Makabryczna droga na szczyt… Mount Everest odkrywa ciała himalaistów!
Góra odkrywa coraz więcej ciał, do tej pory ukrytych pod warstwą lodu…
W skalnej szczelinie leży człowiek. A raczej to, co z niego zostało. Leży w plastikowych butach z przypiętymi rakami, w fioletowych spodniach i czerwonej kurtce. Nikt na sto procent nie wie kto to jest, ale wszyscy domyślają się, że to Tsewang Paljor, który zmarł podczas wspinaczki. Hinduski wspinacz leży tak już 23 lata i nikogo nie dziwi jego widok.
Makabryczny drogowskaz
Śmiałkowie szturmujący szczyt Mount Everest jego widok traktują jak drogowskaz. Wiedzą, że od sukcesu dzieli ich już tylko kilkaset metrów.
„Zielone Buty”, jak nazywają go himalaiści, schronił się przed zimnem w skalnym zagłębieniu. Trzydzieści lat później obok niego usiadł David Sharp. Próbował zdobyć szczyt bez butli tlenowej. Nie udało mu się. Gdy umierał obok niego przeszło prawie 40 osób, i tylko jedna z nich, Dawe Sherp próbował mu pomóc. Wanda Rutkiewicz, trzecia kobieta w historii, która zdobyła Mount Everest mówiła: „Im więcej alpinistów w górach, tym częściej zachowują się wobec siebie jak przechodnie na ulicy”. Historia Brytyjczyka wstrząsnęła opinią publiczną. Nie dlatego, że zmarł, choć oczywiście to wielka tragedia, ale dlatego, że zostawiono go na pastwę losu.
Jest też Śpiąca Królewna czyli Frances Asentiew, która wraz z mężem w 1998 roku próbowała zdobyć szczyt. Przez lata jej ciało leżało na otwartej przestrzeni. W 2007 roku Ian Goodall, który dziewięć lat wcześniej próbował jej pomóc, wrócił i zniósł ciało himalaistki niżej, by mogła odpoczywać w spokoju.
Coraz więcej zmarłych
Zmarłych wspinaczy na Mount Evereście jest dużo więcej. Ich zwłoki, które od zawsze leżały „na wierzchu” traktowane są przez kolejnych śmiałków nie tylko jako drogowskaz, ale też ostrzeżenie. "Na Mount Evereście, szczególnie od strony tybetańskiej, ciała zmarłych traktowane są jako punkty orientacyjne" opowiada podróżniczka, autorka książki "Everest. Góra gór" Monika Witkowska. Ale góra odkrywa coraz więcej ciał, do tej pory ukrytych pod warstwą lodu. Monika mówi, że tak dzieje się nie tylko na Mount Evereście, ale na wszystkich innych. Gdy kilka lat temu obozowała pod Broad Peak, w sąsiednim obozie pod K2 byli polscy wspinacze. Opowiadali jej, że na K2 znaleźli podczas jednej wyprawy szczątki różnych osób i pochowali je. Wracając do Everestu... w 1999 roku oczom wspinaczy ukazała się mumia – leżący twarzą do ziemi z rozpostartymi ramionami zaginiony siedemdziesiąt pięć lat wcześniej George Mallory. Na Lhotse, gdzie niedługo wybiera się Witkowska od dwóch lat na szczycie siedzi zamarznięty wspinacz: "Jestem przygotowana na to, że go tam zastanę", mówi podróżniczka.
Topniejący lodowiec
Gdy kilka lat temu na zboczu spod lodu wyłoniła się ręka okazało się, że to jeszcze nie koniec. Wiele ciał znajduje się na topniejącym lodowcu Khumbu, otoczonym przez Mount Everest, Lhotse i Nuptse. To tam najczęściej wyłaniają się zmasakrowane ciała. Cztery lata temu zbadano lód i okazało się, że jego temperatura jest wyższa niż się spodziewano. „Lodowiec trochę się przemieszcza, widzimy od czasu do czasu odsłonięte ciała”, mówił wiceprezes Nepalskiego Stowarzyszenia Przewodników Górskich Tshering Pandery Bhote. Po tybetańskiej stronie góry Szerpowie znoszą w niższe partie zmarznięte ciała. To po to, by nie przeszkadzały tym, którzy próbują zdobyć najwyższą górę świata.
Zdarza się, że bliscy zmarłych wcale nie chcą, by ciała ich ukochany wróciły do domu. Owszem, marzą o tym, by dowiedzieć się gdzie leżą, ale nie chcą zabierać ich z miejsca, które ukochali nad życie.
Są też inne powody, dla których tyle ciał wciąż znajduje się w górach.
Zamrożony żagiel
200 kilogramów do zniesienia to w trudnych górskich warunkach ciężar ogromny. A tyle mniej więcej waży zamarznięty człowiek. Dodatkowo, przy mocno wiejącym wietrze takie ciało zachowuje się jak żagiel i uniemożliwia zejście. To dla tragarzy ogromne niebezpieczeństwo. Zdarza się, że po zejściu niżej, gdzie słońce jest bardzo ostre, ciała zaczynają się błyskawicznie rozkładać. Dlatego też koszty takiej wyprawy są naprawdę ogromne. Wahają się od 40 do 80 tysięcy dolarów. Na ogół więc ciała chowa się w lodowych szczelinach, które teraz, wraz z ociepleniem klimatu, odkrywają swoją makabryczną zawartość. Monika Witkowska właśnie wybiera się na Lhotse: "Wypełniając formularz musiałam odpowiedzieć na pytanie co zrobić z moim ciałem na wypadek, gdyby coś mi się stało. Długo o tym z mężem dyskutowaliśmy. Ustaliliśmy, że zdecyduje moja rodzina. Mam do nich tylko prośbę, że jeśli zginę, gdzieś przy głównym szlaku, to, żeby mnie tam nie zostawiali. Wolałabym, żeby moje ciało zostało schowane, gdzieś w jakiejś skalnej szczelinie". „Przez ostatnie lata znalazłem 10 ciał w różnych miejscach na Evereście. Wyraźnie ich przybywa”, mówił dla bbc.com były szef Nepalskiego Związku Alpinizmu Ang Tshering. I dodaje, że usunięto już zwłoki niektórych alpinistów, o których wiedzieli od dawna, ale wciąż pojawiają się nowe. "Widziałam człowieka, który zmarł z wycieńczenia, nawet nie dzień wcześniej. To był wspinacz z Bangladeszu. Schodził jako ostatni tego dnia i zanim się zorientowano, że go nie ma, zmarł z wycieńczenia", wspomina Monika i dodaje, że Szeprowie, z którymi szła opowiadali jej, że po drodze minęła jeszcze jakieś trzy albo cztery ciała, o których nie wiedziała, i których nie widziała.
„Jej ciało śmierdziało okropnie”
Wanda Rutkiewicz przynajmniej dwa raz znosiła zwłoki zmarłych towarzyszek wyprawy. Podczas nieudanej wyprawy na K2 zmarła Halina Kreuger–Syrokomska. Rutkiewicz nie chciała, by rozdziobały ją ptaki i żeby córka zmarłej nie mogła pójść na grób matki. Udało się. Jej kolejną towarzyszkę Barbarę Kozłowską najpierw pochowała pod kamieniami i śniegiem, ale wróciła po nią cztery lata później, by przenieść na cmentarzyk u stóp góry. Po latach wspominała: „Ciało zaczęło gnić, roiło się od robaków, śmierdziało okropnie”.
Tłumy na górze
Im więcej osób wspina się w Karakorum i Himalajach (coraz popularniejsze stają się wyprawy komercyjne) tym więcej niestety z nich nie wraca. Do tej pory Mount Everest zdobyło prawie pięć tysięcy osób, a zginęło prawe 300 osób. Z Karakorum i Himalajów nie wróciło 60 Polaków. Na najwyższej górze świata najtragiczniejszy był rok 1996, kiedy zginęło 15 osób, w tym osiem jednego dnia. Najczęstszymi przyczynami śmierci są odpadnięcia, upadki, wpadnięcia w szczeliny, hipotermia, odmrożenia. Często śmierć powodują lawiny tak jak ta, która zeszła w 1989 roku i zabiła pięciu Polaków: Eugeniusza Chrobaka, Mirosława Dąsala, Mirosława Gardzielewskiego, Zygmunta Andrzeja Heinricha i Wacława Otrębę. Być może teraz, gdy topnieją lody, któryś ze śmiałków trafi na ciała zaginionych himalaistów, którzy jak mówiła Wanda Rutkiewicz „kochali życie tym mocniej, im bliżej byli chwili, kiedy mogli je utracić”.
Zielone Buty. Tak nazywają himalaiści zmarłego w 1996 roku Tsewanga Paljora
George Mallory zaginął w 1927 roku. Jego ciało wyłoniło się spod lodu w 1999 roku
Szczątki George'a Mallory'ego