Tomasz Komenda przerywa milczenie w sprawie słów byłej partnerki. Zwraca uwagę na jedno
„Chciałem dobrze, a wyszło jak zwykle”, stwierdził
Tomasz Komenda postanowił bardzo długo milczeć, jeśli chodzi o publiczne wypowiedzi na swój temat ze strony byłej partnerki, Anny Walter. Para, która doczekała się dziecka, rozstała się jakiś czas temu, a kobieta nie szczędzi Komendzie gorzkich słów. W końcu zabrał głos!
ZOBACZ TEŻ: Tomasz Komenda i Anna Walter planowali ślub i doczekali się syna... Dlaczego ich związek nie przetrwał?
Tomasz Komenda komentuje słowa byłej partnerki
Anna Walter po publicznej batalii o alimenty na dziecko, opowiedziała również o tym, jak wyglądało jej życie u boku Komendy. Nie milczała na temat przemocy, jaką wobec niej stosował, jednak największy ból wywołała w niej niechęć płacenia odpowiedniej kwoty na swoje dziecko. Były narzeczony odmówił płacenia 4,5 tysiąca złotych miesięcznie alimentów twierdząc, że stać go tylko na 3 tysiące.
Tomasz Komenda, Dzień Dobry TVN i jego goście - wrzesień 2020
"Wszystko zmieniło się, kiedy Tomek dostał te miliony. Całymi dniami nie było go w domu. Kiedy przychodził, kończyło się kłótnią. Zaczęły się krzyki, wyzwiska. Sąsiedzi zaczęli wzywać policję. Moje dzieci zobaczyły zupełnie innego Tomka, niż ten, którego poznały i do którego jedno z nich mówiło "tato" — powiedziała.
Komenda o alimentach
Kiedy tylko była partnerka Komendy zaczęła udzielać wywiadów, ten odniósł się do kwestii alimentów. Powiedział, że 4,5 tysiąca złotych to dla niego zdecydowanie za wysoka kwota.
"Mam je [pieniądze] z uwagi na krzywdy, których doznałem" – powiedział "Super Expressowi".
Tomasz Komenda, Anna Walter, Warszawa, 12.09.2020
Komenda twierdzi, że była narzeczona robi wszystko, aby utrudnić mu kontakty z synem. Komenda bardzo długo nie komentował słów Anny Walter, jednak w jednym z wywiadów w końcu nie wytrzymał.
"Chciałem dobrze, a wyszło jak zwykle, pod górkę. Niepotrzebnie się zgodziłem na tę wypowiedź do "Super Expressu". Tyle czasu byłem nieaktywny i nie wiem, co mi teraz odbiło. Boję się, że ludzie będą pluli mi pod nogi, bo bardziej wierzą internetowi niż mnie […]" — czytamy.