Tomasz Komenda: „Chciałbym założyć rodzinę, być ojcem. Po prostu być szczęśliwy”
Oswaja się z życiem na wolności
Tomasz Komenda od trzech tygodni przebywa na wolności. Powoli oswaja się z tym, że przez ostatnie osiemnaście lat świat drastycznie się zmienił. O tym, jak radzi sobie z życiem po opuszczeniu więzienia, kto wspiera go w trudnych chwilach i jaki jest jego plan na życie, opowiedział w rozmowie z dziennikarzem Grzegorzem Głuszakiem dla Dzień Dobry TVN.
Tomasz Komenda na wolności. Jak radzi sobie z otaczającą go rzeczywistością?
„Po osiemnastu latach jestem tu, gdzie powinienem być od początku”, wyznał zaraz po wyjściu z więzienia. Tomasza Komenda zatrzymano w 2000 roku. Wówczas zmuszono go do zeznania, że tej nocy był na miejscu zdarzenia. Od samego początku mówił, że jest niewinny, zaprzeczał, że w jakikolwiek sposób jest związany ze zbrodnią. „Witaj w domu Tomek, po 6540 dniach”, takim napisem witała Tomasza Komendę rodzina. Były łzy wzruszenia, uściski, uśmiechy.
Po osiemnastu latach odsiadki mężczyzna przebywa na wolności od trzech tygodni. Początki dostosowania się do życia w tak zmienionym świecie nie były łatwe. Jak sam wyznał, największym zaskoczeniem było dla niego to, że telefonem komórkowym można zrobić... zdjęcie.
Dziś w rozmowie z dziennikarzem Dzień Dobry TVN opowiedział o tym, jak radzi sobie z codziennymi czynnościami. „Na chwilę obecną umiem z telefonu komórkowego tylko dzwonić i robić zdjęcia. Smsów jeszcze się nie nauczyłem pisać, to zbyt skomplikowane dla mnie. Bracia mnie uczą. Ale spokojnie, powolutku”.
Rodzina Tomasza Komendy
Rodzina od samego początku udzielała mu wsparcia, trzymała kciuki i robiła wszystko, by Tomasz Komenda wyszedł na wolność. Mimo ogromnego wsparcia zaledwie po kilku dniach na wolności, stan mężczyzny znacznie się pogorszył. „Minęły dwa dni i doszło do załamania. Ciągle płacze, nie potrafi normalnie funkcjonować, nic go nie cieszy. To straszne, jak bardzo więzienie go zniszczyło”, mówili bliscy mężczyzny w rozmowie z Super Expressem. „Sam sobie nie poradzi”, mówił jeden z członków rodziny.
Oni mają swoje życie, ja mam swoje. Dobrze mi jest tak jak jest
Mężczyzna w rozmowie z Grzegorzem Głuszakiem dla Dzień Dobry TVN przyznaje, że czekają go spotkania z psychoterapeutami. Rodzina cały czas udzielała mu wsparcia. Bracia pomagają w przystosowaniu się do życia we współczesnym świecie. „To oni tak naprawdę dają mi ten motorek napędowy. To sprawia, że marzę o rodzinie, która pokocha mnie takiego jakim jestem. Nie chcę się zmieniać”, mówi.
Zapytany o to czy koledzy z boiska i lat młodzieńczych odezwali się, Tomasz przecząco pokiwał głową. „Oni mają swoje życie, ja mam swoje. Dobrze mi jest tak jak jest”, mówi. Choć cieszy się z powrotu do domu, wciąż nachodzą go wspomnienia i koszmary, przez które budzi się w nocy zlany potem. Wciąż nie dowierza, że jest na wolności: „Boję się, że to jest sen”, wyznał.
Mężczyzna przeżył prawdziwą traumę. Co byłoby gdyby Tomasz Komenda nie poszedł do więzienia? Jak wówczas chciał, by potoczyło się jego życie? „Dalej bym pracowa,ł tam gdzie pracowałem, czyli na myjni samochodowej. Może ta myjnia byłaby moja? Nie wiem”, opowiada.
Tomasz Komenda zakochany?
„Chciałbym założyć rodzinię, być szczęśliwy, być w końcu ojcem”, mówi. Po osiemnastu latach odsiadki pojawiają się pierwsze marzenia i plany. „Ja mam 42 lata, już nie chcę być starym kawalerem”, opowiada Tomasz Komenda. Dziennikarz zapytał go więc o to, czy układa sobie życie towarzyskie. Mężczyzna przyznał, że spotkał już dziewczynę, z którą chciałby się związać. „No jest jedna na oku. Nie chciałbym o tym na razie mówić”, wyznał, po czym dodał: „Mam nadzieję, że tak, będzie to coś poważnego”.
Czy jest coś czego najbardziej się obawia? Sam o sobie mówi „Jestem twardy. Ludzie nastawieni są do mnie pozytywnie, więc chyba niczego się nie boję. Wciąż mnie zaczepiają, gratulują mi, to jest bardzo miłe”, mówi. Jest jednak coś, czego się boi - to data 16 maja. To wtedy odbędzie się posiedzenie Sądu Najwyższego w sprawie Tomasza Komendy.
„Boje się tej daty, ale muszę się z tym zmierzyć po raz kolejny. Chcę być na sali sądowej, chcę to usłyszeć. Dopiero wtedy powiem, że rozwinę skrzydła. Na razie ciążą na mnie paragrafy. Nie zostałem jeszcze uniewinnoniony. Może zostanę, jesli sąd podejmie taką decyzję 16 maja. Wtedy wiem, że ta data zamknie pewien rozdział w moim życiu”, przyznaje. Czy jest przekonany o tym, że zostanie uniewinniony? Chwilę się waha, po czym pewnie odpowiada: „Nie myślę, że możę być inaczej”.
1 z 6
„Ten koszmar jest już za mną, ale nigdy o nim nie zapomnę. Mam 42 lata i nie mam nic, teraz wszystko zaczyna się od początku”, wyznał Tomasz Komenda w rozmowie z Faktem. Kiedy w 2000 roku trafił do więzienia, świat wyglądał zupełnie inaczej...
2 z 6
Komenda na nowo uczy się żyć na wolności. Choć koledzy z boiska nie odezwali się i nie odnowili z nim kontaktów, rodzina zawsze pozostawała dla niego ogromnym wsparciem.
3 z 6
„Po osiemnastu latach jestem tu, gdzie powinienem być od początku”, wyznał zaraz po wyjściu z więzienia. Tomasza Komenda zatrzymano w 2000 roku. Wówczas zmuszono go do zeznania, że tej nocy był na miejscu zdarzenia. Od samego początku mówił, że jest niewinny, zaprzeczał, że w jakikolwiek sposób jest związany ze zbrodnią.
4 z 6
„Witaj w domu Tomek, po 6540 dniach”, takim napisem witała Tomasza Komendę rodzina. Były łzy wzruszenia, uściski, uśmiechy. Po osiemnastu latach odsiadki mężczyzna przebywa na wolności od trzech tygodni. Początki dostosowania się do życia w tak zmienionym świecie nie były łatwe. Jak sam wyznał, największym zaskoczeniem było dla niego to, że telefonem komórkowym można zrobić... zdjęcie.
5 z 6
W rozmowie z dziennikarzem Dzień Dobry TVN Tomasz Komenda opowiedział o tym, jak radzi sobie z codziennymi czynnościami. „Na chwilę obecną umiem z telefonu komórkowego tylko dzwonić i robić zdjęcia. Smsów jeszcze się nie nauczyłem pisać, to zbyt skomplikowane dla mnie. Bracia mnie uczą. Ale spokojnie, powolutku”.
6 z 6
„Boje się tej daty, ale muszę się z tym zmierzyć po raz kolejny. Chcę być na sali sądowej, chcę to usłyszeć. Dopiero wtedy powiem, że rozwinę skrzydła. Na razie ciążą na mnie paragrafy. Nie zostałem jeszcze uniewinniony. Może zostanę, jesli sąd podejmie taką decyzję 16 maja. Wtedy wiem, że ta data zamknie pewien rozdział w moim życiu”, przyznaje. Czy jest przekonany o tym, że zostanie uniewinniony? Chwilę się waha, po czym pewnie odpowiada: „Nie myślę, że możę być inaczej”.