Reklama

Pod koniec marca tego roku Kasia Kowalska poinformowała, że jej córka przebywa w jednym z londyńskich szpitali. Ola z uwagi na pogarszający się stan zdrowia była intubowana i została wprowadzona w stan śpiączki. Z powodu panującej pandemii koronawirusa, artystka nie mogła być przy córce. O swoim dramacie opowiedziała w najnowszym wywiadzie dla miesięcznika „Pani”. Co tak naprawdę działo się w ich życiu?

Reklama

Co dolegało Oli Kowalskiej? Została zaatakowana przez adenowirusa

Jak ujawniła Kasia Kowalska, cała sytuacja rozpoczęła się z pozoru niewinne, od zwykłego przeziębienia. Jednak z uwagi na pogarszający się stan 23-letniej Oli, była hospitalizowana. Lekarze zdiagnozowali u niej zapalenie płuc i wypisali do domu ze względu na pandemię koronawirusa i minimalizowanie możliwości zakażenia.

Niestety, następnego dnia Ola czuła się jeszcze gorzej, na domiar złego zaczęła mieć problemy z oddychaniem. Po telefonie do mamy wezwała z koleżanką pogotowie i ponownie znalazła się w szpitalu. Została umieszczona w izolatce, podejrzewano, że zakaziła się koronawirusem. Wykonywano kolejne testy, jednak te nie potwierdzały tego scenariusza, mimo że objawy były bardzo podobne.

Co zatem dolegało Oli? „Zaatakował ją w agresywny sposób adenowirus”, wyznała na łamach „Pani” mama 23-latki. Dodała, że zaledwie jeden na milion przypadków reaguje na niego tak mocno.

Kasia Kowalska o dramacie córki: rozpacz i wycie do poduszki

Z uwagi na pandemię, Kasia Kowalska nie mogła być w tym czasie przy córce. Była skazana jedynie na telefony od lekarzy, którzy udzielali jej informacji na temat stanu zdrowia Oli. Nie miało to jednak miejsca tak często, jak można by oczekiwać, z uwagi na przeciążenie służby zdrowia. Tak o tamtym okresie mówi 47-letnia artystka.

„Dostałam telefon, że Olę zabierają do innego specjalistycznego szpitala, że jej stan jest krytyczny, że to jest jej ostatnia szansa… Jestem na wiele rzeczy wytrzymała, ale w tamtej chwili zawalił mi się świat. Po prostu masakra. Masakra... Niewiele pamiętam z tamtego czasu. To było cierpienie, którego nikomu nie życzę. Niewyobrażalny stres”, opowiada w miesięczniku.

I dodaje, że lekarze zrobili wszystko, by uratować jej córkę. Wprowadzili ją w stan śpiączki farmakologicznej, by oszczędzić płuca.

„Zaczęły się najdłuższe dni w moim życiu. Wypatrywanie cudu. Z tamtego czasu pamiętam tylko rozpacz, chodzenie po ścianach, wycie do poduszki, telefony do szpitala i słowa Ignacego (syn Kasi Kowalskiej – red.): „Mamo, Olka sobie poradzi”, zwierzyła się Kasia Kowalska.

Żaliła się również na hejt, którego doświadczyła w sieci, ale przyznała, że wybaczyła wszystkim, którzy pisali przykre słowa.

„Niektórzy pisali, że moja córka przedawkowała. Nie będę tego komentować... Hektolitry jadu wylanego w internecie przez wszelkiej maści ludzi. [...] Chcę znaleźć w sobie siłę i walczyć z hejtem, głupotą i upolitycznianiem wszystkiego. Zarzucono mi, że jestem oszustką, że skoro Ola nie miała koronawirusa, nie miałam prawa apelować do nikogo, że się lansowałam”, mówi z goryczą artystka.

Stan zdrowia Oli Kowalskiej dzisiaj

Kasia Kowalska przyznała, że Ola niewiele pamięta z czasu, gdy po raz drugi trafiła do szpitala. Przebywała w śpiączce przez 1,5 miesiąca. Gdy została wybudzona, czekała ją długa i żmudna rehabilitacja. Musiała wszystkiego uczyć się od początku: chodzenia, ściskania rąk.

„Gdy się obudziła, nie wiedziała, co się wydarzyło przez ten czas. Że był całkowity lockdown, że nie latały samoloty, wstrzymano ruch pociągów, że nie wolno było wychodzić z domów. […] Nie może uwierzyć w to, że pandemia rozlała się na cały świata i że jacyś ludzie wyzywają ją za to, że nie miała COVID-19. […] Cały czas była rehabilitowana. To było niewyobrażalne, przez co ona przeszła”, podsumowała mama Oli Kowalskiej.

Na szczęście obecnie stan 23-latki jest znacznie lepszy.

Ola Kowalska trafiła do szpitala w marcu tego roku z podejrzeniem zakażenia koronawirusem. Jak jednak ujawniła jej mama, ostatecznie zdiagnozowano u niej adenowirusa:

Mateusz Stankiewicz/AF Photo
Reklama

Kasia Kowalska nie ukrywa, że pobyt córki w szpitalu był dla niej osobistym dramatem. Tym bardziej, że nie mogła być w tym trudnym czasie przy Oli:

Mateusz Stankiewicz/AF Photo
Reklama
Reklama
Reklama