Reklama

Były reprezentant Polski w piłce nożnej spowodował kolizję z autobusem. Do zdarzenia doszło w nocy z poniedziałku na wtorek na skrzyżowaniu ulic Miodowej i Długiej w Warszawie. Samochód marki bmw wjechał w tył miejskiego autobusu, który stał wówczas na czerwonym świetle. W zdarzeniu nikt nie ucierpiał. Kierowca samochodu był pod wpływem alkoholu.

Reklama

Na początku o zdarzeniu poinformowała Polska Agencja Prasowa, ustalając, że kierowcą bmw jest były reprezentant w piłkę nożną, Michał Ż. Nie podało jednak pełnego nazwiska.

„Badanie alkomatem wykazało, że kierowca osobowego bmw miał w wydychanym powietrzu 1,6 promila alkoholu”, mówił podinspektor Robert Szumiata ze śródmiejskiej policji w rozmowie z PAP

„Został przewieziony do izby wytrzeźwień. Kiedy już wytrzeźwiał, postawiliśmy mu zarzuty, bo kierowanie pojazdu w stanie nietrzeźwości to jest przestępstwo, artykuł 178a Kodeksu Karnego, za co grozi do dwóch lat więzienia oraz oczywiście utrata prawa jazdy, które jeśli kierowca miał przy sobie, już zostało zabrane. A jeśli nie miał, zostało zablokowane elektronicznie ”, powiedział w komentarzu dla Sport.pl podinsp. Robert Szumiata.

Kierujący bmw odpowie także za kolizję drogową, czyli uszkodzenie autobusu. ,,Autobus ma rozbity tył: światła i narożnik. Pojazd musiał wrócić do zajezdni", poinformował w rozmowie z Super Expressem Adam Stawicki z Miejskich Zakładów Autobusowych.

Sytuację skomentował dyrektor redakcji sportowej Canal+

Na swoim Instagramie piłkarz wydał oświadczenie.

,,Przeprosiny!!!!! Wczoraj w nocy wsiadłem za kierownicę samochodu pod wpływem alkoholu i spowodowałem kolizje, w której szczęśliwie nikt nie ucierpiał. Nie ma żadnego usprawiedliwienia dla mojego braku odpowiedzialności i wyobraźni. Przepraszam wszystkich za moje zachowanie, szczególnie najbliższych oraz tych, którzy poczuli się zawiedzeni i rozczarowani moja postawą.

Mam świadomość, że jako były kapitan reprezentacji Polski i wielokrotny reprezentant kraju, a także osoba wciąż aktywna w środowisku piłkarskim, powinienem być nie tylko źródłem dumy dla kibiców, ale także wzorem dla piłkarzy przede wszystkim tych najmłodszych. Przepraszam całą społeczność Motoru Lublin za cień, jakim swoim zachowaniem na nią rzuciłem. Postanowiłem oddać się do dyspozycji Zarządu klubu.
Zdaje sobie również sprawę, że jako osoba zapraszana do studia telewizyjnego w charakterze eksperta powinienem reprezentować najwyższe standardy. Przepraszam wszystkich telewidzów oraz współpracowników ze świata mediów, przede wszystkim z Canal+, za to, że zawiodłem ich zaufanie.

Rozumiem teraz, że konsekwencje mojego karygodnego zachowania mogły być znacznie gorsze. Dlatego nie pozostaje mi nic innego, jak jeszcze raz prosić o wybaczenie oraz szansę na poprawę szkód które wyrządziłem. Deklaruje gotowość do złożenia wyczerpujących wyjaśnień wobec organów państwa polskiego oraz instytucji, z którymi na codzień współpracuje. Obiecuję również, że niezależnie od czekających mnie konsekwencji prawnych, w najbliższym czasie aktywnie włącze się w działania społeczne na rzecz propagowania trzeźwości kierowców oraz pomocy ofiarom wypadków drogowych. Wiem, że nie cofnie to czasu, ale być może pozwoli choć w części zadośćuczynić mojej głupocie oraz uchronić innych od błędu, który popełniłem.

Nie jestem w stanie wyrazić jak bardzo jest mi wstyd", napisał.

Reklama

Źródło: Sport.pl, RadioZET.pl, PAP,

Reklama
Reklama
Reklama