Księżna Meghan tłumaczy się w sądzie. Były pracownik ujawnił jej kłamstwo
Książęca para Sussex znów została przyłapana na kłamstwie...
Księżna Meghan przyłapana na kłamstwie. Były pracownik księżnej ujawnił w sądzie prawdę na temat współpracy Meghan i Harry’ego z autorami biografii Finding Freedom, czyli Chcemy być wolni. Para twierdziła, że nie kontaktowała się z autorami książki i nie miała żadnego wpływu na to, jakie treści zostały w niej przedstawione. Teraz okazuje się, że Meghan i Harry doskonale zdawali sobie sprawę z tego, co znajdzie się w publikacji…
Afera z Meghan. Sprawa listu do ojca
Książę Harry i księżna Meghan mają właśnie okazję na własnej skórze zobaczyć, jak wygląda ukrywanie prawdy. Książęca para Sussex, która tak bardzo negowała zachowanie mediów, które rozpisują się o ich życiu, sama podrzucała prasie informacje na swój temat. Małżeństwo, które dotychczas stroniło od udzielania wywiadów i komentowania swojego życia prywatnego, w ostatnich miesiącach nie znika z pierwszych stron gazet. Dziś niektóre piszą wprost „karma wraca”, bowiem ujawniono prawdę na temat współpracy pary z autorami biografii Finding Freedom, czyli Chcemy być wolni.
Zobacz: Ojciec księżnej Meghan udzielił mocnegowywiadu. Tak odgrywa się na córce
Zarówno książę Harry, jak i księzna Meghan twierdzili, że nie kontaktowali się z Omidem Scobie i Carolyn Durand w sprawie książki Meghan i Harry. Chcemy być wolni i kompletnie nie mieli wpływu na to, co znajdzie się w publikacji. Dziś były współpracownik Meghan ujawnia, jak było naprawdę. Przypomnijmy, że Jason Knauf pełnił funkcję sekretarza prasowego Sussexów, a obecnie pracuje dla książęcej pary Cambridge w ich fundacji. To właśnie on przed emisją wywiadu Meghan i Harry’ego z Oprah ujawnił, że księżna mobbingowała swoich pracowników. I to właśnie on opowiedział teraz w sądzie jako świadek w sprawie apelacji The Mail on Sunday.
Knauf zdradził, jak w rzeczywistości wyglądała sprawa z książką i listem Meghan do ojca. Chodzi o ujawnienie przez gazetę listu ojca Meghan. Jego fragmenty opublikowano w 2018 roku po tym, jak w magazynie People anonimowli przyjaciele Meghan bardzo negatywnie wypowiedzieli o się o Thomasie Markle, a list miał potwierdzić nieodpowiednie zachowanie ojca Meghan.
Jason Knauf ujawnił, że księżna już wtedy spodziewała się, że list może trafić w ręce prasy, więc w odpowiedni sposób tak dobierała w nim słowa, by wywarły one jak największe wrażenie na odbiorcach: „Oczywiście wszystko, co zredagowałam zrobiłam z myślą o tym, że list może wyciec, więc uważnie dobierałam słowa, ale prosze daj znać, czy coś wydaje ci się problematyczne”, pisze w korespondencji do pracownika. „Zaczęłam list od „tatusiu” ponieważ zawsze się tak do niego zwracałam (choć on nie jest zbyt rodzicelski” i w przypadku ujawnienia listu będzie to chwytało za serce”, czytamy w kolejnym fragmencie.
Meghan i Harry współpracowali z autorami książki „Chcemy być wolni”
Księżna Meghan tłumaczy się teraz w sądzie, że tak doradził jej królewski dwór, a ona chciała ich w ten sposób zadowolić i uciszyć tym samym aferę z ojcem. Jason Kanuf opowiedział jednak także o współpracy Meghan i Harry’ego z autorami książki Chcemy być wolni. Tutaj również para zarzekała się, że nie kontaktowała się z twórcami, ale w rzeczywistości było kompletnie inaczej.
Zobacz: Brat Meghan Markle wystosował oficjalneprzeprosiny. Czy księżna zareaguje?
Współpracownik pary ujawnił w oświadczeniu dla Sądu Apelacyjnego, że książka była wieokrotnie omawiana z księżną zarówno osobiście, jak i za pośrednictwem drogi e-mailowej, co udowodnił przedstawiając treść wiadomości, jakie otrzymał od księżnej. Dotyczyły one w szczególności sprostowania informacji o rodzeństwie księżnej, tego, jak wyglądały jej zaręczyny z księciem czy całej historii o tiarze. Jason Knauf ujawnił także, że książę również współpracował przy tworzeniu książki, ale zależało mu przede wszystkim na tym, by udział jego i jego żony pozostał tajemnicą.
Meghan nie pozostało więc nic innego jak wydać oświadczenie. Księżna przeprosiła sąd, że „zapomniała o tym, że dała współpracownikowi zgodę na przekazywanie informacji autorom biografii”. Księżna Sussex tłumaczy, że nie miała absolutnie zamiaru wprowadzać w błąd zarówno sądu, jak i pozwanego. Zdaniem Brytyjczyków przeprosiny to zdecydowanie za mało, a utajnianie współpracy z dziennikarzami nazywają wprost hipokryzją. Przed laty księżna Diana również próbowała ukryć swoją współpracę z dziennikarzem Andrew Mortonem nad książką Diana. Moja historia. Doskonale wiemy, że ukrywanie udziału przy tworzeniu publikacji przysporzyło jej więcej szkody niż pożytku. Czyżby Meghan i Harry sądzili, że ich losy potoczą się inaczej?