Lech Ordon to znany i bardzo lubiany aktor, zagrał w kilkudziesięciu filmach, popularność przyniosły mu role w „Żonie dla Australijczyka", „Jak rozpętałem drugą wojnę światową", „Nie lubię poniedziałków", „Panu Samochodziku i templariuszach", „Janosiku". Wielu widzów pamięta go jako Niemca Puschke w „Stawce większej niż życie”. Ostatni raz pojawił się na dużym ekranie w świątecznej komedii „Listy do M”. Zagrał 150 ról! Wszędzie grał z werwą, tworzył pełne życia i temperamentu kreacje. Był bardzo lubiany jako człowiek – wspominano go jako osobę ciepłą i przyjacielską.

Reklama

Lech Ordon przez całe życie kochał jedną kobietę, swoją żonę, Magdę Ordon z domu Machcewicz. Był zrozpaczony, gdy odeszła przed nim. Jak potoczyły się losy aktora?

[Ostatnia publikacja na VUŻ 23.05.2024 r.]

Lech Ordon: z Poznania do Warszawy. Jak został aktorem?

Lech Ordon był poznaniakiem, a kiedy już przeprowadził się jako aktor do Warszawy, podtrzymywał poznańskie znajomości. Przychodził na spotkania Warszawskiego Klubu Wielkopolan, opowiadał o mieście swojej młodości z sentymentem i zapałem. Miał świetną pamięć. „Podawał nam dawne nazwy ulic, sklepów, miejsc”, wspominał na łamach Gazety Wyborczej Grzegorz Gauden, dziennikarz, redaktor, poznaniak. Był też duszą spotkań opłatkowych Klubu Wielkopolan, intonował kolędy, szczególnie jego ukochaną: „Oj Maluśki, Maluśki”. „Spotykamy się i dzielimy opłatkiem w Boże Narodzenie, często u Ojców Dominikanów przy ul. Freta w Warszawie”, wspominał sam aktor.

Lech Ordon w komedii "Jak rozpętałem drugą wojnę światową" , 1969 rok, fot. ARCH. FILMU/FORUM

Lech Ordon urodził się 24 listopada 1928 roku, ale to jedynie prawdopodobna data jego urodzenia. Podczas wojny ojciec mu ją zmienił, by uchronić syna przed wywózką na roboty. Lech Ordon w czasie okupacji pracował w Poznaniu jako robotnik w niemieckiej fabryce samolotów, ale już wtedy marzył, aby zostać aktorem. Należał do Studia Dramatycznego. W 1947 roku osiemnaście osób z tego studia pojechało na egzamin eksternistyczny do Łodzi, gdzie mieściła się wtedy Państwowa Szkoła Teatralna. Z tych 18 osób dwie zdały. On był jedną z nich.

Zobacz także

Lech Ordon: kariera aktorska, popularne role

Jeszcze na studiach przyjęto go do teatru Wojska Polskiego. „Dostałem kontrakt spisany na zwykłej karteczce oraz 4 tys. zł pensji. To nie było wtedy dużo. Ależ jakież to było szczęście dla takiego smarkacza! Jakbym Pana Boga za nogi złapał!”, mówił w jednej z rozmów. Aktor zadebiutował w latach 40. W teatrze w „Panu Jowialskim” i w filmie „Jasne łany”. Grał potem w najlepszych warszawskich teatrach: „Narodowym”, „Współczesnym”, w „Ateneum”.

Widzowie zapamiętali go nie tylko z roli Puschke w „Stawce większej niż życie”, gdzie tak genialnie zagrał strach. Twarz aktora wyrażała wyjątkową tylko dla niego poczciwość, dzięki czemu wiele razy dostawał role księży - był proboszczem w serialu „Doktor Ewa”, księdzem opiekującym się zespołem ludowym w „Nie lubię poniedziałku”, plebanem w „Janosiku” i księdzem Kazurą w „Szatanie z siódmej klasy”. Nie można też nie wspomnieć o jego udziale w „Chłopach”, gdzie zagrał organistę.

Czytaj też: Zdzisława Sośnicka miała wszystko — karierę, sukcesy i miłość. Ale nigdy nie spełniła swojego największego marzenia

Lech Ordon: życie pełne anegdot

Z czasów swojej teatralnej młodości opowiadał anegdotę, jak pewnego razu przed spektaklem zasnął nad książką. „W pewnym momencie usłyszałem przez sen: . Obudziłem się. Ciemno. Jak ja się znalazłem w teatrze, nie wiem. Wpadłem, ale już było po mojej scenie, zagrał ją asystent reżysera. Za kulisami stał dyrektor Schiller i rzekł: . Ja byłem w takim stanie, że jakby mi ktoś dał nóż, to bym się zabił. Jakiś czas minął, jest przyjęcie w szkole, Schiller nalał wódeczki i kiwa, żebym podszedł: . >” (cytuję za se.pl).

Anegdoty chętnie o sobie opowiadał i zawsze bawił nimi publiczność na spotkaniach. „Pamiętam też jak w Igraszkach z diabłem, gdy grałem tytułową rolę, niespodziewanie zapadła się pode mną scena, doznałem kontuzji i wrzasnąłem: . Wtedy otrzymałem gromkie brawa, za to, że grając takiego bohatera, wzywam na pomoc Jezusa i Maryję…”, wspominał na spotkaniu w Będzinie.

Zobacz też: Nie myśleli o związkach, miłość przyszła nagle. U jego boku Iwona Lewandowska na nowo odnalazła szczęście i spokój

Z Kazimierzem Witkiewiczem w "Nie lubię poniedziałku", fot. INPLUS/EAST NEWS

Lech Ordon przez całe życie kochał jedną kobietę. Kim była żona aktora?

Swoją przyszłą żonę — Magdę poznał w Warszawie, na balu. Od razu mu się spodobała, po pierwszym spotkaniu zapamiętał nawet, że była w welurowej sukience. Zakochał się, „byłem wtedy takim kocurem”, wspominał w Super Expressie. Kiedy umówili się w kawiarni na Marszałkowskiej, udawał, że jej nie wypatruje, tylko czyta gazetę. W pewnym momencie ona stanęła przy nim i powiedziała: „Jestem”.

Ślub wzięli w 1950 roku, rok później urodził im się syn Krzysztof (operator filmowy pracujący m.in. przy serialu „Jan Serce”) i potem młodszy, Piotr (inżynier). Rodzina jego żony nie była zachwycona, że Magda wychodzi za aktora. Uważali, że to kobieciarze, karciarze, pijaki! A oni przeżyli razem 57 lat! Grzegorz Gauden opowiadał: „Byli wspaniałym, kochającym się małżeństwem. Do jej śmierci wspólnie bywali na naszych spotkaniach. Bardzo, bardzo przeżył jej odejście. Dyskretnie, z dystansem, uśmiechem, ale i odrobiną goryczy powiedział mi po jej śmierci, że rodzina jego żony nigdy nie potrafiła zaakceptować tego, że związała się z... aktorem!”.

W Warszawie Lech Ordon i jego żona mieszkali na Ochocie, zbudowali też domek na wsi, na Mazurach. Żyli spokojnie i szczęśliwie, wspierali się w trudnych chwilach. W pewnym momencie żona aktora zachorowała, zmarła w 2007 roku w Warszawie. Mąż przeżył ją o 10 lat. Stracił jednak swoją radosną, optymistyczną naturę. W ostatnim roku życia zmagał się z dolegliwościami po wylewie i udarze. Zmarł w Domu Opieki w Załuskach, odwiedzali go tam synowie i wnuki. Lech Ordon odszedł jesienią 2017 roku. Miał 88 lat

Czytaj także: O ich ślubie rozpisywała się później prasa. Historia miłości Zbyszka Cybulskiego i Elżbiety Chwalibóg

Reklama

Lech Ordon w "Stawce większej niż życie", 1968

INPLUS/East News
Reklama
Reklama
Reklama