Reklama

Bohdan Smoleń po tragicznej śmierci żony i syna, chciał zmienić swoje życie. Założył fundację „Wszystkie stworzenia Pana Smolenia”, która pomaga dzieciom chorym na trisomię i porażenie mózgowe. Był jednym z najbardziej lubianych polskich kabareciarzy. W latach 70. i 80. krążyły kasety ze skeczem, w którym grał Panią Pelagię. I kultowym monologiem „Aa tam cicho być” którego bohater kupił młodego technika i robił sobie na podwórku Pershinga. „Kto słucha telewizji, ten ma w głowie glisty”, mówił w tym monologu Bohdan Smoleń wywołując salwy śmiechu. Miał charakterystyczny głos, mimikę. Po latach widzowie pokochali go jako listonosza Edzia w „Świecie według Kiepskich”. Wydawało się, że aktorowi świetnie się układa, ale jego życie naznaczyły straszne tragedie. Jakie były losy Bohdana Smolenia?

Reklama

Przyszły zootechnik i kabareciarz, Bohdan Smoleń jako 17-latek. Lata 60. Fot.SE/EAST NEWS

Bohdan Smoleń: dom rodzinny, zamiłowanie do zwierząt

Bohdan Smoleń urodził się w 1947 roku, w Bielsku Białej. Jego mama Elżbieta zwana Lalą, pracowała jako choreografka, ale zachorowała na chorobę Heine-Medina, poruszała się potem na wózku. Była bardzo związania z synem. To mama przekonywała go, że powinien spróbować swoich sił na scenie, pisała teksty do kabaretu „Pod Budą”, pierwszego w którym występował. Uczyła go, że w życiu nie ma rzeczy niemożliwych. I że nie należy się mścić. Bo to niczego nie rozwiązuje. Kim był jego ojciec? Konferansjerem, który był uzależniony od hazardu i alkoholu. Nie interesował się domem. Codziennie udawał, że chodził do pracy. Na domiar złego, popularny komik zaznał przemocy domowej. Pewnego razu, pijany ojciec niechcący uderzył go w głowę butelką wódki.

Jego mama robiła wszystko, aby dom był idealny. Nie chodzi tutaj o porządek, ale również o harmonię w relacjach między rodzicami a dziećmi. Kiedy została sparaliżowana, cała uwaga skupiła się na niej, ponieważ potrzebowała pomocy. To przykre wydarzenie sprawiło, że młody Bohdan musiał szybko dorosnąć. Uzależnienie ojca z czasem miało duży wpływ na późniejsze decyzję Smolenia. On również popadł w nałogi. Pił ojciec, pił Bohdan, pił również jego syn Maciej. Warto dodać, że ulubieniec widzów miał również siostrę.

Jako młody chłopak przeniósł się do Krakowa, gdzie skończył w 1975 roku zootechnikę, na Akademii Rolniczej. Zamiłowanie do zwierząt zostało mu na całe życie. Prowadził terapię hippiczną dla dzieci. Prowadził z żoną w Poznaniu sklep zoologiczny. Pasjonował się akwarystyką.

CZYTAJ TEŻ: „Mój tata jest najsłodszą, najbardziej kochającą osobą, jaką znam". Wyjątkowa relacja Johnny'ego Deppa i Lily-Rose

Prończyk / AKPA

Kabaret "Tey", najsłynniejsze skecze z Laskowikiem

Z Poznaniem związał się na dobre w dorosłym życiu. Dzisiaj ma tu swój pomnik. W Poznaniu poznał też Zenona Laskowika, jednego z założycieli kabaretu „Tey”. Wyszło z niego wielu bardzo znanych satyryków i aktorów: Rudi Schubert, Janusz Rewiński, Krzysztof Jaślar. Smoleń i Laskowik występowali razem jeszcze w początku lat 80. Byli niesamowicie popularni. Takie skecze jak wywiad z Panią Pelagią czy „Z tyłu sklepu” weszły do klasyki polskiego kabaretu. Pierwszy był parodią gierkowskiej propagandy. Laskowik grał w nim dziennikarza z telewizji, a Smoleń – w chusteczce na głowie rezolutną Panią Pelagię. Skecz „Z tyłu sklepu” obśmiewał peerelowską biedę, braki towaru, kombinacje. „Przyszedł Pan, który zapisał się na natkę pietruszki - mówił Smoleń do Laskowika. Poza sceną nie przepadali jednak za sobą. Pokłócili się i pogodzili dopiero przed śmiercią komika.

Bogdan Smoleń próbował też swoich sił w piosence, m.in. z Krzysztofem Krawczykiem wylansował wielki przebój „Dziewczyny które mam na myśli” – polską wersję przeboju „To all the girls I’ve loved before”. Grał w filmach i serialach. W rozmowach zawsze przywoływał jakieś anegdoty i powiedzonka. Opowiadał np. jak popija winko z pewnym wikarym, który podzielił się z nim myślą, że „człowiek uczy się kilka lat mówić, a język za zębami trzymać, to do końca życia się uczy…”.

ZOBACZ TEŻ: Michael J. Fox o chorobie Parkinsona: „Nie mam wielkich oczekiwań, ale wierzę, że będzie dobrze”

Bohdan Smoleń i Zenon Laskowik, legendarny duet z kabaretu „Tey". Fot. PAP

Bohdan Smoleń: małżeństwo, wymarzony dom

Swoją żonę Teresę poznał na wydziale zootechniki. Bohdan Smoleń był drobny i niewysoki, ucieszył się, że dziewczyna która mu się podoba jest drobniejsza niż on. W 1970 roku pobrali się, byli szczęśliwą parą, doczekali się trójki synów: Macieja (ur. 1973), Piotra (ur. 1974) i o kilka lat młodszego Bartosza (ur. 1979). Kiedy Bohdan Smoleń przeniósł się do Poznania, żona przyjechała do niego, zamieszkali w starej dzielnicy Poznania, na Wildzie. Później kupili dom w Przeźmierowie. Był tam sad, łąka, oni zbudowali oranżerię. Jak mówił Bohdan Smoleń w rozmowie z „Wysokimi Obcasami": „to było spełnienie marzeń". W 1983 roku, w czasie wielkiej popularności Bohdana Smolenia, otworzyli w Poznaniu, niedaleko Starego Rynku sklep zoologiczny. Podział w domu był taki, że Bohdan Smoleń zarabiał, występował, jeździł w trasy, a żona prowadziła dom, zajmowała się wychowywaniem dzieci, przynajmniej na co dzień.

Bohdan Smoleń w swoim sklepie zoologicznym przy ulicy Wielkiej, który prowadzi wspólnie z żoną Teresą, 1986 r.

PAP/Zbigniew Staszyszyn

Bohdan Smoleń: syn odebrał sobie życie

Wydawało się, że życie dobrze im się układa, a jedynym zmartwieniem jest nikotynizm Bohdana Smolenia. Potrafił wypalić trzy paczki papierosów dziennie. Tragedia, która zdarzyła się w 1989 roku była traumą, szokiem, zaskoczeniem. To wtedy powiesił się ich syn Piotr. Chłopiec pojechał po taśmy z nagraniami kabaretu „Tey”, które zbierał jego tata. Rozdał je kolegom, Bohdan Smoleń kazał je odebrać i przynieść z powrotem. Piotr wyszedł z domu i już nie wrócił. Na drugi dzień, w Wielki Piątek 1989 roku znaleziono go powieszonego na pasku, na wewnętrznej stronie ogrodzenia, niedaleko domu.

Bohdan Smoleń sam odcinał syna. I czekał przy nim na przyjazd policji. Piotr miał 15 lat, był jeszcze dzieckiem. Nikt nie wiedział, jakie były jego ostatnie chwile, w każdym razie nikt o tym nie powiedział. Oficjalnie uznano, że chłopiec popełnił samobójstwo, ale Bohdan Smoleń utrzymywał, że ktoś musiał jego synowi pomóc. Że ktoś przy nim wtedy był. Wieczorem widziano go jeszcze, jak jeździł na motocyklu po wiosce. Pasek i nóż pożyczył od kolegi, syna listonosza. A jednak gdy doszło do zeznań, nikt niczego nie wiedział, nie widział. Smoleń miał żal, że za szybko zakwalifikowano tę śmierć jako samobójstwo. „Wszyscy podobno spali, tylko mój syn nie spał”, mówił po latach Smoleń. Jeździli nawet z żoną do wróżki, by pomogła wyjaśnić okoliczności śmierci ich dziecka. Usłyszeli, że chłopiec czuł się niekochany, nie było dla niego serca w domu. Teresa Smoleń załamała się po tych słowach.

ZOBACZ TAKŻE: Macieja Kota i jego żonę Agnieszkę połączyła wspólna pasja. Tak rozpoczęła się ich historia

Bohdan Smoleń w czasie jednego z kabaretonów, 1987 rok. Fot: Tomasz Gawalkiewicz / Forum

Bohdan Smoleń: o tym, jakim był ojcem

Wiele lat później w rozmowie z Krzysztofem Ziemcem w programie „Niepokonani” Bohdan Smoleń opowiadał poruszony o tej tragedii. Pytany jakim był ojcem mówił, że nie karcącym, nie wymagającym za dużo. Nie miał z synem bliskiego kontaktu, stale był w rozjazdach, na koncertach, występach. Dzieci krzyczały w szkole za jego synami „Pelagia, Pelagia". Pani w szkole pytała z przekąsem: „A gdzie tata, znowu chałturzy?".

W rozmowie z „Gazetą Wyborczą" w Poznaniu wspominał: „Ja miałem swoje dzieci u szczytu sławy, trzeba było albo zarabiać pieniądze i wykorzystywać to do końca, albo siedzieć w domu i nic nie mieć. Zawsze jest coś za coś, nie ma siły. Albo popularka jest. Albo jest normalne życie Kowalskiego”. Nie obciążał się winą. Mówił: „Ja niczego nie żałuję, bo co ma być to będzie i pewnych rzeczy się nie przewidzi".

Bohdan Smoleń: żona zmarła mu na rękach

Po roku przyszła następna tragedia. Żona Bohdana Smolenia powiesiła się w domu, na biustonoszu. Po miłym przyjęciu, jakim było spotkanie z ich przyjacielem z dawnych lat. Rozmawiali o wszystkim, tylko nie o śmierci Piotra. Siedzieli, gadali cały wieczór, popijali wino. A potem ona poszła na górę i powiesiła się. Bohdan Smoleń także i ją odcinał, próbował ratować, trzymał żonę na rękach, gdy umierała. Gość zamiast pomóc, pospiesznie odjechał. Przyjechało pogotowie, ale Teresy Smoleń nie udało się odratować. Podobno miała depresje, ale on tego nie widział, był pewien, że dwójka dzieci jest dla niej silną motywacją do życia. Że daje radę.

Żona nie zostawiła mu żadnego listu, prośby, przesłania. Odeszła bez słowa pożegnania. Bohdan Smoleń mówił, że wielokrotnie zadawał sobie pytanie: dlaczego? Został sam z dwójką synów, z których młodszy miał 11 lat. Pytany kto mu pomógł, powiedział: „Czas. Nikt, nic nie pomoże. Żaden psycholog, człowiek. Trzeba to samemu... Połknąć” (cytuję za poznan.gazeta.pl).

Bohdan Smoleń ze swoją partnerką Joanną Kubisa ( siedzi obok niego, z lewej strony) , 2013 rok. Fot. PRZEMYSLAW SZYSZKA/SE/EAST NEWS

Bohdan Smoleń: życie po stracie żony i syna

Po śmierci żony był załamany, miał wrażenie, że to nie on, nie jego życie, nie mógł odnaleźć się w rzeczywistości. Na pewien czas przestał występować. Miał jednak dwoje dzieci i musiał dla nich żyć. Sprzedał dom, który okazał się dla rodziny przekleństwem. Przeniósł się na wieś Baranówko k. Jeziora Kierskiego, założył stadninę koni, które zawsze bardzo kochał. Jak wspominała jego przyjaciółka Joanna Kubisa, pierwsze konie zostały wykupione „spod noża". To był sędziwy hucuł Kubuś i Neron, zwany Karym.

Bohdan Smoleń postanowił pomagać innym, przede wszystkim dzieciom z porażeniem mózgowym i zespołem Downa. „Ja tu mam takie rozmowy z dziećmi, że ciary po plecach łażą. Przyjechała kolonia dzieci niepełnosprawnych i te dzieci pytają: "A czemu nas tu zaprosiłeś?". Mówię: "Bo was kocham". "Nas nikt nie kocha", odpowiedziały (cytuję za poznan.wyborcza.pl). Założył fundację „Wszystkie stworzenia Pana Smolenia”. Mówił, że tym pomaganiem chciał uczcić pamięć mamy, żony, syna. Pokazać że nie żyje dla siebie, że rozumie, „jak to jest żyć w cierpieniu”. Jego fundacja pomagała przede wszystkim ludziom, których nie było stać na kosztowną rehabilitację dla dzieci. Opowiadał, że czasem rodzice przynosili swoje pociechy na rękach, a czasem dzieciaki tak się cieszyły, że odrzucały kule i podskakiwały z radości.

Bohdan Smoleń: nowa partnerka, choroba, śmierć

Bohdan Smoleń dobrze odnalazł się w latach 90. Związał się ze sceną disco polo, nagrywał płyty, prowadził kabaret „Nowy rząd–stara bida”. U jego boku stała Joanna Kubisa, która z czasem została jego partnerką. Pasowali do siebie, rozumieli się bez słów, połączyło ich głębokie uczucie. Ale gdy wydawało się, że wszystko się już układa, Bohdan Smoleń zaczął ciężko chorować. Najpierw w 2008 roku na przewlekłe zapalenie płuc, potem na powtarzające się udary.

Reklama

Joanna robiła co mogła, by pomóc mu dojść do zdrowia. Rzuciła palenie, żeby pokazać mu, że można, i że warto. Czuwała przy nim, kiedy przechodził udary mózgu i kiedy lekarze wszczepili mu rozrusznik serca. Była przy nim, gdy trafiał kilka razy do szpitala. Przy życiu trzymała go miłość do Joanny, synów, wnuka, Eryka. Zmarł 15 grudnia 2016 roku. Bohdan Smoleń został pochowany obok żony na cmentarzu w Przeźmierowie. Jego Fundację prowadzi dzisiaj Joanna Kubisowa, nadal działają, organizują terapie dla dzieci. Bohdan Smoleń chciał zostawić po sobie jakieś dobre dzieło i udało się. Nie tylko w kabarecie.

Reklama
Reklama
Reklama