Żyli na odległość, nie chcieli mieć dzieci. Pierwszy mąż Krystyny Sienkiewicz został gwiazdą w NRD
Poznała go jako Włodzimierza Rylskiego, potem stał się Bertem Hendrixem
Krystyny Sienkiewicz nie trzeba przedstawiać. Znają i pamiętają ją wszyscy. Była bardzo popularną aktorką filmową i kabaretową dla kilku pokoleń. W latach 60. bawiła w komedii kryminalnej „Lekarstwo na miłość”. W końcu lat 70. widzowie pokochali ją jako Jadwigę Leśniewską, mamę w „Rodzinie Leśniewskich”, w naszych czasach można ją było zobaczyć m.in. w serialu „Graczykowie”. Świetnie śpiewała i mówiła kabaretowe skecze. Popularność przyniósł jej kabaret Olgi Lipińskiej, gdzie razem z Barbarą Wrzesińską tworzyła duet sióstr „Sisters”. Krystyna Sienkiewicz miała duże powodzenie, ale jak sama mówiła - „mężczyźni podcinali mi nogi, by złapać mnie w ramiona”. Kim był pierwszy mąż artystki?
[Ostatnia publikacja na VUŻ-u 17.06.2024 r.]
Krystyna Sienkiewicz i jej romans z Krzysztofem Komedą
Pierwszy ślub Krystyny Sienkiewicz był w pewnym sensie lekarstwem na zawiedzioną miłość do słynnego jazzmana Krzysztofa Komedy. Krystyna Sienkiewicz straciła dla niego głowę. Jeździli wtedy po Polsce z programem „Tingiel Tangel”. Krzysztof Komeda zwrócił uwagę na drobną 26-letnia aktorkę. Swój romans czy flirt trzymali w tajemnicy. Komeda siadał przy niej w autobusie, gdy byli w trasie. Przyjeżdżał do niej na Mazury, do modnej wtedy wsi Krzyże. Mało kto wiedział o ich związku poza Agnieszką Osiecką. „To była miłość... Nieprawdopodobne, jak byliśmy sobie smaczni. Nikt się nie domyślał naszej miłości. To był nasz sekret”, wspominała.
Jednak Komeda nawet nie myślał, by zostawić dla Krystyny swoja żonę Zofię. Aktorka była w jego domu na warszawskim Żoliborzu raz, pod nieobecność żony. Powiedziała, że chciałaby zobaczyć widok z jego okna. On się przestraszył, fuknął: „odejdź, bo jeszcze nas zobaczą”. Któregoś razu w SPATIF-ie natknęła się na żonę muzyka, która o mało jej nie spoliczkowała. „To było jak kubeł zimnej wody. Rozstaliśmy się” - wspominała Krystyna Sienkiewicz.
Powiedziała: „Krzysiu, ja muszę iść prostą drogą”. Ale po latach żałowała, że bardziej o niego nie zawalczyła. Miała tabliczkę z wygrawerowanym jego imieniem, którą zawsze nosiła przy sobie. Tylko raz przyznała, że kochała Komedę. Powiedziała o tym Magdalenie Grzebałkowskiej - autorce wspomnień o kompozytorze zebranych w tomie „Komeda. Osobiste życie jazzu”.
Krystyna Sienkiewicz: pierwszy mąż
Po rozstaniu z Krzysztofem Komedą obiecała sobie, że wyjdzie za mąż za pierwszego mężczyznę, który poprosi ją o rękę. Tym pierwszym był Włodzimierz „Bart” Rylski. Był od niej o 3 lata starszy, urodził się w 1932 roku, zajmował się wychowaniem fizycznym, ale miał wypadek i musiał to porzucić. Potem został piosenkarzem i jakoś znalazł się w kręgu Krystyny Sienkiewicz i jej przyjaciół z STS-u.
Ślub wzięli w 1963 roku, to było wydarzenie towarzyskie, świadkami zostali Agnieszka Ociecka i Jeremi Przybora. Młoda małżonka wywiesiła na drzwiach wynajętego mieszkania kartkę „wyszłam za mąż, zaraz wracam”. Ten zwrot wykorzystała po latach Maria Czubaszek i napisała na ten temat piosenkę. Jej pierwszą wykonawczynią była Krystyna Sienkiewicz, chociaż potem wylansowała ją Ewa Bem. Słowa, które aktorka wywiesiła na drzwiach, okazały się prorocze.
Władzio Rylski zmienia się w Berta Hendrixa
Niedługo po ślubie małżonek aktorki wyjechał do NRD. Postanowił tam zostać i próbować swoich sił jako piosenkarz, tym razem Bert Hendrix. Zrobił wielką karierę, chociaż kiedy słucha się jego piosenek na YouTubie, aż trudno w to uwierzyć. Miał masę fanek, kontrakt z wielką enerdowską wytwórnią muzyczną. Trudno powiedzieć, jak to się stało, że nabrał tam takiego wiatru w żagle. Jego kariera trwała nieprzerwanie do 1989 roku, kiedy pojawili się inni, nowi idole.
Krystyna Sienkiewicz była przez pewien czas zadowolona z tego układu. Jeździła do męża do Berlina, kiedy miała ochotę. Jak mówiła, „nie siedział jej na głowie w Warszawie”. Bart był przystojny i według słów aktorki był obłędnym kochankiem. „Jak zaczęłam w łóżku krzyczeć do niego: „Achtung! Achtung!” albo „Haende hoch”, nasze małżeństwo poszło na straty. Ale... ładnie się rozeszliśmy. Nie chcieliśmy mieć dzieci, takie małżeństwo łatwo jest skończyć" - opowiadała aktorka w rozmowie dla „Gazety Wyborczej”.
Gdzie ten książę z bajki?
W autobiografii pisała, że do mężów miała zezowate szczęście, a im zależało tylko na jej pieniądzach. Sparzyła się na małżeństwie z Włodzimierzem Rylskim, przez kilka lat była samotna, potem jej wybrankiem został aktor Andrzej Przyłubski. „Jak byłam nastolatką, wymyśliłam sobie dla siebie księcia z bajki. Miał być inteligentny, wesoły i przystojny. A potem, zamiast śnić o królewiczu, zaczęłam marzyć o tym, żeby mój mężczyzna nie utrzymywał mnie za pieniądze, które ja zarabiam, tylko za swoje”, mówiła pół żartem w rozmowie z Grzegorzem Ćwiertniewiczem, autorem książki „Krystyna Sienkiewicz. Różowe zjawisko”.
Zobacz również: Mimo wielkiej sławy sypiał w garderobach. Rola Zbyszka z Bogdańca zrujnowała jego karierę