1,5 roku temu Sylwester Wilk stracił nogę w wypadku: „Jestem wdzięczny, że mnie to spotkało”
Wcześniej sportowiec walczył z uzależnieniem od leków i narkotyków
Historie takie jak ta przypominają w mig, że nawet z nawet największej tragedii można wyciągnąć coś dobrego. Zawodowy biegacz i trener, uczestnik Ninja Warrior Polska, Sylwester Wilk, na początku sierpnia 2019 roku uległ wypadkowi. Przez nieuwagę jednego z kierowców, dwudziestosześciolatkowi lekarze musieli amputować prawą nogę. Sportowiec ani przez chwilę nie załamał się sytuacją, w której się znalazł. Od razu zaplanował udział w kolejnych zawodach a w zeszłym roku wziął udział w tanecznym show Polsatu. Kilka dni temu 25-latek wrócił na miejscu wypadku. Co dziś czuje? Utrata kończyny to jeden z wielu dramatów w życiu Sylwestra.
Wypadek Sylwestra Wilka – szczegóły, amputacja nogi
O szczegółach zdarzenia, biegacz opowiedział na swoim Instagramie kilka dni po przebytej operacji. „W nocy z poniedziałku na wtorek miałem wypadek. Wiem że chcielibyście wiedzieć co się stało dlatego postaram się napisać jak do tego doszło. Wypadek miał miejsce na Warszawskiej Tamce nad Wisłą w okolicy Centrum Nauki Kopernik. Wracałem z pracy. Oczywiście drogą totalnie naokoło żeby móc nacieszyć się swoim motocyklem. Jadąc Tamką w dół zobaczyłem samochód parkujący równoległe po prawej stronie. Była to trzypasmowa droga jednokierunkowa wiec dla bezpieczeństwa zjechałem na lewy pas oddalając się od potencjalnego zagrożenia. Niestety, gdy byłem już dość blisko samochód odbił nagle w lewo i w ułamku sekundy zmienił pas ustawiając się prostopadle do kierunku jazdy. Nie było gdzie uciekać”, relacjonował Sylwester Wilk.
Dwudziestokilkulatek dodał, że pamięta całe zdarzenie. „Moment uderzenia. Koziołkowanie po ulicy. Motocykl przelatujący nad głową. Pierwszą rzeczą jaką zobaczyłem, była moja noga. Zerwana prawie całkowicie na wysokości stawu skokowego. Dalej był już tylko krzyk i wołanie o pomoc. I tutaj należą się brawa dla świadków zdarzenia. 10 sekund po wypadku stał nade mną facet z telefonem i dzwonił po karetkę. Nie więcej jak 30 sekund po wypadku klęczał przy mnie facet, mówiąc że jest ratownikiem i że się mną zajmie. Wziął od kogoś pasek i zaczął uciskając nogę pod kolanem. Z kolei inna dziewczyna podłożyła mi torebkę pod głowę i trzymając mnie za rękę cały czas ze mną rozmawiała. Jej koleżanka w tym czasie dzwoniła do moich rodziców. Jestem przekonany że tych kilka osób uratowało mi życie. Bez ich natychmiastowej reakcji mogłem się wykrwawić na miejscu”, dodał.
Pasjonat biegów wyjaśnił, że amputacja nogi pod kolanem była jedyną możliwością uratowania jego zdrowia. Sylwester Wilk od razu zgodził się na zabieg, a rodzinie powtarzał, że czuje się dobrze i nie może przestać myśleć, kiedy wróci do treningów. W jednym z wywiadów, sportowiec potwierdził, że na poważnie myśli o starcie w paraolimpiadzie 2020. Starcie, ale i… wygranej. „Wystarczy, że założę protezę, nauczę się w niej biegać, przygotuję się a potem pobiegnę z takim czasem, z jakim biegałem siedem lat temu jako nastolatek i będę w czołówce światowej”, mówił Sylwester Wilk w Faktach. Ostatecznie jednak przez pandemię koronawirusa Igrzyska przełożono na rok 2021.
Z kolei kilka dni temu sportowiec udał się z redakcją tego samego dziennika na miejsce wypadku. Jego słowa zaskakują. „Już nic nie czuję, gdy odwiedzam miejsce wypadku. Staram się nie rozpamiętywać tego dnia – co by było, gdybym miał dwie nogi i mógł dalej biegać. Chcę się rozwijać. […] Jestem nawet wdzięczny za to, co mnie spotkało, co po wypadku wydarzyło się dużo dobrego. Poznałem Daniela, który wtedy w sierpniu udzielił mi pierwszej pomocy i uratował życie, a kilka miesięcy później zapoznał mnie z... moją obecną narzeczoną”. Powiedział w Fakcie 25-latek, który planuje ze swoją drugą połówką ślub na południu Polski.
Sylwester Wilk z narzeczoną Julią Szczepanik - para poznała się podczas pandemii
Sylwester Wilk o uzależnieniu od leków, alkoholu i narkotyków
Niewiele osób wie, że uczestnik Tańca z gwiazdami przez kilka lat zmagał się też z kilkoma uzależnieniami. „Alkohol. Narkotyki. Leki. Jako osoba ze stwierdzonymi skłonnościami do uzależnień choruję na każde z powyżej wymienionych plus dodałbym jeszcze ze 30 kolejnych. Taki dar dostałem w genach od biologicznych rodziców. Z tego co mi wiadomo oboje byli uzależnieni. W wieku 19 lat podjąłem decyzję o tym, że chcę zmienić swoje życie. Odciąłem się od starego towarzystwa. Poszedłem na terapię. Dowiedziałem się, a w zasadzie zrozumiałem i przyznałem się przed samym sobą, że jestem chory”, pisał sportowiec na swoim Instagramie.
Gwiazdor zdaje sobie sprawę, że do końca życia musi uznawać się za osobę chorą. „Na terapii dowiedziałem się, że z tej choroby nie da się wyleczyć i że już zawsze będę osobą uzależnioną. Mogę jedynie nauczyć się żyć tak, abym to ja kontrolował ją a nie ona mnie. Dlaczego o tym mówię?! Przez te 4 lata pomogłem nie tylko sobie, ale i innym. Wyciągałem za uszy z bagna tych, którzy przejawiali chęć wydostania się z tego syfu. Dawałem świadectwa. Chodziłem do szkół i rozmawiałem na ten temat z młodzieżą. Dzielę się swoim doświadczeniem, bo wiem, że w ten sposób mogę pomóc osobom, które tej pomocy potrzebują”, dodał Sylwester Wilk.
Może historia Sylwestra pomoże kolejnym osobom? Jesteśmy pewni, że przed 26-latek jeszcze ogrom sukcesów!