanowił zaryzykować i zwrócił się do porywaczy z pewną prośbą. „Po paru godzinach zapytałem tych mężczyzn, czy mogę pójść do kabiny po jakieś okrycia dla tancerek, bo bardzo marzną. Najpierw się nie zgodzili. Potem zmienili zdanie i powiedzieli, że mam na to pięć minut. Ostrzegli mnie, że cały pokład jest zaminowany, więc jeśli pójdę nie tam, gdzie powinienem, wszystko wybuchnie. Nie wiedziałem, czy mówią prawdę, czy kłamią. Szedłem więc powoli pustym korytarzem, uważnie patrzyłem pod nogi, wszędzie leżało rozbite szkło. Ale udało mi się przynieść kurtki, którymi się okryliśmy”, opowiadał Michałowi Misiorkowi.
Mogłoby się wydawać, że wokalista już nigdy nie pojawi się na pokładzie statku. Tak się nie stało. Po pewnym czasie znów miał okazję występować na Achille Lauro.
Źródło: Plejada, wywiad Michała Misiorka