Tragiczna śmierć Ukraińca. Zasłabł w pracy, szefowa wywiozła go do lasu...
„Właścicielka zabroniła wzywać karetkę”
- VIVA!
Nie żyje 36-letni Ukrainiec, który pracował w zakładzie produkcji trumien koło Nowego Tomyśla. Jego ciało znaleziono w lesie koło Wągrowca. Mężczyzna w upalny dzień zasłabł podczas pracy i stracił przytomność. Inni pracownicy zawiadomili właścicielkę, ta jednak zabroniła wzywać karetkę pogotowia i kazała wszystkim iść do domu. Właścicielka zakładu wywiozła go do lasu i tam pozostawiła. Dlaczego nie udzieliła mu pomocy?
Zasłabł w pracy, szefowa wywiozła go do lasu
Kobiecie grozi do pięciu lat więzienia, za nie udzielenie pomocy zatrudnionemu przez siebie obywatelowi Ukrainy. Gdy mężczyzna zasłabł w pracy, właścicielka zakładu wywiozła go do lasu i tam pozostawiła. Mężczyzna w upalny dzień zasłabł. Właścicielka, powiadomiona przez innych pracowników o tym zdarzeniu, zabroniła wzywać karetkę pogotowia, a pozostałych pracowników wypuściła do domu. Jak podaje Gazeta Wyborcza, wywiozła swojego pracownika, Wasyla Czorneja, do lasu i tam go zostawiła. Jego ciało odnalazł leśniczy, przebywający w lesie koło Skoków, niedaleko Węgrowca.
Właścicielka zakładu już została zatrzymana i trafiła do aresztu. Jest podejrzana o nieudzielenie pomocy i doprowadzenie do śmierci pracownika. Grozi jej za to kara do 5 lat więzienia. Jak ujawnia Gazeta Wyborcza, Wasyl był ojcem trójki dzieci, które wraz z matką mieszkają na Ukrainie. Sekcja zwłok nie wykazała, jaka była przyczyna śmierci mężczyzny. Potrzebne są dodatkowe badania. Żona zmarłego zaznacza jednak, że nie chorował.
Przede wszystkim próbowano odpowiedzieć na pytanie: dlaczego szefowa nie pomogła pracownikowi? Jak podają niektóre źródła, mieszkanka Poznania miała po prostu obawiać się tego, że poniesie konsekwencje zatrudnienia mężczyzny „na czarno”. Jak na razie wiadomo, że rodzina zmarłego zebrała 2 tys. dolarów na transport jego ciała na Ukrainę.