Reklama

Wydawała się pełna witalności i seksapilu. Była krucha, niepewna siebie, depresyjna. Jej śmierć zaszokowała świat. Do tej pory budzi wiele pytań i emocji. Co właściwie wiemy o ostatnich godzinach Marilyn Monroe, co wydarzyło się w jej domu przy Helena Drive w Los Angeles 4 sierpnia 1962 roku?

Reklama

Kto zabił Marilyn Monroe? Teoria o braciach Kennedy

Rozchwiana emocjonalnie, histeryczna Marilyn nie była na pewno mile widziana u boku braci Kennedych, z których jeden był prezydentem, a drugi prokuratorem generalnym. Uciszono ją? To jedna z teorii spiskowych. Gdyby żyła, dobiegałaby setki. Zmarła blisko 60 lat temu – 4 sierpnia 1962 roku. Ta śmierć jest do dzisiaj przedmiotem wielu domysłów i ciągle budzi emocje. Ujawniane są nowe fakty, krążą pytania, czy było to samobójstwo, przypadkowe przedawkowanie leków, czy zabójstwo. A jeśli tak, to kto miałby ją zabić? Psychiatra, doktor Ralph Greenson? Miał na punkcie Marilyn obsesję, mówił: „Jest moim dzieckiem, cierpieniem, obłędem”. Mafia? Bawiła się z mafiosami na imprezach u Franka Sinatry, może coś wiedziała…

Bracia Kennedy? To najpopularniejsza z teorii spiskowych. Aktorka znała ówczesnego prezydenta Johna F. Kennedy’ego i jego brata Roberta – prokuratora generalnego. Podobno słynną piosenkę „Happy Birthday, Mr. President” zaśpiewała prowokacyjnie czy też „lubieżnie wyszeptała”, tak by wszyscy zorientowali się, że coś ich łączy. Może bracia przestraszyli się skandalu obyczajowego i postanowili ją uciszyć. W tym roku, gdy zbliża się okrągła rocznica śmierci Marilyn, te pytania wracają ze zdwojoną siłą. Co wiemy o ostatnich godzinach i śmierci królowej Hollywood?

Czytaj także: Jak dziś wygląda ostatni dom Marilyn Monroe? To w nim umarła...

Bettmann/Getty Images

Marilyn Monroe śpiewa słynne „Happy birthday” dla prezydenta Kennedy'ego, 20 maja 1962 roku

Śmierć Marilyn: wersja oficjalna

Według raportu koronera z 1962 roku Marilyn Monroe zmarła o 3.40 nad ranem w swoim domu przy Helena Drive w Los Angeles. Leżała nago na łóżku z twarzą do dołu, w ręku trzymała słuchawkę telefonu. Obok rozrzucone były puste butelki po tabletkach nasennych, tak zwanych barbituranach. Około trzeciej nad ranem gosposia i pielęgniarka Marilyn – Eunice Murray zobaczyła w jej pokoju zapalone światło. Zaniepokoiła się, że Marilyn nie odpowiada na wołanie. Nie mogła wejść, bo drzwi były zaryglowane od wewnątrz. Wezwała doktora Ralpha Greensona. To on wybił szybę w oknie, wszedł do pokoju aktorki, zbadał ją i powiedział: „Odeszła”.

W raporcie określono jej śmierć jako „prawdopodobne samobójstwo”. Po 20 latach, w 1982 roku, sprawę badała jeszcze raz prokuratura okręgowa w Los Angeles. Śledczy zwrócili wtedy uwagę, że materiały FBI na temat Marilyn są skompilowane i mocno ocenzurowane. Nie zmieniono jednak rozpoznania, podtrzymując wersję o prawdopodobnym samobójstwie gwiazdy. Czy Marilyn Monroe, ikona seksu, uwielbiana i pożądana przez cały świat, mogła popełnić samobójstwo?

Czytaj także: Tajemnicza śmierć Marilyn Monroe. Ujawniono dowody, że była ofiarą klanu Kennedych

Getty Images

Służby wywożą ciało aktorki z jej domu, sierpień 1962 roku

Biedna Norma, biedna Marilyn

Każdy kryminolog powie, że tak. Była niestabilna emocjonalnie, cierpiała na lęki i depresję. Brała środki pobudzające i uspokajające. Piła, wcześniej już próbowała się zabić, podjęła przynajmniej cztery próby samobójcze. Mimo sławy i uwielbienia czuła się nieszczęśliwa. Na jej życiu ciążyło traumatyczne dzieciństwo. Zwrócili na nie uwagę także śledczy badający przyczyny jej śmierci.

Urodziła się w 1926 roku jako Norma Jeane Mortenson. Ojca nie znała, matka nie mogła jej samodzielnie wychowywać, chorowała na schizofrenię, była hospitalizowana. Marilyn przenoszono do kolejnych rodzin zastępczych, była w 10 domach i nigdzie nie znalazła przystani. Oddano ją do sierocińca, co było dla niej horrorem. Broniła się, krzyczała, że nie jest sierotą, do każdej napotkanej kobiety mówiła „mamo”, a do mężczyzny „tato”. Wystarczy, by stracić poczucie bezpieczeństwa i własnej wartości. W wieku 16 lat wyszła za mąż, żeby uniknąć kolejnej rodziny zastępczej. Zawsze miała kompleks, że jest niechciana, niekochana, odrzucona. Była już słynną Marilyn Monroe, gdy mówiła: „Jestem przybłędą, której nikt nie chce”. Do tego dołożyły się kolejne nieudane małżeństwa.

Sławny baseballista Joe DiMaggio (wyszła za niego w 1954 roku) nie tyle ją kochał, ile był o nią obsesyjnie zazdrosny. Bił ją, a ona próbowała to ukryć pod makijażem, robiąc dobrą minę do złej gry. Chciał z niej zrobić kurę domową, co znaczyło, że nie miał pojęcia, z kim się ożenił. I nawet nie próbował jej zrozumieć. Wytrzymali razem dziewięć miesięcy.

Trzeci mąż – słynny dramaturg i intelektualista – Arthur Miller miał być spełnieniem jej snów, wzięli ślub w 1956 roku. Ale już po paru miesiącach Marilyn znalazła notatki męża, w których pisał, że go rozczarowała i że wstydzi się jej w towarzystwie. A ona go kochała. Desperacko marzyła o dziecku, ale dwa razy poroniła. Jeśli szukała miłości i akceptacji, to nigdy ich nie dostała. W środowisku filmowym znane były jej histerie, zawalanie dni zdjęciowych, obsesyjne powtarzanie jednej sceny. Z drugiej strony protekcjonalnie traktowano ją jako aktorkę… John Huston powiedział jej: „Jesteś ku*wą, nie aktorką. Tak jak prawdziwe dziw*i, te najlepsze, niczego nie udajesz. Dajesz siebie całą, ciało i duszę”. Niby komplement, ale jaki zatruty! Tajemnicą poliszynela były jej pobyty w klinikach psychiatrycznych i niedojrzałość emocjonalna. Mogła popełnić samobójstwo. Dlaczego w takim razie ta teza budziła wątpliwości?

Czytaj także: Marilyn Monroe popełniła samobójstwo, czy jej tragiczna śmierć nie była przypadkiem?

Hulton-Deutsch Collection/CORBIS/Corbis via Getty Images

Arthur Miller, Marilyn Monroe, 1956 rok

Śledztwo za pięć groszy

Dziennikarze, którzy pisali o sprawie Marilyn, szybko zauważyli, że śledczy zachowywali się tak, jakby założyli, że chciała się zabić. Nie zabezpieczono śladów – w czasie oględzin gospodyni Eunice Murray prała bieliznę Marilyn, prześcieradło wyglądało jak nowe, chociaż powinno być pobrudzone. Śledczy uznali, że Marilyn musiała wziąć około 60–70 tabletek. Powinna wymiotować, to naturalna reakcja organizmu na truciznę, a nic takiego nie było widać. Nie miała śladów leku w żołądku. Zresztą pobrane próbki szybko zaginęły. Wszystko wskazywało na to, że zrobiono jej lewatywę. Kto ją zrobił, Eunice Murray? Marilyn nie miała na ciele śladów po igle, ale miała siniaki, może z kimś walczyła albo była przenoszona, tego wątku nie podjęto. Nie przesłuchano wszystkich świadków, raport opierał się głównie na zeznaniach pani Murray i doktora Greensona.

Ale w domu był jeszcze niejaki Norman Jefferies, pracujący tam jako tak zwana złota rączka. Dlaczego policjanci z nim nie rozmawiali? W tym śledztwie było wiele zaniedbań, które mogły budzić wątpliwości. Jak się okazało, uzasadnionych. Dowiódł tego wybitny dziennikarz śledczy Anthony Summers, który zajął się sprawą śmierci Marilyn Monroe w 1982 roku, tuż po zakończeniu drugiego procesu. Myślał, że będzie nad nią pracował dwa, trzy tygodnie, zajęło mu to trzy lata.

Getty Images

Pokój Marilyn Monroe po śmierci, sierpień 1962 roku

W jaskini lwa

Musiał przebić się przez mur niechęci i strachu. Początkowo nikt mu nie ufał, ludzie bali się, nie chcieli wracać do historii sprzed lat. Summers wspomina, że zajmowanie się sprawą Marilyn było jak wejście do jaskini lwa. Nagrał jednak 600 godzin rozmów, koncentrował się na ludziach, którzy znali aktorkę lub – jak mówił – dotknęli jej życia. Byli wśród nich reżyser John Huston, aktorka Jane Russell, agenci FBI, rodzina doktora Ralpha Greensona. Powstała z tego książka, a niedawno film „Tajemnice Marilyn Monroe: Nieznane nagrania” (do obejrzenia na Netflixie). Te rozmowy rzucają nowe światło na ostatnie godziny gwiazdy.

Wynika z nich, że Marilyn Monroe nie mogła umrzeć o 3.40. Musiało to nastąpić wcześniej. Już bowiem o 11 wieczorem z meczu baseballowego wywołany został jej rzecznik prasowy Arthur Jacobs. Powiedziano mu, że w domu aktorki zdarzyło się coś strasznego. Jego żona Natalie Jacobs wspomina, że mąż miał jedno zadanie: „Tuszować sprawę i trzymać dziennikarzy z daleka”. Z kolei właściciel prywatnego pogotowia ratunkowego Walter Schaefer opowiada, że do willi Marilyn wezwana została karetka. Aktorka była nieprzytomna, ale żyła. Wieziono ją do szpitala w Santa Monica. Kiedy zmarła w karetce, zapadła decyzja, by zawrócić do domu. Postanowili tak ratownicy w porozumieniu z prokuratorem okręgowym. W karetce był też doktor Greenson.

W jej domu byli już urzędnicy federalni, którzy przybyli tam długo przed policją, czyli przed godziną czwartą nad ranem. „Było tam kilka osób z Biura, których normalnie być nie powinno”, tłumaczy agent Jim Doyle. „Przyszli natychmiast, zanim ktokolwiek zorientował się, co się stało. To musiały być instrukcje od kogoś wysoko postawionego, wyższego niż Edgar Hoover (ówczesny dyrektor FBI). To mógł być prokurator generalny lub prezydent”. Zdaniem rozmówców Summersa ludzie z FBI mieli jedno zadanie – usunąć wszystkie ślady, które mogły łączyć Marilyn Monroe z rodziną Kennedych. Czy bracia Kennedy mieli coś wspólnego ze śmiercią Marilyn?

Czytaj także: Biografia ujawnia szokujące informacje. Marilyn Monroe była w ciąży z Kennedym?!

Getty Images

Igranie z ogniem

Poznała ich w drugiej połowie lat 50. Chodziła na imprezy organizowane w LA przez szwagra Kennedych, marnego aktora Petera Lawforda. Jego posiadłość zwana była gniazdem rozpusty. W filmie „Tajemnice Marilyn Monroe…” ktoś mówi, że Lawford stręczył Marilyn Kennedym. Zawsze podejrzewano ją o związek z Johnem, to była stała pożywka dla plotek. Jej występ na urodziny prezydenta w maju 1962 roku w Madison Square Garden jeszcze podsycił te podejrzenia. Jeden z agentów FBI twierdzi, że w domu aktorki był podsłuch. Nagrane zostały jej intymne schadzki z Johnem, seks, ich rozmowy. Mówiła do niego Prez albo Jack, on do niej Marilyn. Trzeba jednak dodać, że tych taśm nikt nigdy nie słyszał.

Romansowała też z Robertem „Bobbym” Kennedym, była w nim podobno szaleńczo zakochana. Jak wynika z rozmów Summersa, aktorkę ostrzegano przed tymi znajomościami. Znajomi radzili jej, żeby nie „igrała z ogniem”. Bracia Kennedy byli bezwzględni, potrafili rozprawić się z każdym, kto stawał im na drodze. Znajomość z pierwszą seksbombą Ameryki mogła ich skompromitować obyczajowo, już to wystarczyło, by ją uciszyć.

W dodatku Marilyn była świadkiem wielu rozmów, między innymi o broni jądrowej i etycznym aspekcie jej użycia. Świat stał wtedy na krawędzi wojny, toczył się konflikt o Kubę, sprawa romansu z Marilyn mogła być użyta do szantażowania prezydenta i próby wymuszenia na nim pewnych politycznych działań. Wydaje się oczywiste, że aktorką interesowało się FBI. Niestabilna emocjonalnie, histeryczna Marilyn nie była z pewnością najlepszą znajomą dla prezydenta i prokuratora generalnego. Ludzie ze służb zasugerowali zerwanie kontaktu. To Bobby miał do niej zadzwonić i powiedzieć: koniec. Ani on, ani jego brat nie chcą jej więcej widywać.

Bettmann/Getty Images

Wiadomość o śmierci Marilyn Monroe na budynku New York Times, sierpień 1962 roku

Śmiertelnie odrzucona

Czy to była kropla, która przelała czarę i popchnęła ją do samobójstwa? Albo próby samobójczej, która miała być wołaniem o pomoc? Szantażem? Marilyn zależało na braciach Kennedy, musiała wyjątkowo mocno przeżyć odrzucenie z ich strony, musiała czuć się wykorzystana, oszukana. Potraktowana jak dziw*a. Podobno 4 sierpnia rozmawiała z Robertem, krzyczała, żeby więcej do niej nie dzwonił. Żeby przyjechał, jak ma ochotę, ale ona do niego nie wyjdzie. Już nigdy! Wydzwaniała do prezydenta do Białego Domu i skarżyła się na Roberta. Podobno zagroziła, że zwoła konferencję prasową i opowie o swoich związkach z braćmi Kennedy. Miała to zrobić w poniedziałek, w niedzielę zmarła.

Wspomniany już Norman Jefferies powiedział w jednym z wywiadów, że Robert Kennedy był tego dnia w jej domu. Ale nie ma na to dowodów, to nie było zeznanie pod przysięgą. Robert Kennedy na pewno był tego dnia w Los Angeles, choć sam twierdził, że nie. Odleciał w nocy, ten lot odnotowano w rejestracji lotów w LA. Marilyn miała prowadzić dziennik („Red diary”), w którym zapisywała swoje rozmowy z braćmi. Ten dziennik zaginął, a na pewno wiele by wyjaśnił. O zabójstwo Marilyn oskarżył Roberta Kennedy’ego wprost były policjant Mike Rothmiller. Twierdził, że prokurator w czasie wizyty u Marilyn Monroe dosypał jej truciznę do drinka. Nikt jednak nie potraktował tych rewelacji podawanych bez dowodów poważnie.

Chory doktor?

A doktor Ralph Greenson? Był jednym z najsłynniejszych terapeutów w Hollywood. Profesorem psychiatrii klinicznej w jednym ze szpitali w LA. Do jego pacjentów należeli między innymi Frank Sinatra i Vivien Leigh. Marilyn poznał, gdy grała w swoim ostatnim filmie „Skłóceni z życiem”. I doprowadził do tego, że była w stanie go ukończyć. Niektórzy oskarżają go, że uzależnił ją od środków nasennych i uspokajających, które przepisywał jej w zbyt dużych ilościach. Sam miał mieć zaburzenia psychiczne i chorą narcystyczną osobowość.

Chciał ją uzależnić od siebie. Poradził jej, by kupiła dom i znalazła jakieś miejsce zakorzenienia. Niby słusznie. Ale ten dom miał być blisko niego. Marilyn zrobiła to. Twierdził, że potrzeba jej rodziny, wprowadził ją do własnej, miał żonę i dwoje dzieci. W pewnym sensie zafundował jej kolejny dom zastępczy. Była często gościem w tym domu. Według niektórych relacji manipulował nią. A ona chciała już przerwać terapię i usamodzielnić się, znowu zaczęła spotykać się z Joe DiMaggio. Zastanawiała się, czy nie spróbować jeszcze raz tego związku. Może doktor Greenson nie wyobrażał sobie, że może go opuścić…

Sam twierdził, że jej samobójstwo było przypadkowe, że przedawkowała. Był u niej tego dnia, wydawała mu się zdenerwowana i zdezorientowana, prosił panią Murray, by z nią została. Żałował, że nie zadzwoniła do niego, nawet w środku nocy, jak robiła to wiele razy. „Tragedią jest to, że osiągnięcia artystyczne Marilyn jako aktorki, całe bogactwo i sława nie przyniosły jej spokoju i szczęścia”, powiedział w jednej z rozmów. Gdyby to on ją zabił albo doprowadził do samobójstwa, pewnie zostałoby to ujawnione. Marilyn Monroe przeżyła 36 lat. Słynny aktor Lee Strasberg powiedział na pogrzebie aktorki, że zamieniła swoje życie w mit. Elementem tego mitu jest także jej śmierć. Niejasna, tragiczna, „ekscytująca”. I chyba nie do wyjaśnienia.

Czytaj także: Po śmierci Marilyn Monroe nie przypominała siebie z plakatów. Potwierdza to jej ostatnie zdjęcie

Tekst AGNIESZKA DAJBOR

M. Sennet/Daily Express/Hulton Archive/Getty Images)
Reklama

Nagrobek Marilyn Monroe. Grudzień 1973

Reklama
Reklama
Reklama