Reklama

Polski piłkarz, Arkadiusz Milik, został okradziony! Niedaleko Neapolu samochód sportowca został zablokowany przez motocykl, na którym jechało dwóch mężczyzn. Jeden z nich, przyłożył Milikowi pistolet do skroni. Piłkarz znalazł się w śmiertelnym niebezpieczeństwie, choć piszą internauci, trochę na własne życzenie. Co się stało?

Reklama

Arkadiusz Milik został napadnięty

W środowy wieczór Arkadiusz Milik pojawił się we włoskim Neapolu, gdzie jego drużyna mierzyła się z piłkarzami Liverpoolu. Nie od dziś wiadomo, że w Neapolu włoska mafia jest niezwykle aktywna i niewiele trzeba, by stać się ich ofiarą. Bandyci napadają tam każdego, kto ma przy sobie widoczne błyskotki - zegarki, bransoletki, drogocenne okulary. Ich ofiarami padają nie tylko zwykli turyści, ale i gwiazdy piłki nożnej, o czym przekonał się niedawno polski piłkarz.

Arkadiusz Milik tego wieczoru miał na sobie zegarek marki Rolex warty około 20 tysięcy euro. Piłkarz został napadnięty w miejscowości Varcaturo. Samochód Arka Milika został zablokowany przez dwóch mężczyzn na motocyklu, którzy grożąc mu bronią, odebrali złoty zegarek. Na szczęście skończyło się tylko na kradzieży. Piłkarzowi nic się nie stało. Po zdarzeniu sam zadzwonił na policję.

„Dwóch napastników, którzy zajechali mu drogę, siedziało na motocyklu. Odcięli piłkarzowi możliwość ucieczki. Jeden z bandytów przystawił mu pistolet do głowy i nakazał oddanie zegarka Rolex Daytona, którego wartość szacuje się na 20 tysięcy euro. To była łatwa akcja, dodatkowo brak kamer utrudnia policji prowadzenie śledztwa”, zdradza szczegóły włoski dziennikarz, Giuseppe Grimaldi.

Szans na odzyskanie zegarka Milik jednak nie ma. „Niestety, obszar w którym mieszka Polak jest bardzo rozległy i trudno go kontrolować. Pierwszym celem złodziei są albo zegarki, albo iPhone'y. W tym mieście możesz przejść przez każdą niebezpieczną ulicę w spodniach i koszulce, ale jeśli masz przy sobie zegarek robi się to ryzykowne. Dobrze o tym wiedzieć”, mówi naczelnik neapolitańskiej policji, Antonio de Lesu.

Milik okradziony... przez własną głupotę?

Co ciekawe, to nie pierwsza taka przygoda polskiego sportowca. Wcześniej gonił go mężczyzna na skuterze. Pościg zakończył się jednak tylko na strachu - pojazdem kierował kibic, który chciał od Milika fotograf. „Jestem bardziej popularny w Neapolu niż w Polsce. Chodzi tu przede wszystkim o miłość tych ludzi do klubu i piłki. Są na tym punkcie tak zajarani, trudno znaleźć ludzi zakochanych w futbolu tak jak Włosi”, przyznał w jednym z wywiadów.

Reklama

Nie wszyscy internauci współczują jednak piłkarzowi. Ten został bowiem ostrzeżony przez kolegów z klubu, by zdjął biżuterię, gdy będzie wychodził. Ten niestety ich nie posłuchał.

Instagram @jessica_ziolek
Instagram @jessicaziolek
Reklama
Reklama
Reklama