Smutna historia legendarnej pogodynki TVP. Lucyna Grobicka zmarła w zapomnieniu...
Przez widzów nazywana była „Mgiełką”
Szóstego grudnia 2013 roku media podały przykrą wiadomość. Zmarła Lucyna Grobicka, uwielbiana przez widzów pogodynka. Niezwykle smutne były także okoliczności jej śmierci: kobieta odeszła w całkowitym zapomnieniu, otoczona jedynie najbliższymi... Miała 50 lat. Pod koniec życia kobieta toczyła heroiczną walkę z ciężką chorobą. Przypominamy jej przykrą historię.
Lucyna Grobicka w TVP: widzowie nazywali ją „Mgiełką”. Ze stacji odeszła niespodziewanie
Z Telewizją Polską związana była przez niemal 20 lat. Urodzona 6 sierpnia 1963 roku w Urugwaju Lucyna Grobicka, z domu Wieczorek, na antenie po raz pierwszy pojawiła się w listopadzie 1985 roku. Była wówczas studentką Wydziału Dziennikarstwa Uniwersytetu Warszawskiego. Miała 22 lata. Na castingu zorganizowanym przez sławną Elżbietę Sommer pokonała dziesiątki kandydatek. „Byłam przekonana, że nie mam żadnych szans. Na dwa miejsca było 60 chętnych! Byłam zaskoczona, gdy dowiedziałam się, że wygrałam te eliminacje”, zwierzała się podekscytowana w jednej z gazet w grudniu 1993 roku (cytat za Pomponik.pl).
I tak dołączyła do słynnego duetu „Wicherka” i „Chmurki”. Na antenie zawsze uśmiechnięta i pogodna. Poza nią koleżeńska i wspierająca. Emanowała dobrą energią... Nie można jej było przy tym odmówić urody i osobistego uroku. U widzów doczekała się pieszczotliwego przezwiska „Mgiełka” (na początku najczęściej zapowiadała przelotne zamglenia). Mówiło się, że zapowiedź nawet najgorszej pogody w jej ustach nie brzmiała tak źle. Wydawało się, że ze stacją będzie związana jeszcze przez długie lata. Niestety, stało się inaczej. Jakież było zdziwienie wszystkich, gdy 13 października 2004 roku pożegnała się z widzami i oznajmiła, że po raz ostatni prowadziła prognozę pogody.
Powody, choć zaskakujące, wielu osobom były doskonale znane. Po pierwsze na korytarzach przy Woronicza już wówczas mówiło się o planowanych kadrowych roszadach. Miały one objąć m.in. Lucynę Grobicką. Wcześniej odrzucono wszystkie autorskie projekty, które zaproponowała włodarzom stacji, by zerwać łatkę pogodynki. Jej wielkim marzeniem było prowadzenie programu związanego z publicystyką międzynarodową.
CZYTAJ TAKŻE: Wylansowała Mydełko Fa, niemal nic na nim nie zarobiła. Tak dziś żyje Marlena Drozdowska
Nie chciała czekać, aż zostanie jej wręczone wypowiedzenie. Ubiegła ten ruch. Odeszła na własnych warunkach, choć rozstanie było dosyć gorzkie. Zaskakującą decyzję podjęła po powrocie z Brazylii, gdzie odwiedzała brata. Gdy przyszła do pracy zobaczyła, że jej nazwisko nie widnieje w grafiku na kolejny miesiąc. „Niespodziewanie nie umieszczono mnie w grafiku na listopad. Uznałam, że skoro mnie nie chcą, to nie będę prosić o dyżury. Nie chcę do emerytury być niewolnicą prognoz pogody”, zwierzyła się w rozmowie z Rewią. Po zakończeniu współpracy nigdy nie powiedziała złego słowa o byłym pracodawcy...
Wydaje się, że części kolegów przetarła w ten sposób szlaki. Niedługo po niej na taki sam krok zdecydowała się inna prezenterka pogody, zwana przez widzów „Chmurką”, Elżbieta Sommer. Ona z nadawcą publicznym związana była przez niemal pół wieku!
Drugi powód, niemniej ważny, wiązał się z pracą na wizji. Prezenterka była znużona popularnością. Najwidoczniej nie przepadała za zaczepianiem jej na ulicy i wskazywaniem palcami, co było nieuniknione przy tak dużej rozpoznawalności. Później przyjmowała jedynie zaproszenia do telewizji w charakterze gościa i specjalisty od spraw Ameryki Południowej.
Lucyna Grobicka przez 19 lat zapowiadała pogodę po „Wiadomościach” w TVP. Tu na zdjęciu w latach 90.
Drugie życie Lucyny Grobickiej. Mąż, córka
Nie została jednak bez pracy. Z racji miejsca urodzenia biegle znała hiszpański, portugalski oraz cztery inne języki. Była córką dyplomaty, w Ameryce Południowej spędziła całe dzieciństwo. Urodziła się w Urugwaju, do przedszkola chodziła na Kubie, w Argentynie skończyła podstawówkę, a maturę zdawała w Brazylii!
O tym ostatnim kraju mówiła zresztą „moja druga ojczyzna”. Nic dziwnego, że od 1988 roku zatrudniona była równocześnie w dziale handlowym ambasady Brazylii w Polsce. W tej placówce dyplomatycznej pracowała niemal do końca. Odeszła dopiero pod koniec życia. Jej mężem, którego poznała jeszcze w czasie studiów, był Janusz Grobicki. W 1991 roku urodziła córeczkę Annę. Małżeństwo jednak nie przetrwało próby czasu. Po rozwodzie żyła samotnie... Codzienność umilały jej wyjazdy do Brazylii. Właśnie tam mieszkał jej ukochany brat.
ZOBACZ TAKŻE: Anna Nowak-Ibisz i Krzysztof Ibisz są przykładem na to, że przyjaźń po rozwodzie jest możliwa
Lucyna Grobicka, Warszawa, 1992 rok
Lucyna Grobicka: choroba, śmierć w zapomnieniu, cichy pogrzeb
Wiadomość o jej śmierci – podana przez tygodnik Rewia – dotarła do mediów dopiero kilka tygodni po tym, jak odeszła, czyli pod koniec grudnia 2013 roku. Media i widzowie, którzy ją pamiętali, nie kryli zaskoczenia. Mimo że usunęła się w cień, nikt nie podejrzewał, że tak szybko odejdzie na zawsze... Ona jednak ukrywała przed światem fakt, że chorowała. Wiedzieli o tym jedynie najbliżsi. Mówi się zresztą, że zmarła otoczona bardzo wąskim ich gronem. W ostatnim etapie życia – według informacji Dobrego tygodnia – miała zerwać kontakty ze znajomymi, nie odbierała telefonów. Przestała utrzymywać wiele relacji, nie wychodziła nawet z domu...
SPRAWDŹ RÓWNIEŻ: Jadwiga Barańska zagrała Barbarę w Nocach i dniach. Kochała ją cała Polska, gdy nagle wyjechała...
Zmarła 6 grudnia 2013 roku, w mikołajki. Jej pogrzeb odbył się 6 dni później. 12 grudnia 2013 roku ciało Lucyny Grobickiej spoczęło na Warszawskim Cmentarzu Komunalnym Południowym w miejscowości Antoninów koło Piaseczna. Odeszła tak, jak lubiła żyć: po cichu i z dala od medialnego szumu...
Lucyna Grobicka odeszła w zapomnieniu, otoczona jedynie najbliższymi... (na zdjęciu w grudniu 2013 roku)