Reklama

W pierwszym odcinku swojego nowego podcastu księżna Sussex wspomniała o dniu, w którym odebrała najbardziej przerażający telefon w swoim życiu. Przerażona niania poinformowała ją o wypadku, który zagrażał życiu jej syna Archiego. Wyznała, że w pokoju, w którym spał chłopiec, wybuchł pożar!

Reklama

Syn Meghan i Harry'ego mógł zginąć

Po długim oczekiwaniu Meghan Markle wydała na platformie Spotify pierwszy odcinek swojego podcastu „Archetypes”. Do rozmowy zaprosiła znaną tenisistkę, Serenę Williams. To właśnie w trakcie tej konwersacji księżna Sussex wróciła pamięcią do wydarzenia, które miało miejsce w 2019 roku podczas wizyty pary książęcej w RPA. Małżonkowie podróżowali wówczas ze swoim kilkumiesięcznym synem, Archiem.

Księżna Meghan opowiadała, jak w pokoju dziecięcym zapalił się grzejnik. W pomieszczeniu nie było czujnika dymu, więc pożar zauważono, dopiero gdy dym był już na korytarzu. To właśnie tam przebywać miał syn pary książęcej. Na szczęście zaledwie kilka chwil wcześniej opiekunka, która zajmowała się chłopcem, zabrała go ze sobą na dół, by go nakarmić. „Jej instynkt podpowiedział: zabiorę go ze sobą, zanim położę go spać”, mówiła księżna. To uratowało życie jej jedynego syna.

Czytaj też: Dzieci księżnej Kate i księcia Williama będą chodzić do elitarnej szkoły. Czesne przyprawia o zawrót głowy

Dominic Lipinski - WPA Pool/Getty Images

Księżna Meghan i książę Harry z Archiem, 2019 rok

Księżna Meghan o tragicznym wypadku

Książę Harry wraz z żoną byli w tym czasie z wizytą w miasteczku Nyanga w Kapsztadzie. „Stałam na pniu drzewa i przemawiałam do zebranych kobiet i dziewcząt. Gdy skończyliśmy spotkanie, wsiedliśmy do samochodu i wtedy powiedziano nam, że w naszej rezydencji wybuchł pożar”, mówiła księżna. Na początku usłyszane słowa do niej nie dotarły. Na tę straszną wiadomość zdołała tylko zareagować, pytając „co?”, w nadziei, że się przesłyszała. Niestety osoba przekazująca jej tragiczne wieści potwierdziła: „w pokoju dziecięcym wybuchł pożar”. Para jak najszybciej udała się w drogę powrotną do rezydencji, którą wynajęli. „Wszyscy zaczęliśmy płakać, byliśmy wstrząśnięci”, wspomina Meghan.

Na szczęście okazało się, że pożar był szybko ugaszony i nikomu nic się nie stało. Księżna Meghan i książę Harry mogli więc kontynuować wszystkie spotkania, które mieli zaplanowane na ten dzień, mimo wcześniejszej propozycji, by je odwołać. „Pomyślałam: Czy możemy po prostu powiedzieć ludziom, co się stało?” mówiła Meghan. Para książęca jednak nie miała więcej powodów do obaw o bezpieczeństwo ich syna. Chłopiec był w bezpiecznych rękach niani Lauren pochodzącej z Zimbabwe, którą księżna wspominała bardzo ciepło: „Lubiła wiązać Archiego w barwnych chustach i nosić go na plecach”. Dziś syn Sussexów ma trzy lata, a jego towarzyszem zabaw jest młodsza siostra Lilibet, urodzona w 2021 roku.

Zobacz także: Dlaczego syn Meghan i Harry'ego nie jest księciem? Nie chodzi o kolor skóry

Toby Melville/Press Association/East News
Reklama

Księżna Meghan i książę Harry z Archiem, 2019 rok

Reklama
Reklama
Reklama