Reklama

Według policyjnych danych w Polsce co roku znika około 20 tysięcy osób, a nigdy nie odnajduje się około dwóch tysięcy. Takich historii jak ta, było wiele, ale to właśnie tajemnicze zaginięcie Iwony Wieczorek, od którego mija właśnie dziesięć lat, wciąż wzbudza spore kontrowersje. Porwanie, ucieczka, a może morderstwo? Do dziś nie wiadomo, co tak naprawdę spotkało nastolatkę…

Reklama

Co się stało z Iwoną Wieczorek?

Piątkowe popołudnie, 16 lipca 2010 roku. Iwona Wieczorek i Adria szykują się na wyjście do dyskoteki. Są sąsiadkami, Iwona wychodząc więc z domu powiedziała rodzicom, że będzie nocować u koleżanki. Tego dnia miała na sobie bluzkę w biało-granatowe paski i granatową spódnicę. Do jednego z sopockich klubów wybrały się w towarzystwie kolegów - Pawła, Adriana i Marka. Około trzeciej w nocy wszyscy wyszli z klubu, ale Iwona Wieczorek nie chciała wracać ze znajomymi. „Zaobserwowałam, jak wyszła z niego grupa osób. Wśród nich była znana mi ze zdjęć prezentowanych w mediach Iwona Wieczorek. Oni rozmawiali ze sobą. W pobliżu tej grupy zauważyłam stojących trzech mężczyzn. Widać było, że on pożąda Iwony. Intensywnie wpatrywał się w nią, ale nie słyszałam, aby się do niej odezwał. Ten mężczyzna według mnie zachowywał się dziwnie i może mieć związek z zaginięciem”, powiedziała w czasie przesłuchania kwiaciarka, której uwagę szczególnie zwrócił jeden z nich.

Monitoring miejski zarejestrował, jak nastolatka idzie deptakiem, od domu dzieliło ją 20 minut. Nagranie w 2017 roku dotarło do mediów, a nadzieja na odnalezienie Iwony powróciła. Na krótkim wideo widać mężczyznę z przewieszonym przez ramię białym ręcznikiem, który podąża za nastolatką. To jedyna osoba, traktowana jako świadek, który być może jako ostatni widział Iwonę. Dziewczyna do domu nie dotarła, a mężczyzna nigdy nie został odnaleziony. Monitoring z okolicy wejścia na plażę to ostatni ślad po Iwonie. Nie wiadomo, w którą stronę poszła i dokąd dotarła. Na temat tajemniczego zaginięcia Iwony Wieczorek szybko zaczęły pojawiać się teorie spiskowe. Jedna głosiła, że zamordował ją tajemniczy mężczyzna z białym ręcznikiem, ale do dziś nie wiadomo, kim był.

Druga teoria głosi, że Iwona Wieczorek dotarła do domu. Tak zeznał ojczym Iwony, który twirdzi, że o 4 nad ranem usłyszła przez otwarte okno głos Adrii i miał wrażenie, że rozmawia z Iwoną. „Około godziny 3.00-4.00 słychać było jakieś głosy. Piotr zawsze wstawał w tym czasie. Usłyszał głos Adrii: „Iwona, Iwona, Iwona…”. Pomyślał, że znowu się kłócą. Ja wtedy mocno spałam, bo miałam ciężki dzień i musiałam rano iść do pracy. Więc tak na wpół śpiąca, w letargu, przytaknęłam mu, że pewnie się kłócą i Iwona zaraz przyjdzie do domu. Odwróciłam się na drugi bok i spałam dalej. Rano patrzę – Iwony nie ma. Zauważyłam też, że nie ma moich nowych butów. Zabrała mi buty, takie nowe szpilki. Wkurzyłam się wtedy na nią, od razu wzięłam telefon i zadzwoniłam, bo zezłościłam się o te buty. Wie pan, jak to jest, to normalne. Ale wówczas Iwona miała już wyłączony telefon. Słysząc rozmowę dziewczyn pod blokiem, myśleliśmy, że one są na osiedlu we dwie. Później okazało się, że była to rozmowa telefoniczna Adrii z Iwoną.”, cytuje słowa Iwony Kindy, mamy zaginionej Janusz Szostak w książce Co się stało z Iwoną Wieczorek. Później ktoś zeznał, że tej nocy widział, jak ktoś wciagnął Iwonę do czarnego samochodu. Policja rzeczywiście przesłuchała mężczyznę, który rzekomo miał widzieć uprowadzenie nastolatki, ale ten zeznał, że gdyby widział coś takiego od razu zgłosiłby to na policję. Szybko pojawiła się kolejna teoria, że być może Iwona Wieczorek uciekła od rodziców, później, że to oni stoją za jej zaginięciem.

Krzysztof Rutkowski na tropie Iwony Wieczorek

Nie da się ukryć, że sprawa Iwony Wieczorek wzbudza spore kontrowersje. Janusz Szostak w swojej książce wymienia błędy mediów - nie przeszukano odpowiednio ostatniego miejsca pobytu zaginionej, zbyt późno (bo aż po 10 dniach) zaczęto szukać zwłok przy użyciu psów, a nawet nie opublikowano informacji o poszukiwaniu zaginionej w środkach masowego przekazu. Kilka dni po zaginięciu Iwony Wieczorek sprawą zajął się detektyw Krzysztof Rutkowski, z którym skontaktował się jeden z krewnych zaginionej. Z ustaleń detektywa Rutkowskiego wynikało wówczas, że tajemniczy mężczyzna od kilku lat wypisywał na forach różne rzeczy na temat zaginięcia Iwony, atakując jej rodzinę. Rutkowski twierdził, że mężczyźnie zależało na kierowaniu śledztwa na ślepe tory. Zdaniem detektywa wszystko na to wskazuje, że Iwona nie żyje, bo została zamordowana albo jest ofiarą nieszczęśliwego wypadku. Biuro Rutkowskiego ufundowało nawet 200 tys. zł nagrody dla tej osoby, która wskaże, gdzie znajduje się ciało dziewczyny.

Sprawa Iwony Wieczorek: jasnowidz Jackowski

Sprawą zainteresował się także jasnowidz Jackowski. Niemal od samego początku twierdził, że Iwona Wieczorek została zamordowana. Jego zdaniem wersja o wyjeździe dziewczyny za granicę była mało prawdopodobna: „Po co miałaby to robić w tajemnicy rpzed matką? Gdyby ją uprowadzono, pewnie ktoś już by ją gdzieś zobaczył”, mówił. „Jasnowidza Jackowskiego oceniam bardzo pozytywnie. To skromny człowiek, nie naciąga ludzi. Gdy mówi, że może pomóc – pomaga. Gdy uznaje, że nie jest w stanie – mówi to wprost, nie zwodzi, nie kłamie, nie zmyśla historii (…). Tu faktycznie trochę się pomylił, choć niewiele. Jego widzenie nieco różniło się od tego, co ustaliliśmy. Jasnowidz widział działkę, wodę i podobne elementy. Jednak on widział to w Sopocie, nam wyszedł Gdańsk. Natomiast przy wielu innych sprawach jego wizje potwierdzały się – łącznie z zaginięciami, nad którymi pracowałem”, powiedział Janusz Szostak Przemysławowi Lewickiemu w książce Jasnowidz Jackowski.

Poszukiwania Iwony Wieczorek

W książce Zatoka Świń prezentowana jest kolejna teoria na temat zaginięcia Iwony WIeczorek. Zamieszany ma być w nią tzw. Krystek „Znaleźliśmy też świadka, który twierdził, że widział Iwonę w miejscu, gdzie zwożono dziewczyny porwane do prostytucji. W Duninowie pod Ustką. A w samej Ustce działał przecież klub nocny Summer Dream – filia sopockiego Dream Clubu, gdzie „Krystek” przyprowadzał dziewczyny. I jeszcze jedno połączenie: pewien facet, na zlecenie którego Iwona Wieczorek miała zostać porwana, a przynajmniej taka była teza w śledztwie, jest ojcem człowieka, który prowadził agencję towarzyską położoną kilometr od Wejherowa-Śmiechowa. Wszystko nam się z Martą coraz bardziej łączyło. Ponieważ miałem na studiach wiktymologię, kryminologię, kryminalistykę, pytałem dziewczyny, które miały kontakt z Wiachonem, o jego różne zachowania. O to, co ten człowiek ma w głowie, jak działa. (…). „Wiele innych dziewcząt doznało poniżenia, strachu, bólu, rozpaczy. Krystian od wielu lat bezkarnie napastował nastolatki z Pomorza. Wyławiał je pod gimnazjami. Mógł wykorzystać co najmniej kilkadziesiąt niepełnoletnich dziewcząt. Nasze dziennikarskie śledztwo wskazuje, że może on mieć wiele powiązań ze sprawą Iwony Wieczorek.”, czytamy w książce Bożeny Aksamit i Piotra Głuchowskiego, Zatoka świń.

Od kilku dni grupa wolontariuszy i ekspertów przeszukuje jedną z działek w Gdańsku. Mowa o terenach działkowych między alejami Macieja Płażyńskiego i Hallera w Gdańsku. Przedstawiciele fundacji Na tropie oraz ekipa z Wydziału Geofizyki UW sprawdzały określone fragmenty terenu georadarem. Wykopy prowadzone były w trzech miejscach, a w tej chwili trwa odczytywanie i analizowanie wyników z urządzenia: „Przeszukiwaliśmy też zagracone pomieszczenia, co zajęło kilka godzin. Jutro chcemy wrócić w miejsce, gdzie wcześniej trafiono na ślady krwi. Sprawdzimy też pozostałe pomieszczenia, a z georadarem zamierzamy przejść też na sąsiednią działkę”, mówi w rozmowie z Super Expressem Janusz Szostak. Dziennikarz zapowiedział, że przy pomocy Zintegrowanej Służby Ratowniczej z Gdańska, będzie także wypompowywana woda ze zbiorników zakopanych w ziemi. Autor książki o Iwonie Wieczorek przypomina, że przed laty działki zostały przekopane na maksymalnie pół metra wgłąb i jak zaznacza: „były to pobieżne przeszukania. Padał deszcz, była ulewa. Wszystko trwało może ze trzy godziny. Na sąsiedniej działce znaleziono w tamtym okresie ślady krwi. To może być trop”, mówił w rozmowie z se.pl. Choć poszukiwania szczątków nastolatki mogą potrwać, to dziennikarz śledczy mówi wprost: „Głęboko wierzę, że niebawem poznamy prawdę”. Mama dziewczyny wciąż nie traci nadziei.

Mija 10 lat od zaginięcia Iwony Wieczorek

„Ból po stracie córki wciąż jest ten sam. Nie odczuwam jakiejkolwiek ulgi. Jest wręcz przeciwnie. Ciężej to wszystko znoszę, szczególnie w momencie zbliżania się rocznicy. Tak jak zawsze byłam twardą kobietą, rzadko dawałam oznaki załamania, tak teraz zdarzyło się kilka razy w trakcie rozmów o Iwonie, że broda zaczynała się trząść, łza zakręciła się w oku. W moim przypadku czas nie zaleczył ran, serce pozostało złamane i rana wciąż krwawi”, mówi wprost mama Iwony Wieczorek. Mama dziewczyny wie, że hipotez jest bardzo wiele, ale sama myśl, że był to nieszczęśliwy wypadek: „Zakładamy, że Iwona była praktycznie pod domem i tam coś się wydarzyło. Być może wsiadła do samochodu kogoś znajomego. Być może ktoś obcy ją wciągnął do tego samochodu, odjechali i coś po drodze się wydarzyło. Myślę, że taka wersja jest najbardziej prawdopodobna.”, mówi w rozmowie z Faktem. PO dziesięciu latach można złożyć wniosek o uznanie osoby zaginionej za zmarłą, ale matka Iwony Wieczorek mówi wprost, że nie zamierza tego robić: „Ja Iwony nie przestanę szukać dopóki nie będę miała stuprocentowej pewności, że Iwona nie żyje. Nie będę robiła nic tym kierunku, chyba, że sytuacja jakaś osobista może, urzędowa mnie do tego zmusi to wtedy tak, ale na chwilę obecną absolutnie o tym nie myślę”.

Materiały policyjne
Reklama

Tekst powstał w oparciu o książkę Janusza Szostaka Co się stało z Iwoną Wieczorek?

Mat. prasowe
Reklama
Reklama
Reklama