Stanisław Zaczyk był znanym aktorem, a jego żona Alicja Bobrowska najpiękniejszą Polką. Co się z nimi stało?
Wydawali się nierozłączni, ale ich małżeństwo nie przetrwało
W latach 70. znał ich niemal każdy. Dziś powiedzielibyśmy, że byli wówczas „power couple”. Stanisław Zaczyk i Alicja Bobrowska słynęli ze swojej urody, uroku i czaru, który roztaczali. On był cenionym aktorem, ona zaś w 1957 roku została pierwszą po wojnie zwyciężczynią konkursu Miss Polonia. Z miłości do Stasia wróciła ze Stanów Zjednoczonych, gdzie otwierały się przed nią drzwi wielkiej kariery (staż w Hollywood). Podobno uwagę na nią zwrócił sam Marlon Brando, zaś Max Factor zaproponował jej kontrakt. Ale dla niej to nic nie znaczyło, bo liczyła się tylko miłość. Stanisław Zaczyk i Alicja Bobrowska wydawali się dla siebie stworzeni, a jednak ich małżeństwo nie przetrwało. Dlaczego?
Kim był Stanisław Zaczyk? Największe role
Stanisław Zaczyk w latach 60. i 70. był jednym z najpopularniejszych polskich aktorów. Podobał się, miał miłą twarz, regularne rysy, piękny, ciepły głos. Był uznanym artystą. Urodził się 26 września 1923 roku w Nowym Sączu. Od dziecka marzył o scenie. Nie tylko on w rodzinie miał artystyczne pasje. Jego młodszy o dwa lata brat Zdzisław został śpiewakiem. Stanisław zdawał maturę na tajnych kompletach w Krakowie. Podczas wojny w domu jego rodziców mieszkał działacz podziemia, znany dziennikarz Stanisław Ziemba, organizował tajne kursy dziennikarstwa, prowadził podziemną agencję prasową. Namawiał młodego Stasia, by został dziennikarzem, ale Zaczyk trafił do studia aktorskiego przy Teatrze Starym w Krakowie i już tam został. Po latach opowiadał w Polskim Radio, że jedna z profesorek mówiła do niego przekornie: „Stasiu, piękny kaktus wyrośnie mi na ręku, jeśli Ty zostaniesz aktorem”. Został i bardzo szybko zrobił karierę.
Zobacz też: Wiesław Gołas: „Wilk” torturowany przez gestapo. Teatr był dla niego jak powietrze
Grał w popularnych serialach „Stawce większej niż życie”, „Polskich drogach”, w serialu „Dom” wcielił się w postać doktora Leopolda Lawina. Wielu widzów pamięta jego role w „Jeziorze osobliwości”, „Zaklętych rewirach”, filmie „Doktor Murek”, „Romans Teresy Hennert”. Był aktorem Teatru Powszechnego w Warszawie, który uchodził wtedy za jedną z najlepszych scen w Polsce. Zagrał tam m.in. rolę kata warszawskiego getta Jürgena Stroopa w słynnym spektaklu „Rozmowy z katem”, na podstawie książki Kazimierza Moczarskiego.
Swoją przyszłą żonę poznał w latach 50. Alicja Bobrowska była od niego o 13 lat młodsza, urodziła się w 1936 roku we Włodzimierzu Wołyńskim na terenie dzisiejszej Ukrainy. Po wojnie jej rodzina zamieszkała w Gdańsku. „W kościelnych księgach w rubryce wpisano mi proroczo: Polka — emigrantka”, wspominała (cytuję za Onet.pl). Skończyła Szkołę Teatralną na wydziale lalkarskim w Krakowie. Zawsze się podobała, na studiach została „Najmilszą studentką”, dorabiała jako modelka w Domach Towarowych. Na konkurs piękności namówiła ją mama. Najpierw została I Wicemiss Wybrzeża, a potem w 1957 roku Miss Polonia.
Stanisław Zaczyk i Alicja Bobrowska: historia miłości
To były pierwsze po wojnie wybory najpiękniejszej Polki. Odbywały się w Stoczni Gdańskiej, kandydatek było niewiele - kilkanaście. Musiały same zadbać o swoje stroje - suknie wieczorowe i kostiumy kąpielowe, wtedy jednoczęściowe. Alicja włożyła białą sukienkę z koronki i szpilki. Pożyczone pantofle były co prawda za duże, ale przykleiła je do stóp kremem do wąsów. Fryzjerka była jedna dla wszystkich dziewczyn, więc pomagały sobie nawzajem. W jury zasiadali m.in. Magdalena Samozwaniec, Kazimierz „Lopek" Krukowski i organizator imprezy, konferansjer Tadeusz Ortym.
Alicja zrobiła wrażenie. Nagrodą – oprócz pieniędzy – był rejs na słynnym statku „Batory” do Kopenhagi. Alicja Bobrowska pojechała też na wybory Miss Universe’58, ale to już praktycznie na własną rękę. „Mój wniosek o paszport odrzucono. Plany, by do USA pojechać na tournée z zespołem Wagabunda, również spaliły na panewce. Wpadłam na szalony pomysł, by wysłać telegram do premiera Cyrankiewicza, w którym dam słowo, że dumnie zaprezentuję nasz kraj za granicą i że do Polski wrócę. Kilka dni później odebrałam paszport”, opowiadała w rozmowie z Dorotą Salus w „Gazecie na Weekend”.
Stanisław Zaczyk lepszy niż Marlon Brando
Przed wyjazdem w Cepelii kupiła krakowski strój i korale. Czerwone buty wypożyczyła z Teatru im. Juliusza Słowackiego w Krakowie. „Moje zdjęcie w stroju krakowskim, w którym wystąpiłam na Miss Universe, znajdowało się później jeszcze przez 10 lat w folderach reklamowych Air France”, wspomina. Na konkursie w Kalifornii weszła do finału i została IV wicemiss, co było wielkim sukcesem. Powtórzyła go dopiero po latach Joanna Gapińska, która wywalczyła tytuł III Vice Miss Universe w 1989 roku.
Swoje przemówienie zakończyła słowami: „God bless America and Poland too”, za co dostała wielkie brawa. Takie wyrwanie się z polskiej szarości to była wówczas egzotyka. W jury konkursu zasiadał sam Marlon Brando, który zwrócił uwagę na piękną Alicję, ale ona tęskniła za narzeczonym i rodzicami. Chciała jak najszybciej być w domu. Wspominała: „jeszcze przed finałem Miss Universe w Kalifornii codziennie zabierano nas na spotkanie biznesowe, przedstawiono producentom wytwórni filmowych. Niektórzy już przed wyborami proponowali wybranym uczestniczkom kontrakt i współpracę.
W Paramount Pictures spotkałam się z Marlonem Brando. Gdy zaprosił mnie na spotkanie w wytwórni, wszyscy wokół powtarzali podekscytowani: „Brando, Brando”. „Wiesz, w jakich filmach grał?” – pytali mnie. A ja szczerze odpowiadałam, że nie mam pojęcia. Mieszkałam po drugiej stronie kurtyny, skąd mogłam wiedzieć? Gdy zaproponował mi udział w filmie, odpowiedziałam, że nie znam angielskiego. „Nie szkodzi. Najpierw zagrasz emigrantkę, a po dwóch miesiącach, jeśli zostaniesz, nauczysz się języka” – przekonywał. Podziękowałam serdecznie i propozycję odrzuciłam. Podobnie, gdy przedstawiciele marki Max Factor zaoferowali mi roczny kontrakt i podróż dookoła świata z promocją ich kosmetyków. Chciałam wracać. W Polsce czekała na mnie rodzina, narzeczony, Stanisław Zaczyk i premier…”, opowiadała Dorocie Salus.
Stanisław Zaczyk i Alicja Bobrowska: ślub, dziecko
Ślub wzięli w końcu lat 50. Wkrótce, w 1959 roku, urodził się ich jedyny syn Maciej. Wydawali się szczęśliwą parą. W 1960 roku przenieśli się do Warszawy, gdzie Stanisław Zaczyk został aktorem Teatru Narodowego. Zbudowali wymarzony dom na Żoliborzu. Alicja Bobrowska nie zrobiła takiej kariery jak mąż. Grała okazjonalnie, m.in. w filmie Stanisława Barei „Małżeństwo z rozsądku", w „Paryż-Warszawa bez wizy”. Była przez pewien czas spikerką w TVP. Zajmowała się domem, dzieckiem. Nadzorowała nawet budowę nieruchomości.
„Codziennie gotowałam (...) Swym małym autem przewoziłam materiały budowlane, sprowadzałam wanny, szafy z Wyszkowa. W obliczu codziennych zmagań udział w wyborach Miss, prezentacje w pięknych sukniach, koronach były jak sen, który dawno minął. Wybawieniem i rozrywką w tamtym okresie były spotkania z przyjaciółkami - aktorką Lucyną Winnicką, fotografką Zosią Nasierowską, dziennikarką Wiesią Czapińską-Kalenik i autorką Basią Wachowicz, które mieszkały nieopodal. Dziś z tego grona zostałam już tylko ja” (cytuję za gazetaweekend.pl) .
Czytaj także: Hugh Grant i Anna Elisabet Eberstein: Wieczny kawaler w końcu znalazł swoje miejsce
Sąsiedzi wspominali ją jako miłą osobę, która wychodziła na spacer z psem, dobermanem i można z nią było sympatycznie porozmawiać. Stanisław Zaczyk wszystko robił dla żony i syna, ale praktycznie w domu był gościem, stale pracował, grał. W rozmowie z Polskim Radiem mówił, że pułapką zawodu aktora jest to, że nigdy nie jest się nasyconym, nie ma granicy. „Nie spotka Pani aktora, który powie - to jest szczyt mojej twórczości. Bo nigdy nie wiadomo, czy za miesiąc nie czeka nas nowa wspaniała propozycja, która przerośnie to, co nazywaliśmy życiową rolą”, tłumaczył Annie Retmaniak.
Zobacz też: Przechodzili obok niej obojętnie, myśleli, że jest pijana. Gdy trafiła do szpitala, było już za późno
Stanisław i Alicja Zaczykowie wydawali się szczęśliwym małżeństwem. Dlatego wszyscy byli zaskoczeni, gdy w końcu lat 70. okazało się, że postanowili się rozwieść. A właściwie postanowiła Alicja Bobrowska-Zaczyk, która czekała z tą decyzją, by ich syn dorósł. Dlaczego tak się stało? Żadne z nich o tym nigdy nie mówiło. W 1981 roku Alicja wyjechała do USA, do Kalifornii. Niby na parę miesięcy, ale przyszedł stan wojenny, sprawy się skomplikowały i postanowiła zostać. W Ameryce zaczęła życie niemal na nowo - zrobiła kurs językowy, potem pielęgniarski, przez 17 lat pracowała w szpitalu, zajmowała się dializami ludzi chorych na raka nerek. Jako wolontariuszka opiekowała się dziećmi na oddziale intensywnej terapii. Zanim odnalazła swoje miejsce, przeprowadzała się 11 razy.
Stanisław Zaczyk ostatnie, trudne lata
Stanisław Zaczyk nie mógł pogodzić się z wyjazdem żony, tęsknił za nią, cierpiał. W latach 80. zaczął chorować - dostał udaru, co praktycznie zakończyło jego aktorską karierę. Do tego okazało się, że był TW, zarejestrowanym w 1974 roku pod pseudonimem Stanisław. „Bardzo lubiłem Stasia do momentu, kiedy zobaczyłem, że na mnie donosił”, powiedział Kazimierz Kaczor, jego kolega z Teatru Powszechnego w Warszawie. To było także zaskakujące, bo Stasia Zaczyka wszyscy pamiętali jako bardzo miłego człowieka, miał w środowisku autorytet. Umarł osamotniony i cierpiący w 1985 roku, w wieku zaledwie 62 lat. Alicja Bobrowska ma 87 lat, mieszka w Ameryce.