Reklama

Reklama

Na ten dzień cały świat czekał od 54 lat. 26 października 2017 roku amerykańskie Archiwa Narodowe ujawniły tysiące stron tajnych dokumentów dotyczących zabójstwa prezydenta Johna F. Kennedy'ego. Donald Trump w czasie kampanii wyborczej zarzekał się, że ujawni wszystkie. Ale i on się ugiął. Posłuchał szefów CIA, FBI i Departamentu Stanu. Kilkaset dokumentów wciąż pozostało z klauzulą "tajne".

"Nie mam wyboru i muszę przychylić się do tej prośby, jeśli nie chcę narazić bezpieczeństwa naszego narodu na nieodwracalną szkodę" - stwierdził w oświadczeniu prezydent Trump.

Śmierć Johna F. Kennedy'ego

Tragedia miała miejsce 22 listopada 1963 roku w Dallas w trakcie kampanii wyborczej. Kennedy z żoną jechali otwartym lincolnem. Kule zamachowca dosięgły go dwukrotnie – jedna przeszła przez szyję, druga trafiła w głowę. Ranny prezydent zmarł w szpitalu. Człowieka oskarżonego o zamach złapano jeszcze tego samego dnia. Był nim Lee Harvey Oswald, były żołnierz Marines. Na dachu budynku, w którym pracował i skąd padły śmiertelne strzały, znaleziono karabin Oswalda. Nie zdążył stanąć przed sądem. Dwa dni później, gdy policja wyprowadzała go z komendy w Dallas, zastrzelił go Jack Ruby, właściciel klubu nocnego w Dallas. Komisja Warrena, powołana przez Lyndona B. Johnsona, którego zaprzysiężono tuż po zamachu, ustaliła, że Oswald był jedynym sprawcą. Ale mało kto jej wierzył.

John F. Kennedy i Oliwer Stone

Ruszyła machina spiskowa. O zabójstwo prezydenta nie oskarżano tylko kosmitów. Ale podejrzane było CIA, FBI, Kubańczycy, KGB i mafia. Góry wątpliwości powodowały, że w Kongresie powoływano kolejne komisje. Bez większych rezultatów. W 1979 r. Komisja ds. Zamachów Izby Reprezentantów uznała, że nie da się udowodnić, że Oswald działał sam. Ale nie da się również zaprzeczyć, że nie było spisku. Spisek był, tylko nie wiadomo, kto za nim stał.

Oliwy do ognia dolał Oliver Stone i jego głośny film "JFK” z 1991 r. Zaprezentował w nim niektóre teorie spiskowe. Więc podniosły się głosy, żeby w końcu pokazać wszystkie dokumenty. Parlament uchwalił ustawę, głoszącą, że za 25 lat Archiwa Narodowe oddtajnią wszystko. Ten dzień nastąpił 26 października 2017 roku.

Co ujawniono o zabójstwie John F. Kennedy'ego?

Telewizja CNN wstępnie przejrzała tysiące stron dokumentów. Znalazła informacje o próbie wykorzystania przez CIA mafii do prób zabicia Fidela Castro. Oraz o groźbach zabicia Oswalda dzień przed jego zastrzeleniem.

Dzień przed zastrzeleniem zabójcy Johna F. Kennedy'ego biuro FBI w Dallas odebrało telefon od jakiegoś mężczyzny, który twierdził, że jest członkiem grupy powołanej do zabicia Oswalda. Dyrektor FBI John Edgar Hoover kazał szefowi policji w Dallas, aby zwiększył ochronę aresztowanego Oswalda. Jak wiemy, na nic się to nie zdało. Ruby i tak go zastrzeli. Ale co ciekawe, Ruby twierdził, że działał sam i na pewno nie dzwonił do FBI poprzedniej nocy. Zabójca Oswalda stwierdził, że zabił zamachowca, aby oszczędzić żonie Kennedy'ego traumy zeznawania podczas procesu zabójcy jej męża.

W odtajnionych dokumentach jest też inna pismo Hoovera do Białego Domu, w którym opisał, jak na na zamach zareagowała władza w ZSRR. Przywódcy komunistycznej Rosji byli przekonani, że w Stanach Zjednoczonych środowiska "ultraprawicowców" zawiązały spisek, żeby dokonać zamachu stanu. I na pewno zabójstwo prezydenta nie było dziełem jednego człowieka.

Polski wątek zamachu na Johna F. Kennedy'ego.

W ujawnionych dokumentach pojawia się nazwisko polskiego korespondenta prasowego Zygmunta Broniarka. Okazało się, że rozmawiał z Markiem Lanem, adwokatem matki Oswalda. Obaj - dziennikarz i prawnik - zgodzili się, że Oswaldo nie mógł być zabójcą. Więc kto zabił? Broniarek przytoczył informację skrajnie prawicowej włoskiej gazety, że dokonał tego oficer policji, J. D. Tippit. Którego z kolei zabił znany już Ruby.

Reklama

Wygląda na to, że nie mamy co liczyć na poznanie prawdy. Odtajnienie dokumentów nic nie rozjaśnia. Wprost przeciwnie. Jeszcze bardziej bełta i tak mętną wodę, w której taplają się dowody, plotki, insynuacje i kompletne bajki. Czy dokumenty, których nie pokazał Donald Trump coś zmienią? Wątpliwe. Zdaje się, że ten dramat już na zawsze będzie męczył nas swoją tajemnicą.

Reklama
Reklama
Reklama