Reklama

Kinga Rusin jest trochę szalona po ojcu i rozsądna po matce. Nie uznaje słów „nie da się”. I wciąż ma nowe pomysły. Skąd czerpie siłę i energię do działania? „Idzie ze środka”, odpowiada gwiazda. „Mam samonakręcający się mechanizm. Nawet krótki weekend z przyjaciółmi budzi pozytywne nastawienie. Lubię się czymś cieszyć. Od drobnych rzeczy przez prywatne pasje, duże projekty”, wyznała Romanowi Praszyńskiemu w 2015 roku. Dziś dziennikarka kończy 47 lat!

Reklama

Kariera Kingi Rusin. Jak wyglądały jej początki?

Gdy Kinga Rusin rozpoczynała karierę, miała 21 lat. Praca w telewizji ją fascynowała, dlatego wzięła udział w konkursie na prezenterów. „Pamiętam, że po kilku pierwszych, telewizyjnych „występach” stanęłam samochodem przed pasami, a inni kierowcy zaczęli trąbić, machać do mnie. Pierwsza myśl: Czy my się znamy?, a druga: A może oni mnie poznali?”, mówiła nam prezenterka. W 1992 roku popularność przychodziła z łatwością. Można ja było zdobyć w jeden wieczór. Nie było paparazzich, plotkarskich portali, a popularność sama w sobie, nie miała ciemnej strony.

Dziś Kinga Ruin cieszy się bardzo dużą sympatią widzów Dzień Dobry TVN. Wszystko dlatego, że ma świetne podejście do zapraszanych gości i w każdej sytuacji wykazuje się profesjonalizmem. Sama o sobie mówi, że jest perfekcjonistką. I podkreśla przy tym, że ten typ ludzi potrafi być nieznośny i trudny w codziennym życiu.

Prywatnie szczęśliwa mama dwóch córek. Kinga Rusin tak mówiła VIVIE! o macierzyństwie: „Dziecko to niewyobrażalna odpowiedzialność. Wciąż myślę o córkach, o ich wychowaniu, ich wyborach. W dzisiejszym świecie, przy tylu zagrożeniach, lęk o przyszłość dzieci wciąż rośnie.

Czy dobrze je ukształtowałam? Czy im się powiedzie? Boję się, że chcąc zaznaczyć swoją odrębność, dokonają nieprzemyślanych wyborów. A ja nie będę mogła ich ochronić. Macierzyństwo kosztuje. Ale przynajmniej wiem, że nauczyłam córki umiejętności wyrażania swojego zdania. Nie mają żadnego problemu z mówieniem o emocjach”.

„Jestem uczciwa wobec siebie. Wtedy człowiek ma spokój duszy, a to odbija się na twarzy, mówiła VIVIE! w 2014 roku. „Cieszę się tym, co mam, lubię, jak życie mnie niesie. Jak samo się dzieje. Póki można, trzeba korzystać, żeby mieć cudne wspomnienia. Nie odkładać, nie mówić, że później”, dodała rok później.

Należy do grona ulubionych bohaterek VIVY!. Po raz pierwszy pojawiła się na okładce w 2006 roku kiedy wzięła udział w supershow Taniec z Gwiazdami. Ostatnia sesja odbyła się w RPA, na planie programu Agent – Gwiazdy. „Chciałabym kiedyś wrócić do Afryki na wyprawę z córkami”, mówiła tuż po nagraniach do programu, którego była prowadzącą. Pobyt w RPA był dla niej przygodą życia. Największe emocje? Nocne safari.

Reklama

Jak dziennikarka zmieniała się przez lata w sesjach VIVY!? Zobaczcie wyjątkowe kadry z naszych sesji.

Reklama
Reklama
Reklama