Reklama

Obfite i uroczyste biesiady były codziennością książąt i królów, którzy bez opamiętania korzystali ze swoich przywilejów, radośnie objadając się przygotowanymi specjalnie na te okazje potrawami. Trudno uwierzyć, że podczas takich libacji monarchów miało miejsce wiele niespodziewanych zgonów... Jednak nie wszystkie były wynikiem zatrucia, choć właśnie w taki sposób próbowano je racjonalizować. Okazuje się, że niektórych królów zabiło... łakomstwo i opilstwo. Oto pięciu polskich władców, których spotkała okrutna kara za nadmierne obżarstwo.

Reklama

Mieszko II Otyły. Zabity przez… 15 kurczaków

Mieszko II był władcą ziemi opolsko-raciborskiej, o mało szlachetnym przydomku Otyły. Gdy zmarł, miał zaledwie 26 lat. W ciągu swojego krótkiego życia osiągnął niewiele. Miał szansę na zapisanie się w historii Polski jako honorowy obrońca kraju, gdy Tatarzy zaatakowali Legnicę. Jednak władca, zamiast ruszyć do walki, ukrył się bezpiecznie w murach fortecy. Swoim tchórzostwem najpewniej skazał na śmierć Henryka Pobożnego, którego głowę nabitą na włócznię prezentowali mu później najeźdźcy.

Nie można było mu jednak odmówić zapobiegliwości, bowiem rozważny władca nie zapomniał o spisaniu testamentu. Zdawać by się mogło, że mężczyzna w tak młodym wieku nie myśli jeszcze o śmierci, ale Mieszko przezornie pozostawił po sobie ostatnią wolę. Nie doczekał się potomka, który mógłby przejąć jego ziemie, i według dokumentu większość dóbr została przekazana młodszemu bratu księcia, Władysławowi.

Źródła sugerują, że zabiła go chorobliwa nadwaga. Inną z prawdopodobnych przyczyn śmierci otyłego władcy była wodna puchlina. Jednak zdaje się, że w tkankach ciała Mieszka nie zatrzymała się woda, a tłuszcz, który książę pochłaniał w niewiarygodnych ilościach. Książę miał spożyć 15 kurczaków, które następnie popił paroma litrami wina. Niedługo po zakończonej rozpuście dokonał żywota.

Czytaj też: Wielka Brytania. Romans księżnej Diany i Hasnata Khana. W „The Crown” pominięto najważniejsze szczegóły

Bolesław III Rozrzutny. Wystawne życie wpędziło go do grobu

Nieprzypadkowo nosił przydomek Bolko Hojny. Był wielbicielem sutych uczt, biesiad i luksusów, co nie szło natomiast w parze za oszczędzaniem pieniędzy. Władca chętnie roztrwaniał wszystko, co w danym momencie posiadał. Uniemożliwiło mu to karierę polityczną. Mógł ubiegać się o czeską koronę dzięki pochodzeniu swojej żony Małgorzaty. Miał również szansę na zdobycie księstwa wrocławskiego w walce ze swoim bratem Henrykiem VI…

Plany te jednak legły w gruzach, bowiem Bolesław Rozrzutny nieustannie postępował w zgodzie ze swoim przydomkiem - dzielnic pozbywał się dla srebrnych grzywien, a swoją pozycję utrzymał zaledwie przez chwilę. Wkrótce utracił ją na rzecz młodszych braci. I nawet po tej stracie władca nie porzucił wystawnego życia ani licznych wyjazdów za granicę.

Władca zmarł dokładnie tak, jak żył. Na zakończenie Wielkiego Postu zorganizowano wystawną ucztę, a nie znający umiaru Bolesław III Rozrzutny pochłonął naraz 13 kurczaków. Ten ogromny posiłek popił kilkoma litrami wina i piwa, w efekcie lądując na łożu śmierci.

Czytaj także: Mohamed i Dodi Al-Fayed. Jak wyglądała relacja miliardera i jego syna?

Książęta mazowieccy. Węszono spisek, lecz zmarli z przepicia

Gdy w niemal dwuletnim odstępie czasu zmarli dwaj ostatni książęta mazowieccy - Stanisław oraz Janusz III, na dworze zaczęto podejrzewać, że władcy zostali zamordowani. Podejrzenia momentalnie padły na Katarzynę Radziejowską, która była kochanką obu, i według wielu miała otruć mężczyzn.

Nowe światło na sprawę rzuciły słowa świadków, którzy wypowiedzieli się na temat trybu życia braci. Okazuje się, że książęta nie odmawiali sobie mocnego alkoholu, który pili chętnie i w niemałych ilościach… Stanisław przed samą śmiercią miał cierpieć z powodu ogromnego kaca, jak donoszą źródła. Janusz również pił bez umiaru.

Obaj panowie chętnie uczestniczyli w hucznych biesiadach z kompanami troynik z muszkatellą mieszając. Nikt nie zlecił otrucia mężczyzn, sami ściągnęli na siebie taki los. W edykcie wydanym przez Zygmunta Starego w 1528 roku uznano, że Janusz zmarł z woli Boga Wszechmogącego, a kolokwialnie mówiąc - zapił się na śmierć.

Wielki Książę Litewski i legendarne nawyki żywieniowe

Na temat Króla Polski i Wielkiego Księcia Litewskiego Michała Korybuta Wiśniowiecki do dziś krążą opowieści. Pod lupę bierze się jego niezwykłe nawyki żywieniowe, w które współcześnie trudno uwierzyć. Pewnego razu władca zjadł rzekomo tysiąc pomarańczy, które przysłano mu z Gdańska. Choć można wątpić w prawdziwość tej historii, tak prawdą jest, że władca zmagał się z niezdrową nadwagą.

Różne źródła opisują śmierć Korybuta Wiśniowieckiego, wszak wszystkie związane są z jedzeniem. Według niektórych zadławił się kiszonym ogórkiem, inne wskazują na zatrucie owocami. Mówiło się także o otruciu i wrzodach żołądka. Dolegliwości, z którymi się zmagał, współcześnie określano mianem suchot. Pomimo złego stanu zdrowia władca zdecydował się na wyprawę z Warszawy do Lwowa, choć lekarze stanowczo odradzali mu ten wyjazd.

Będąc już na obrzeżach miasta władca zaczął skarżyć się na silny ból głowy. Dolegliwości były na tyle dokuczliwe, że nie mógł on jeść ani spać. Następnie doszło kłucie w bokach i osłabienie. Złe samopoczucie nie ustępowało, więc książę przezornie spisał testament. Zmarł parę dni później. Dziś zdaje się, że pęknięcie wrzodów na żołądku było całkiem prawdopodobną przyczyną śmierci.

Źródło: Geekweek.interia.pl

Sprawdź również: Wielka Brytania. Ukochany pies królowej towarzyszył jej nawet podczas podróży poślubnej!

TOMEK NOWAK/East News
Reklama

Michał Korybut Wiśniowiecki

Reklama
Reklama
Reklama