Reklama

Choć od śmierci księżnej Diany mija dwadzieścia dwa lata, dla wielu królowa ludzkich serc wciąż jest inspiracją. Tym razem chodzi o działanie jednego z amerykańskich parków rozrywki, który poszedł o krok dalej i zdecydował się uruchomić nową atrakcję dla swoich turystów. Niestety jak najbardziej nietrafioną. Zwiedzający będą mogli oglądać trójwymiarową symulację wypadku samochodowego, w którym zginęła księżna Diana. Wybuchł skandal, ale pomysłodawca nie widzi w tym, nic złego, a swoją decyzję uzasadnia mocnymi argumentami...

Reklama

Symulacja wypadku księżnej Diany atrakcją parku rozrywki

Pod koniec maja jeden z amerykańskich parków rozrywki uruchomił nową atrakcję. Ta wzbudza jednak spore kontrowersje. Zwiedzający będą mogli oglądać trójwymiarową symulację wypadku samochodowego, w którym zginęła księżna Diana. Przypomnijmy, że księżna Diana zginęła w wypadku samochodowym 31 sierpnia 1997 roku. Wraz z partnerem Dodi Al-Fayedem wracali z hotelu Ritz Paris do apartamentu przy ulicy Arsène Houssaye. Para uciekała przed paparazzi. Niestety samochód uderzył w filar tunelu Alma i dachował. Dodi Al-Fayed oraz kierowca, Henri Paul zginęli na miejscu, a księżna zmarła kilka godzin później w szpitalu.

Teraz amerykański park rozrywki National Enquirer Live postanowił wykorzystać tragiczną śmierć członkini brytyjskiej rodziny królewskiej i pod koniec maja uruchomił trójwymiarową symulację wypadku samochodowego, w którym zginęła. Symulacja rozpoczyna się od momentu opuszczenia hotelu przez Dianę i jej partnera, a kończy na zderzeniu w filar tunelu... Atrakcja została tak bardzo przemyślana, że dodano nawet pewnego rodzaju "efekty specjalne", a mają nimi by oślepienie fleszem aparatu jednego z paparazzi, który według specjalistów, którzy badali przyczyny wypadku, miał zdezorientować kierowcę i spowodować tragedię.

Symulację szybko okrzyknięto skandaliczną. Głos pełen krytyki zabrała m.i. brytyjska piosenkarka Brenda Edwards, która w dzieciństwie straciła rodziców właśnie w wypadku samochodowym: „Jestem obrzydzona. To jedyne słowo, które mogę użyć. Sama przeżyłam śmierć rodziców. Kiedy byłam czteroletnią dziewczynką, mama i tata zmarli w wypadku samochodowym. Nie wyobrażam sobie, żeby tam pójść i zobaczyć tę tragedię na własne oczy”, mówi poruszona.

Reklama

Mimo to pomysłodawca przedsięwzięcia, Robin Turner, nie ma sobie nic do zarzucenia i w tego rodzaju atrakcji nie widzi nic złego. W rozmowie z serwisem The Daily Beast jeden z głównych inwestorów w parku National Enquirer Live wyznał że zwiedzający nie będą mieli okazję zobaczyć drastycznych scen, a atrakcja ma tylko odwzorowywać trasę i być szansą do zobaczenia tego na własne oczy dla tych osób, które nie były w Paryżu. Dlatego też atrakcję mogą oglądać także dzieci.... Atrakcja czynna jest od 24 maja. Czy brytyjska rodzina królewska zdecyduje się zareagować?

Reklama
Reklama
Reklama