Reklama

Na początku tego roku minęły 42. lata od śmierci Jacka Zejdlera, znanego dzięki roli w serialu „Stawiam na Tolka Banana". Miał szansę na wielką karierę, którą zakończyła tragiczna śmierć aktora. Według oficjalnych dokumentów mężczyzna położył się w śpiworze, uprzednio odkręcając gaz w służbowym mieszkaniu. Nie wszyscy jednak uwierzyli w samobójstwo aktora. Uważali, że za jego śmiercią stała Służba Bezpieczeństwa.

Reklama

Jacek Zejdler. Wielka kariera stała przed nim otworem

Jacek Zejdler był najbardziej znany z roli kultowego Tolka Banana. 7-odcinkowa seria biła rekordy popularności w latach 70., a zaledwie 25-letni aktor był uwielbiany przez wszystkie nastolatki. Wróżono mu wielką karierę i porównywano do Zbigniewa Cybulskiego lub Gustawa Holoubka. Chłopak miał przed sobą świetlaną przyszłość. Po skończeniu łódzkiej Filmówki dostał etat w Teatrze im. Jaracza. Wspierał w tamtym czasie Komitet Obrony Robotników i był antykomunistą, o czym wiedziała Służba Bezpieczeństwa, która naciskała na dyrektora teatru Bogdana Hussakowskiego, aby ten zwolnił Jacka. Mężczyzna uległ, a aktor został wydalony z pracy za umieszczenie wielkiego napisu KOR podczas jednego ze spektakli.

Jacek nie musiał długo szukać nowej pracy. Wkrótce zagrzał miejsce na deskach Teatru im. Kochanowskiego w Opolu, gdzie dostał też służbowe mieszkanie. Jednak rozłąka z ówczesną żoną doprowadziła aktora do ciężkiej depresji i nie sprzyjała małżeństwu. Nadal związany był ze środowiskiem KOR, działał dyskretnie, bez wiedzy kolegów i koleżanek z teatru.

„Zawodowy opozycjonista, niezły przystojniak, taki lep na serce. To był kryształ. Jeden z sympatyczniejszych ludzi, jakich kiedykolwiek poznałem. Zero gwiazdorstwa, bezkonfliktowy. Tydzień przed jego śmiercią balangowaliśmy w Łodzi. On działał w KOR, ale nie był opozycyjnym robolem. Podpisywał protesty, brał bibułę dla aktorów i studentów, przychodził na opozycyjne zebrania, przywoził nam z enerdówka tusz, którym mogliśmy wypisywać antyrządowe hasła. Raz czy dwa był przesłuchiwany" - wspominał go inny działacz antykomunistyczny, Tomasz Filipczak.

Czytaj także: Jej piosenki nuciła cała Polska. Hanna Rek-Wyrobek po ostatniej tragedii na zawsze zrezygnowała ze sceny

Tragiczna śmierć Jacka Zejdlera

Sylwestra spędził u dyrektora, Bohdana Cybulskiego. Między mężczyzną a Jackiem doszło do poważnej kłótni. Nie jest znany powód spięcia między panami, natomiast wskutek incydentu wzburzony aktor w stanie upojenia alkoholowego chwycił za kluczyki o samochodu koleżanki i wybiegł z mieszkania. Wanda Wieszczycka, do której auta pobiegł aktor, próbowała go powstrzymać, bezskutecznie. „Wróciłam na imprezę. Rano pojechałam na Koszyka taksówką i zobaczyłam swojego małego fiata zaparkowanego elegancko tyłem do krawężnika. Odetchnęłam. To znaczyło, że wszystko jest w porządku" - wspominała po latach.

Nazajutrz do Wandy odezwała się zaniepokojona sprzątaczka, która zajmowała się mieszkaniem Jacka. Mężczyzna nie otwierał drzwi, a z mieszkania ulatniał się zapach gazu. Z pomocą milicji i pogotowia gazowego udało się dostać do środka, gdzie znaleziono go leżącego w śpiworze przy otwartym piekarniku gazowym. Nigdy nie zapomnę tego widoku. Ale pamiętał o tym, żeby wykręcić korki, żeby dzwoniąc do drzwi, nie spowodować wybuchu" - wspominała przyjaciółka zmarłego.

Wiadomo, że kilka dni przed swoją śmiercią udał się do Łodzi, by porozmawiać z żoną. Spotkanie widocznie nie pomogło aktorowi, gdyż do Opola wrócił całkowicie załamany. Bardziej, niż do tej pory. W emocjach miał napisać emocjonalny list do Darii Trafankowskiej - jego pierwszej i największej miłości.

Jacek Zajdler. Samobójcza śmierć czy morderstwo?

Mateusz Magdziarz napisał: „Był aktywnym członkiem opozycji antykomunistycznej. Zejdler między innymi zbierał podpisy pod listem, w którym domagano się zwolnienia z więzień robotników zatrzymanych po wydarzeniach w Radomiu i Ursusie. Był inwigilowany przez SB. Miał 25 lat. Za oficjalną wersję zgonu przyjęto samobójstwo (zatrucie gazem)”.

Do dziś okoliczności jego śmierci owiane są w pewnym stopniu tajemnicą. Choć oficjalna wersja wskazuje na śmierć samobójczą, tak najbliżsi aktora przez długi odmawiali przyjęcia jej. Plotkowano m. in. że zginął z rąk funkcjonariuszy Służby Bezpieczeństwa, którzy mieli utopić Zejdlera w jednym z mazurskich jezior lub w Odrze, a samobójstwo upozorowano w jego własnym mieszkaniu. Pojawiały się również teorie o tym, że zginął w wypadku samochodowym lub sam utopił się w Wiśle.

Rozważając targnięcie się na własne życie spekulowano, że aktor nie mógł znieść zawodu miłosnego. Nie ma jednak pewności, czy Jacek mógł wówczas cierpieć z powodu niepowodzeń w małżeństwie, czy przez Darię Trafankowską, która nie zdążyła odpowiedzieć na jego poruszający list.

Sprawdź również: Barwne życie Ewy Sałackiej przerwała tragiczna śmierć

Jacek Zejdler (z lewej) na planie filmu INNA, 1976

Reklama

EAST NEWS/POLFILM

Reklama
Reklama
Reklama