Reklama

Hanna Lis jest dumną mamą dwóch córek. Jej dorosłe pociechy przeprowadziły się do Amsterdamu, i to tam mieszkają na co dzień. Teraz dziennikarka poruszyć temat działań holenderskiego Senatu w sprawie aborcji. Przy okazji nawiązała do polskiego prawa w kwestii przerywania ciąży i wyjawiła, że sama w przeszłości musiała stanąć przed trudną decyzją. Zagrożone było jej własne życie…

Reklama

Córki Hanny Lis zamieszkały w Holandii

Dziennikarka doczekała się dwójki pociech, które były owocem jej związku z Jackiem Kozińskim. 23-letnia Julia oraz 21-letnia Ania przeprowadziły się do Amsterdamu, za granicą uczą się i pracują. Hanna Lis bardzo tęskni za córkami, ale widuje się z nimi tak często, jak to tylko możliwe. Skutecznie radzą sobie z tęsknotą. „Ostatnio byłyśmy razem przez tydzień w Grecji (...) One bardzo często przyjeżdżają do Polski, ja też do nich jeżdżę, poza tym jesteśmy codziennie na łączach, na szczęście dzisiaj mamy takie narzędzia komunikacji, że widujemy się czy słyszymy codziennie”, opowiadała w niedawnej rozmowie z Plejadą.

Hanna Lis, VIVA! 15/2019, VIVA! lipiec 2019

Marlena Bielińska/Move

Szczęśliwa mama nie kryje dumy ze swoich córek i jest bardzo zadowolona, że mogą się spełniać i stały się niezależnymi kobietami. Hanna Lis jednak bardzo uważnie śledzi to, co dzieje się w kraju, gdzie mieszkają jej pociechy. Wczoraj na Instagramie poinformowała, że holenderski Senat nie przyjął prawa, które narzuca kobietom obowiązkowy, pięciodniowy „czas do namysłu” przed zabiegiem aborcji.

Odtąd Holenderki będą same decydowały, ile czasu potrzebują, by podjąć decyzję, czy chcą zakończyć ciążę, czy nie. I słusznie, bo nikt nie może uzurpować sobie prawa do bycia władcą czyjegoś sumienia. Zwłaszcza politycy”, pisała prezenterka. Okazuje się, że temat jest jej bardzo bliski. Bowiem sama w przeszłości stanęła przed ciężką decyzją dotyczącą przerwania ciąży.

Czytaj także: Aleksandra Domańska zdobyła się na szczerość. Początki macierzyństwa nie były dla niej łatwe…

Hanna Lis o aborcji: „To była moja decyzja"

W najnowszym wpisie przyznała, że przed laty sama musiała zdecydować, czy poddać się zabiegowi aborcji. Jej życie było zagrożone aż dwa razy. „Zanim ktoś wpadnie na pomysł nazwania mnie "morderczynią" przypomnę, że zawsze otwarcie mówiłam, że sama aborcji nie dokonałam, choć miałam (dwukrotnie) ku temu wskazania medyczne – zagrożenie zdrowia i życia. Ale to była moja decyzja. Wyłącznie moja”, podkreślała.

Hanna Lis cieszy się, że jej córki mieszkają w kraju, w którym „nie zmusza się kobiet do rodzenia dzieci z letalnymi wadami płodu” i „nikt nie dyktuje im jak mają żyć”. Wyraziła jednak zawód faktem, że takiego bezpieczeństwa nie zapewniła im ich własna ojczyzna. Dziennikarka bardzo często porusza tematy praw kobiet. W obszernym wpisie przypomniała o wchodzącym w życie rozporządzeniu o cyfrowym Systemie Informacji Medycznej, w którym będą rejestrowane m.in. informacje o ciążach.

Rejestr strachu dla kobiet i rejestr terroru dla lekarzy, którzy po wyroku "Trybunału Konstytucyjnego" de facto już mają związane ręce. Kolejne kobiety umierają, kolejne wpadają w depresję, kolejne mają złamane życie”, podsumowała, podkreślając na koniec, że w Polsce nadal nie ma refundacji leczenia niepłodności metodą in vitro, przez co wiele rodzin traci szansę na zostanie rodzicami.

Źródło: Plejada.pl

Reklama

Sprawdź również: Anna Zejdler o ponownym ojcostwie Krzysztofa Ibisza. Jakie relacje ich łączą?

Reklama
Reklama
Reklama