Jakim prezydentem chce być Donald Trump?
Ostateczna decyzja zapadnie wkrótce. 66-letni Donald jest jednak przekonany, że byłby znakomitym prezydentem. Skąd ta pewność? Wytrawny biznesmen uważa, że pogrążona w kryzysie Ameryka potrzebuje teraz dobrego zarządcy, a nie kolejnego polityka. A mało kto potrafi dokonywać w ekonomii takich cudów jak on.
Już jako młody chłopak niewielką firmę ojca przekształcił w imperium deweloperskie. W latach 90. stracił niemal wszystko. Mimo to nie poddał się. Zacisnął zęby i odbudował imperium. Swoją historię opisał w książce „The Art of Comeback” („Sztuka powrotu”).
Imperium Donalda Trumpa
Dziś Trump jest właścicielem Trump Organization, w skład którego wchodzi 100 firm, wiele okazałych drapaczy chmur na Manhattanie, niezliczonych restauracji i kasyn w całej Ameryce. Miesięcznik „Forbes” szacuje jego majątek na trzy miliardy dolarów. W Ameryce krąży nawet dowcip, że Donald nigdy nie podaje ręki na powitanie, bo… wszystko, czego się dotknie, zamienia się w złoto.
Rodzina Donalda Trumpa
Trump ma jednak nie tylko wiedzę i pieniądze, ale też coś równie cennego. W wyścigu do Białego Domu może liczyć na rodzinę. Hojny, oddany bliskim, stworzył jeden z najbardziej zgranych klanów w Ameryce. Miał trzy żony. Z pierwszą, czeską modelką Ivaną, był przez 20 lat – od 1972 do 1992 roku. Ma z nią troje dzieci: 35-letniego Donalda Jr., 31-letnią Ivankę oraz 28-letniego Erica.
Dziś wszyscy robią błyskotliwe kariery w konsorcjum ojca. Ostatecznie Donald rzucił Ivanę dla modelki Marli Maples. Ale para rozstała się w przyjaźni, a Trump wspiera nie tylko dzieci, lecz także pierwszą żonę. Użycza jej apartamentów, samolotów. W 2008 roku zorganizował nawet jej ślub z włoskim modelem Rossano Rubbicondim za, bagatela, trzy miliony dolarów.
Kolejne jego małżeństwo trwało sześć lat i rozpadło się z hukiem. Dziś jednak oboje z Marlą przyjaźnią się, a miliarder opiekuje się ich wspólną córką, 19-letnią Tiffany, która też będzie pracowała z ojcem. 42-letnia Melania, modelka ze Słowenii, jest żoną numer trzy. Ich jedyny syn Barron ma dopiero sześć lat, ale jest intensywnie szykowany przez rodziców na głównego sukcesora.
Bajeczny ślub Donalda i Melanii odbył się w 2005 roku w Mar-a-Lago. Posiadłość została zbudowana w 1927 roku przez filantropkę Marjorie Merriweather Post. Donald odkupił zrujnowany dom w 1985 roku i przemienił w 126-pokojowy elitarny Trump International Golf Club.
Wyłożony rzadkimi marmurami, zdobiony złotem, wyposażony w zabytkowe meble z różnych epok Mar-a-Lago jest jedną z najbardziej luksusowych rezydencji w USA i siedzibą klanu Trumpów. W razie startu w wyborach cała rodzina stanie za Donaldem murem.
Rezydencja Trumpów oczami Melanii Trump
– Jak często bywacie w Mar-a-Lago?
Melania: Ze względu na interesy Donald przylatuje do Palm Beach niemal w każdy weekend. Ja z Barronem, który chodzi do szkoły na Manhattanie, zjeżdżamy dopiero na wakacje. W ciągu roku w Mar-a-Lago organizujemy wyłącznie urodziny i inne uroczystości rodzinne.
– Mar-a-Lago to nie tylko letnia rezydencja, lecz także ekskluzywny klub golfowy. Chyba trudno tu o prywatność?
Melania: Nie jest tak źle. Mamy do dyspozycji własne skrzydło oddzielone od reszty kompleksu. Są tam nie tylko prywatne pokoje i piękne patio, lecz także prywatna plaża, basen, kort do tenisa i znakomite spa.
– Wasz syn nie nudzi się tutaj?
Melania: Nie ma czasu na nudę, bo w lecie zjeżdża się tu pół rodziny. Dzieci Donalda Jr. – Kai i Donald III – są w wieku Barrona. Rezydencja tętni wtedy życiem.
Czym dla Trumpa jest prezydentura?
– Donald, kiedy ogłosisz swoją decyzję w sprawie kandydowania na urząd prezydenta?
Donald: W maju lub czerwcu. To chyba najtrudniejsza decyzja, jaką podejmę w życiu. Kandydowanie oznaczałoby rezygnację z szefowania świetnie prosperującej firmie, prowadzenia znakomitych programów „The Apprentice” i „The Celebrity Apprentice”. Wszystko jednak zależy od tego, jak rozwinie się sytuacja ekonomiczna w kraju i kogo wystawią republikanie. Chciałbym wystartować jako kandydat niezależny.
– Jako biznesmen jesteś wolnym człowiekiem. Tymczasem funkcja prezydenta wiąże się z wieloma ograniczeniami… Myślisz, że dałbyś radę tak bardzo zmienić styl życia?
Donald: Myślę, że tak. Wiem, że jako prezydent zrobiłbym kawał dobrej roboty. Ameryka potrzebuje zarządcy jak nigdy dotąd.
Jak Melania zareagowała na start Donalda w wyborach?
– Melanio, co czułaś, gdy Donald wspomniał po raz pierwszy o kandydowaniu na prezydenta USA? Funkcja pierwszej damy to wielka odpowiedzialność…
Melania: Za wcześnie na takie rozważania. Jeszcze wiele może się zdarzyć. Pierwszy raz Donald wspomniał o wyborach w ubiegłym roku. Ale pomysł szybko upadł. NBC, które produkuje jego show „The Apprentice”, złożyło mu ofertę nie do odrzucenia – prowadzenie kolejnej serii programów z udziałem sławnych ludzi „The Celebrity Apprentice” za horrendalne pieniądze. Mimo to Donald nie przestał myśleć o kandydowaniu. Prowadził rozmowy z wieloma osobami. Bez względu na to, co zdecyduje, będę go wspierać.
Trump i hejterzy
– Zaakceptujesz każdą jego decyzję?
Melania: Każdą, bo mam do niego całkowite zaufanie. Niektórzy krytykują Donalda, naśmiewają się z jego włosów, grzywki, jakby zupełnie zapominając, jaki osiągnął sukces. Podobnie jak mąż uważam, że Ameryka potrzebuje teraz u steru błyskotliwego biznesmena, takiego jak on. Kogoś, kto wie, co zrobić, by wyciągnąć kraj z kryzysu.
– Bolą Cię żarty z Donalda?
Melania: Bardzo. Nie wiem, dlaczego ludzie to robią. Może są zazdrośni albo zbyt leniwi, by poznać jego talenty i jego dorobek.
Małżeństwo Melanii i Donalda Trumpów
– Jesteście razem od siedmiu lat. Jak zmieniło się w tym czasie Wasze małżeństwo?
Melania: Najwięcej zmian zaszło w naszym związku, gdy urodziłam syna. Barron całkowicie wywrócił do góry nogami nasz rozkład zajęć. Ale relacja między mną a Donaldem jest taka sama, jaka była na początku. Kochamy się i szanujemy, mamy coraz więcej pięknych wspomnień.
– Co jest najważniejsze w dobrym związku?
Melania: Przyjaźń. Codziennie przechodzimy przez wiele prób i nie zawsze mamy identyczne zdanie. Jednak przyjaźń sprawia, że respektujemy opinię drugiej strony.
– Chciałaś kiedykolwiek pracować u męża?
Melania: W pierwszym rzędzie jestem żoną i matką, dopiero potem bizneswoman. Jednak żyjąc z Donaldem, w pewnym sensie z nim pracuję. Nie mam etatu od dziewiątej do piątej i nie dostaję pensji, ale chodzę z nim na kolacje biznesowe, podróżuję, pomagam podejmować trudne decyzje.
– Towarzyszysz Donaldowi we wszystkich podróżach?
Melania: Szkoła Barrona – absolutny priorytet – bardzo ogranicza nasze wspólne wyprawy. Tylko w lecie pozwalamy sobie na więcej luzu.
Dzieci Donalda Trumpa
– Donaldzie, Twoje starsze dzieci odgrywają już kluczowe role w Twojej firmie. Jesteś z nich dumny?
Donald: Bardzo. Mam pięcioro dzieci i wszystkie świetnie sobie radzą. Donald Jr., Ivanka i Eric mają także znakomite relacje między sobą. Kiedy zaczynali pracę, byli trochę niepewni siebie. Najchętniej pracowali nad jakimś projektem wspólnie. Teraz każde prowadzi własną działkę. A ja mam wreszcie trzech pracowników, a nie jednego.
– Pytają Cię czasami o radę?
Donald: Na ogół są samodzielni. Ale oczywiście przychodzą po rady w różnych sprawach. To bardzo miłe. Staram się nauczyć ich wszystkiego, co sam umiem.
– Ivanka niedawno urodziła córeczkę. Jak się czujesz w roli dziadka?
Donald: Jestem bardzo szczęśliwy. Ivanka jest fantastyczną córką pod każdym względem. Bardzo interesuję się jej życiem. Wyszła za mąż za świetnego faceta (Jared Kushner jest wydawcą prasowym – przyp. red.) i dała mi kolejną wnuczkę.
– Melanio, Barron ma tylko sześć lat, a już teraz wygląda jak mały mężczyzna.
Melania: To zabrzmi nieskromnie, ale to nadzwyczaj dojrzały jak na swój wiek chłopiec. Mówi po francusku i po słoweńsku. Ma niesamowitą wyobraźnię, bardzo bogate słownictwo. Nie spot- kałam dotąd sześciolatka, który miałby taki potencjał. Dlatego jego wykształcenie to coś, czego nie możemy zaniedbać.
–Niedawno zabrałaś Barrona na wycieczkę do Paryża…
Melania: Uważam stolicę Francji za magiczne miejsce. Długo mieszkałam tam, pracując jako modelka. Od dawna chciałam je pokazać synowi i doszłam do wniosku, że jest już wystarczająco duży, by zacząć zwiedzać świat. Byliśmy w Paryżu 10 dni i było super.
– Donaldzie, Barron prowadzi bardzo uprzywilejowane życie. Czego pragniesz dla swojego najmłodszego syna?
Donald: Chcę, by zrozumiał, na czym polega ciężka praca. Wiem, że to nie będzie łatwe.
Trudno, żyjąc między Trump Tower a Mar-a-Lago, zrozumieć, jak wygląda prawdziwe życie. Ale wierzę w Barrona. Mam nadzieję, że stworzy coś, z czego będzie dumny.
– Próbowałeś wpoić etos ciężkiej pracy wszystkim swoim dzieciom?
Donald: Cała czwórka z poprzednich małżeństw zawsze może na mnie liczyć. Ale próbowałem nauczyć ich ciężkiej pracy i mam nadzieję, że odniosłem sukces. Moje dzieciaki są bardzo bystre i pracowite. Chodziły do świetnych szkół i doskonale sobie tam radziły. Teraz odnoszą sukcesy w biznesie.
– Czy Barron przypomina Twojego najstarszego syna Donalda Jr.?
Donald: Ma dopiero sześć lat, więc za wcześnie na takie oceny. Jest silny i zdecydowany jak brat. Ale o tym, jaki będzie miał charakter, dowiemy się dopiero za jakieś 10 lat.
– Jak myślisz, kim będzie Barron: szefem wielkiej firmy czy może gwiazdą rocka?
Donald: Trudno powiedzieć. Być może gwiazdą rocka. Bez względu na to, co zdecyduje, będę go wspierał. Wygłosiłem dziesiątki przemówień na temat osiągania sukcesu i zawsze w nich powtarzam, że człowiek musi kochać to, co robi. Inaczej to nie działa.
– Które chwile z życia swojego najmłodszego syna zapamiętałeś najbardziej?
Donald: Wszystkie są ważne. Najbardziej lubię wspólne poranki i wieczory, kiedy jesteśmy wszyscy razem. Uwielbiam życie rodzinne.
– Myślicie z Donaldem o kolejnych dzieciach?
Melania: Hołduję zasadzie: nigdy nie mów nigdy. Ale na razie jestem zbyt zajęta. Czasami żartuję, że mam już dwoje dzieci: jednego dużego chłopca Donalda i drugiego mniejszego Barrona i staram się dbać o obu, jak potrafię najlepiej.
Biznes i inspiracje Melanii Trump
Poza tym dwa lata temu sama zajęłam się biznesem. Stworzyłam linię biżuterii Timepieces & Jewelry. Kolejne kolekcje sprzedają się z powodzeniem w Internecie. Ale jestem zaangażowana w ten biznes od początku do końca, a to bardzo absorbujące. Mam też wiele innych pomysłów na siebie. Kiedy przyjdzie dobry czas, będę je realizować.
– Skąd czerpiesz inspiracje?
Melania: Najbardziej inspiruje mnie moje życie i miasta, które kocham: Nowy Jork, Paryż, Palm Beach. Projektuję rzeczy, które sama chętnie włożyłabym na siebie i które pasują do mojej garderoby. Tyle że dostępne na każdą kieszeń.
– Jak widać, potrafisz dobrze zadbać nie tylko o swoich chłopców, lecz także o siebie. Jesteś w fantastycznej formie. Jak Ty to robisz?
Melania: Nie będę ściemniać, że to geny. Jestem w życiu fanką zasady: Ile włożysz, tyle wyjmiesz. Dotyczy to wszystkiego, także ciała. Po prostu dużo ćwiczę. Robię ćwiczenia cardio, ćwiczę pilates, gram w tenisa. Na szczęście lubię się ruszać. To poprawia nie tylko mój wygląd, ale i samopoczucie.
Działalność charytatywna Trumpów
– Oboje z Donaldem jesteście filantropami. To dla poprawy samopoczucia?
Melania: Rzeczywiście, pomagamy wielu organizacjom. Zbieramy fundusze. Ale nie po to, by lepiej się poczuć. Po prostu oboje uważamy, że jeśli dostało się od życia tyle co my, trzeba się tym dzielić. To nie obowiązek, lecz przywilej.
Rozmawiała Sue Russell
Opracowała Magda Łuków