Jerzy Zelnik był jednym z największych amantów w polskim kinie. Oto burzliwe życie polskiego Faraona
Dopiero po latach ujawnił sekret, który ukrywali z żoną
Nieziemsko przystojny. Smagły, o kruczoczarnych włosach i hipnotyzującym spojrzeniu. Popularność Jerzemu Zelnikowi, który dziś świętuje 77. urodziny, przyniosła kultowa już dziś rola Ramzesa XIII w filmie „Faraon” Jerzego Kawalerowicza z 1966 roku. Na planie tej produkcji poznał i wdał się w romans z Barbarą Brylską. Jednak to Urszula Zelnik była jego największą miłością. Byli razem przez 47 lat. Gdy doznała rozległego wylewu, opiekował się nią do końca, aż do śmierci w 2014 roku. Po tym, jak odeszła, ujawnił sekret, który ukrywali przez niemal pół wieku. I przyznał również, że dopuszczał się zdrady małżeńskiej...
Jerzy Zelnik: byłem młody, kochliwy
Jerzy Zelnik urodził się w Krakowie 14 września 1945. Jego mama była tłumaczką z języka rosyjskiego i niemieckiego. Ojciec - Jan Zelnik – zajmował się dźwiękiem w Polskim Radio, pracował także jako reżyser. „Ojciec nauczył mnie, że aktor nie może mieć na zewnątrz więcej niż wewnątrz. Musi zostawić pewną tajemnicą”, wspominał. Z ojcem chodził na długie spacery, zapamiętał też wybuch jego złości, gdy chciał pójść na spotkanie z nieodpowiednią, zdaniem ojca, kobietą. „Byłem na pierwszym roku studiów, byłem kochliwy. Zaniedbywałem naukę na rzecz zabawy”, mówił w rozmowie dla portalu „Opoka".
W Warszawie skończył prestiżowe liceum im. Tadeusza Reytana i Szkołę Teatralną. Jego debiutem scenicznym w 1968 roku była rola Karola Kriebla w sztuce Vacława Havla „Puzuk, czyli uporczywa niemożność koncentracji”. W teatrze grał dużo, współpracował z wybitnymi reżyserami: Jerzym Jarockim, Konradem Swinarskim i Zygmuntem Hubnerem - w latach 70. pracował z nim w Teatrze Powszechnym w Warszawie, w czasach jego świetności.
Zobacz też: Irena Dziedzic i Jan Suzin: za ten romans prezenter słono zapłacił
Jerzy Zelnik: Na wieki wieków Faraon, a czasem też doktor Murek
Sławę przyniosła mu tytułowa rola w filmie „Faraon”, wielkim widowisku historycznym Jerzego Kawalerowicza. Film był nominowany w 1966 roku do Oscara, ostatecznie przegrał z „Kobietą i mężczyzną” Claude Leloucha, ale robił wrażenie. Do roli faraona Ramzesa startowało 50 aktorów, były nawet takie plany, żeby zagrał go Daniel Olbrychski z ufarbowanymi na czarno włosami. Ale ostatecznie wybrano Jerzego Zelnika. Dwudziestoletni aktor świetnie poradził sobie z wyzwaniem, do tego po premierze filmu stał się wielką gwiazdą i bożyszczem milionów kobiet. Do szkoły teatralnej wrócił dopiero po dwóch latach i jak wspominał, wiele czasu zajęło mu przekonanie kolegów, że z racji sukcesu nie ma żadnych przywilejów. W audycji Anny Lisieckiej w Polskim Radiu w 2001 roku tłumaczył: „Miałem dwie dwóje: z dykcji i głosu i to jest najlepszy przykład na to, jak porażki się przydają. Dzisiaj nie ukrywam, że te dziedziny stały się moim konikiem”.
Faraon nie jest jedyną popularną rolą Jerzego Zelnika, aktor grał także u Andrzeja Wajdy m.in. w filmie „Piłat i inni”, w popularnych serialach: „Doktorze Murku” i „Królowej Bonie”, gdzie wcielił się w postać króla Zygmunta Augusta. Plotkowano wtedy o jego romansie z Barbarą Radziwiłłówną, czyli Anną Dymną. Być może dlatego, że oboje grali w tym filmie ostre sceny miłosne. „Mocno między nami iskrzyło”, wspominał Jerzy Zelnik. „Ale oboje nie byliśmy już wolni, więc uważaliśmy, żeby nie posunąć się za daleko i nie narobić sobie kłopotów. Ale to wiedziały nasze głowy, a ciało jest głupie. Baliśmy się oboje, że pod tym prześcieradłem sytuacja wymknie nam się spod kontroli”, opowiadał po latach w książce „Dżentelmeni PRL-u”. Z kolei Anna Dymna skomentowała, że to tylko „takie opowiastki”.
Zobacz też: Zagrała Emmę Dax w Seksmisji. Tak dziś wygląda życie Bogusławy Pawelec
Jerzy Zelnik i Barbara Brylska: jego wielka pierwsza miłość
Spotkali się na planie „Faraona”. Barbara Brylska grała kapłankę Kamę. Wydawało się, że idealnie do siebie pasują. Młodzi, piękni, właściwie nieskazitelni, zjawiskowi. Brylska zachwycała się Jerzym Zelnikiem jeszcze w Szkole Teatralnej. W książce Barbary Rybałtowskiej wspominała: „Jestem estetką, on był tak skończenie piękny i tak nieprawdopodobnie pięknie zbudowany. Poza tym to intelektualista. Imponował wszystkim”. On stracił dla niej głowę.
Niestety, Kama i Ramzes mieli ze sobą tylko kilka dni zdjęciowych. Większość zdjęć realizowano na pustyni, film kręcony był przez 3 lata, m.in. w Egipcie i ZSRR. Zelnik szaleńczo tęsknił za ukochaną. „Pamiętam okres, kiedy byłem na pustyni przez pięć miesięcy i marzyłem, że ona tam przyjedzie, choć wiedziałem, że miała sceny tylko w atelier. Oczekiwałem jednak cudu. Tam na tej pustyni bardzo się tęskniło za wszystkimi bliskimi. A ja czułem nieprawdopodobny głód Baśki”, mówił w jednej z rozmów i dodawał: „to była moja pierwsza pełna miłość - uczucie połączone z konsumpcją”.
Opowiadał, że był zaślepiony tą miłością, choć wiedział, że „Baśka” nie jest wolna. Niestety uczucie nie przetrwało próby czasu. Barbara Brylska - w przeciwieństwie do Jerzego Zelnika, wtedy kawalera, rzeczywiście nie była wolna. Miała męża, aktora Jana Borowca. Gdy w końcu dostała zgodę na rozwód, namiętność między nią i Jerzym Zelnikiem już wygasła.
Jerzy Zelnik: ślub i inne życiowe przełomy
Kobietę swojego życia poznał w 1969 roku w… bibliotece. Jerzy Zelnik był już wtedy znanym aktorem. Urszula uczyła się w liceum. „Niesamowicie zgrabna, z oczami jak jeziora dwa”, wspominał. W sierpniu 1969 roku, na dwa miesiące przed ślubem, aktor przyjął sakrament chrztu w kościele Bożego Ciała na krakowskim Kazimierzu. Wychował się w rodzinie „obojętnej religijnie”. „Ochrzciłem się pod wpływem żony. Ona chciała ślubu kościelnego, a ja próbowałem dowiedzieć się, co to znaczy chrześcijaństwo. No i oczywiście później doznałem takiej strzelistości, że to ja, neofita, wiodłem ku Bogu moją żonę, wychowaną w wierze od dziecka”, mówił w jednym z wywiadów.
Niedługo przed ślubem okazało się jednak, że Urszula, uczennica klasy maturalnej, jest w ciąży. Zdecydowali się wtedy na aborcję, o czym Jerzy Zelnik powiedział publicznie dopiero po śmierci żony. Miał wtedy chyba taką potrzebę życiowych rozrachunków. W książce „Szczerze nie tylko o sobie” z 2016 roku pisał: „byliśmy młodzi, sądziliśmy, że mamy jeszcze czas na powiększenie rodziny. Urszulka musiała myśleć o skończeniu szkoły, ja byłem u progu kariery, a dziecko to przecież obowiązki, rezygnacja z siebie. Dopiero rozpoczynaliśmy życie we dwoje. Ta decyzja na zawsze okaleczyła naszą psychikę, zrujnowała zdrowie Urszulki, nie mieliśmy też pojęcia, jak wielki to grzech. (...) Nie chodzi tu o publiczną spowiedź. Chcę przestrzec. Nie dajcie się omamić, aborcja to nie jest rozwiązanie problemów, tylko ich źródło”, przestrzegał.
Zobacz też: Niesamowita historia miłości Wojciecha i Barbary Kilarów. Uczucie, które przetrwało wiele burz
Jerzy Zelnik, Urszula Zelnik, ślub, październik 1969 roku
Urszula i Jerzy Zelnikowie: miłość przekreśla trudne chwile
Na narodziny drugiego dziecka czekali długo, ich jedyny syn Mateusz przyszedł na świat dwanaście lat po ślubie. „Ula dzięki heroicznym wręcz poświęceniom utrzymała dziecko. Leżała przez sześć miesięcy w szpitalu. Wreszcie miłosierny Bóg dał nam nagrodę. W 1981 roku urodziła synka. Dała mu imię Mateusz, nie wiedząc, że to imię znaczy Boży Dar”, pisał aktor. Sam chciał mieć duża rodzinę. „Gdybym mógł coś w życiu zmienić – chciałbym mieć przynajmniej troje (dzieci). Pan Bóg wynagradza mi to we wnukach, mam dwoje, na razie”, opowiadał portalowi „Opoka".
Młodzi małżonkowie wybudowali dom na Zaciszu w Warszawie, z czasem kupili też kawałek ziemi na Podlasiu. Wydawali się i pewnie byli zgranym, dobrym małżeństwem. Zawsze pokazywali się razem. Widać było, że są sobie bliscy. Zresztą byli ze sobą 47 lat! Aktor mówił kiedyś, że dostarczał żonie stresów i ma za co bić się w piersi. Przyznawał, że czasem traktował dom jak hotel. Przyjeżdżał z filmowego planu i był jedynie ciałem, bo duchem cały czas myślał o roli. Ale mówił też, że „miłość przekreśla wszystkie trudne chwile i pozwala odnowić, zapomnieć. Dać szansę”. I dodawał: „Oprócz miłości łączy nas też wielka przyjaźń (...). Staramy się nie tracić urody i kondycji. Dbamy o siebie - dla siebie".
Czasem żona zarzucała mu, że to ona jest mężczyzną w tym związku, szczególnie jeśli chodziło o wychowanie syna. Kiedy w 2011 roku Urszula Zelnik doznała rozległego wylewu, bardzo oddanie się nią opiekował. Wymagała rehabilitacji, którą on zapewniał jej, jak tylko mógł. Praktycznie wycofał się z życia zawodowego, by móc poświęcić cały czas żonie. Przejął wszystkie domowe obowiązki. Niestety Urszula Zelnik zmarła w 2014 roku...
Czytaj także: Olena Leonenko-Głowacka o Januszu Głowackim: „Cały czas jest ze mną, czuję go… Moja miłość trwa”
Jerzy Zelnik: małżeńskie wzloty i upadki
„Mieliśmy swoje wzloty i upadki. Kochaliśmy się, a jednocześnie walczyliśmy ze sobą. Niegdyś zaniedbywałem żonę. Trafiały mi się momenty pozamałżeńskiego zauroczenia. Kilkakrotnie złamałem przysięgę wierności. Czasem wydawało się, że nasze małżeństwo jest na krawędzi rozpadu, ale zawsze była we mnie świadomość, że łączy nas miłość, o którą należy walczyć. Przysięga wobec Boga zobowiązuje. Trzeba uderzyć się w piersi i przyjąć konsekwencje swoich czynów”, opowiadał aktor w wywiadzie dla „Dobrego Tygodnia". Tłumaczył też, że czuje się nadal związany ze swoją żoną, która jest w niebie. „Teraz nie potrzebuję żadnej kobiety. Ten temat mnie nie interesuje. A jak nawet panie do mnie wzdychają, to dzięki temu będą lepiej dotlenione”, mówił.
Miłość, wiara, polityka
Jerzy Zelnik był nie tylko aktorem, zaangażował się też politycznie. Od 2010 roku popierał „Prawo i Sprawiedliwość”, był w komitecie poparcia Jarosława Kaczyńskiego na prezydenta, a potem Andrzeja Dudy. Był też bardzo zaangażowany w sprawy kościoła i wiary. Mówił wtedy, że chce „głosić rzeczy piękne i prawdziwe”. I uzupełniał: „ludziom miłość kojarzy się z seksem. Mnie kojarzy się z Bogiem i Ojczyzną”. Swoje zaangażowanie tłumaczył „odruchem serca”, który nastąpił po katastrofie smoleńskiej. Jego znajomi dziwili się temu politycznemu zaangażowaniu. Mówili, że Jurek to człowiek „niesamowicie ideowy”, wierzący, ale nie partyjny.
W 2016 roku ujawniono dokumenty świadczące o kilkumiesięcznej współpracy Zelnika ze Służbą Bezpieczeństwa. Aktor przeprosił za to osoby, które mógł w ten sposób skrzywdzić i mówił, że traktuje ten epizod w kategoriach błędów młodości. W momencie współpracy miał 20 lat. Wycofał się jednak z polityki, i na pewien czas z aktywnego życia. Pisał scenariusze, reżyserował m.in. spektakl o emisariuszu Janie Karskim („Blizny pamięci” , 2019 rok).
W 2020 roku zabrał głos w sprawie Strajku kobiet: „tu można chyba mówić o jakimś odczłowieczeniu tych kobiet. Może jestem bardzo surowy, ale noszę w sobie to bolesne doświadczenie aborcji, z którego nie umiem się wyspowiadać. Do końca życia zapewne będę cierpiał z tego powodu, chociaż księża tłumaczą mi, że już się z tego wielokrotnie wyspowiadałem...”. Podkreślił, że takie kobiety wymagają duchowych rekolekcji, niekoniecznie kościelnych.
„Można powiedzieć, że żyjemy w społeczeństwie na różnym poziomie rozwoju. Wiele osób zatrzymało się niestety na poziomie niedouczenia i niedojrzałości. Ich religią jest „daj”, a nie „masz”. I tu jest problem”, tłumaczył w portalu wpolityce.
W sierpniu 2021 roku był gościem Horyniec Zdrój Art Festiwal, gdzie zaprezentował spektakl złożony z listów i wierszy Norwida. We wrześniu 2022 roku pojawił się na Wielkim Koncercie Plenerowym “Wrzesień 1939 - Czas Wojny Czas Honoru”.
Zobacz też: Zakochani raz i na zawsze: Stanisław Lem i jego żona Barbara. O tej miłości mogłaby powstać piękna powieść
Jerzy Zelnik, Sopot 19.06.2017 r. Festiwal "Dwa Teatry - Sopot 2017"