Była makijażystką gwiazd, kochała życie. Rodzina walczy o sprawiedliwość po nagłej śmierci Moniki Róży
Najbliżsi kobiety nie wierzą w to, co się stało
Była piękna i młoda, kochała życie. Monika Róża pracowała jako makijażystka, a jej klientkami były liczne gwiazdy, między innymi Justyna Gradek. 1 lipca w programie "Uwaga!" wyemitowany materiał dotyczący jej nagłej niespodziewanej śmierci. Rodzina nie wierzy, że było to samobójstwo. Jaka jest prawda?
Ostatnie chwile Moniki Róży
Monika Róża zmarła niespodziewanie 14 czerwca 2024 roku. Rodzina nie wierzy w przypadki. Ciało młodej kobiety odnalazła jej mama z bratem. Mieszkanie miało niezamknięte drzwi.
ZOBACZ: Polsat wprowadza nowy program śniadaniowy. Edward Miszczak ujawnia nazwę i prowadzących
"Drzwi były niezamknięte. Weszłam do środka, a tam pustka i cisza. Nie było jej. Wołałam: "Monika, Monika!". Wszystko sprawdziliśmy i została tylko kuchnia. Bałam się tam zajrzeć, dlatego wszedł mój syn" - mówiła kobieta dla materiału UWAGA!.
Według śledczych przyczyną śmierci było samobójstwo. Najbliżsi kobiety jednak zupełnie nie zgadzają się z tą opinię. Poddają w wątpliwość ich opinię, ponieważ na miejsce nie przyjechał ani prokurator, ani lekarz.
Rodzina nie wierzy w przypadek
Według matki Moniki Róży to jej były partner mógł doprowadzić do śmierci córki. Od początku budził u niej niepewność i wątpliwości. Rok temu został skazany za handel narkotykami.
"Tatuaże, bicepsy… ogólnie mi się nie podobał. Był mętny w oczach, dziwny" – mówiła w materiale.
Według relacji rodziny, Monika Róża chciała iść na policję i zeznawać przeciwko partnerowi. Twierdzą, że po protu nie zdążyła...
"Dzień przed śmiercią pisała mi, że jest tym wszystkim zmęczona, że nie ma sprawiedliwości. Że ona tylko walczyła o sprawiedliwość, że policja w niczym nie pomoże, bo on jest kryty przez policję. Że ona ma na niego dowody. Mówiłam, żeby nie udostępniała tego, bałam się o nią, a ona to chciała udostępnić w mediach społecznościowych. Zrobiła to częściowo" – opowiadała matka zmarłej.
Dziennikarka "Uwagi!" skontaktowała się z prokuraturą rejonową w Koninie, która potwierdziła, że wszczęła postępowanie w sprawie śmierci kobiety.