Borys Szyc szczerze o uzależnieniu: „Bardzo się broniłem przed grupą wsparcia, bałem się…”
Aktor nie pije od 9 lat, ale do dziś mierzy się z przykrymi oskarżeniami...
Borys Szyc od kilku lat szczerze i prosto z serca opowiada o swojej walce z uzależnieniem. Aktor zmagał się z poważnymi problemami, które omal nie zrujnowały jego życia. W samą porę podjął walkę o samego siebie. W sierpniu minie dziewięć lat, odkąd nie pije. Wspomnieniami do tego trudnego okresu powracał w wielu wywiadach. Także w najnowszym, dodając otuchy innym, uwikłanym w ten sam problem. Czego bał się aktor?
Borys Szyc o nałogu alkoholowym: ta choroba jest bardzo wstydliwa
Dziś gwiazdor ma wiele powodów do radości i cieszy się każdym dniem. Cztery lata temu aktor i Justyna Szyc-Nagłowska stanęli na ślubnym kobiercu, a rok później razem powitali na świecie swojego syna Henryka. Ponadto wychowuje również córkę Sonię ze związku z Anną Bareją.
W przeszłości jednak Borys Szyc zmagał się z chorobą alkoholową, która omal nie zrujnowała mu życia. Zawalczyć o siebie postanowił dopiero parę lat po tym, jak w 2008 roku sąd zadecydował o odebraniu mu prawa jazdy za prowadzenie auta pod wpływem alkoholu. Do trudnych chwil swoich życiu powrócił kiedyś w rozmowie z Piotrem Jaconiem z TVN24.
Choć wygrał z uzależnieniem, aktor wciąż mierzy się z atakami na swoją osobę. On nie zwraca jednak uwagi na nienawistne komentarze i nie chce dłużej wstydzić się choroby, z którą zmagał się przez tyle lat.
„E naje*** znowu”; „Przestań chlać, Szyc!”. Pierwsze, czym chcą mnie ludzie zranić, to, że mnie nazywają „pijaczyna”, albo „a ten znowu chleje”. Pokazuje to psychologicznie, dlaczego ktoś np. nie będzie chciał się przyznać, że jest chory. No, bo ma wkoło takich właśnie „super fajnych wujków i ciotek”. Nadal ta choroba jest bardzo wstydliwa. Ja chciałem ten wstyd trochę zedrzeć. Wstyd, poczucie winy, to są totalnie niszczące uczucia" - mówił.
Borys Szyc wierzy, że swoim wyznaniem doda odwagi innym ludziom, którzy również zmagają się z problemami z alkoholem. „Mówiąc, że mnie, osobę znaną, też to dotknęło, chciałem (sprawić), żeby inni też się odważyli, żeby się nie wstydzili o tym powiedzieć. Ta ulga, która później przychodzi jest tak wielka, tak ci to wszystko puszcza, no, że warto ten krok wykonać", kontynuował.
Aktor podkreślił na koniec, że wyjście z nałogu wcale nie daje pełnej ochrony. „Zagrożenie jest zawsze gdzieś blisko. Od kieliszka dzieli cię – o! – taki ruch i o tym trzeba pamiętać", zakończył archiwalny wywiad.
Czytaj także: Nowe informacje o zdrowiu Tomasza Golloba. „Niedawno wszystko zaczęło wychodzić na prostą”
Borys Szyc o uzależnieniu od alkoholu
Przypomnijmy, że 2020 roku wrócił wspomnieniami do trudnego okresu oraz dnia, kiedy postanowił zmienić całe swoje życie. Opublikował wówczas na Instagramie długie oświadczenie.
„10 sierpnia 2014 roku podjąłem decyzje, żeby nie pić. Leżałem na kanapie bez sił, po wielodniowym piciu, po wielu latach picia, pozbawiony już sił i bliski śmierci. Na dworze był piękny, ciepły dzień a ja ryczałem z bezsilności. Ale tliła mi się głowie jakaś lampka. Chcę żyć. Nie chce tak umrzeć. Sonia, mama, Justyna... Moje życie, moje marzenia, pasja, przyjaciele... Naprawdę to wszystko ma się skończyć przez alkohol? Kilka lat wcześniej przeżyłem atak padaczki. Później kolejny i kolejny. Zmierzałem w czarną dziurę, w którą zazwyczaj wkłada się trumnę. Mówię Wam, tam jest strasznie. Tam jest naprawdę źle. Tam jest ciemno, zimno i tak samotnie, że trudno to opisać słowami”, napisał i dodał, co zmotywowało go do podjęcia radykalnych zmian. „Nie widzieć już strachu w oczach moich bliskich. Nie widzieć wstydu, nie mieć więcej tego ohydnego poczucia winy. Chciałem być kimś, komu można zaufać. Kimś, komu się wierzy i patrzy na niego z szacunkiem”, opisał swoje przemyślenia Borys Szyc.
Aktor dodał także, że przez alkohol stawał się gorszym człowiekiem. Takim, któremu trudno budować relacje z kimś, skoro nie lubi się siebie samego. „Bo widzicie, alkoholicy to mistrzowie kłamstwa i manipulacji. Wymyślają niestworzone historie żeby tylko móc pić dalej. Wykorzystują swych bliskich, wykorzystują wszystkich, którzy im ufają, żeby tkwić dalej w nałogu i nie zrobić tego jednego ruchu. Nie podjąć wreszcie TEJ decyzji. STOP. Te mechanizmy się leczy. Moja terapia trwała 8 miesięcy. Jak 8 lat podstawówki. Gdzie od nowa uczysz się żyć, rozumieć co czujesz. Stajesz wreszcie oko w oko z kimś, od kogo tak długo uciekałeś. Kogo nie umiałeś pokochać. Ze sobą. I zrzucasz z siebie ogromne brzemię. A jest nim wszechobecne w życiu alkoholika KŁAMSTWO. To ulga nie do opisania. To jak złapanie powietrza, kiedy już prawie się utopiłeś. To jak odzyskanie wzroku, słuchu i węchu”, czytaliśmy na Instagramie Borysa Szyca.
Podjęta przez gwiazdora walka przyniosła wspaniałe rezultaty. Aktor w tym czasie wziął ślub z Justyną Nagłowską. „Trzeźwienie to ciężka praca, ale najpiękniejszy prezent jaki możesz dać sobie i swoim bliskim. Moja praca trwa już szósty rok. 10.08.2020 roku minie równo 6 lat, odkąd nie piję. Mój synek będzie miał prawie 4 miesiące i nigdy nie zobaczy taty pijanego. Moja córka będzie miała 15,5 roku i nigdy nie zobaczy taty pijanego. Będę z moją żoną świętował 6 lat mojej trzeźwości a pół roku później obejdziemy naszą pierwszą rocznicę ślubu. Nigdy nie zobaczy mnie już pijanego”, zakończył wzruszająco Borys Szyc.
Czytaj także: Marcin Hakiel znów jest zakochany! Opublikował tajemnicze zdjęcie z nową partnerką
Terapia Borysa Szyca - wspomnienia z leczenia
Po wielu spotkaniach Borysa Szyca z dziennikarzami, w których gwiazdor otwierał się na temat swojego dawnego uzależnienia, przyszedł czas na wywiad dla Dzień Dobry TVN. W materiale artysta wyznał, że z dystansem podchodził do nałogu i myślenia o sobie „jestem alkoholikiem”.
A właśnie to wybrzmiewało mocno podczas terapii. Czego bał się aktor? „Traktowałem to jako bardziej regułkę, którą trzeba powiedzieć. Trochę ze śmiechem. Zaśmiewałem się ten mój problem. To był w ogóle mój sposób na życie. Bardzo się broniłem przed grupą wsparcia, bałem się tego najbardziej. (...) Spotykasz, te 10 powiedzmy osób, które ma ten sam problem, jest w tym samym momencie życia, w takiej samej d***e kompletnej i przed nimi nic nie ukryjesz”, słuchaliśmy.
Borys Szyc uważa, że to, co przeżył, wniknęło we wszystkie dziedziny jego życia. „Niektórzy nie rozumieją, jak się troszkę nie wgłębia tę chorobę, na czym ona w ogóle polega. Całe twoje życie jest skupione wokół alkoholu. Jesz z alkoholem, pijesz głównie alkohol, kładziesz się spać z alkoholem. Wstajesz często z alkoholem, kochasz się z kimś z alkoholem. Nie ma normalnego przebiegu życiowego”.
CZYTAJ TEŻ: Córka Borysa Szyca świętuje 18. urodziny! Sonia to prawdziwa piękność
Okazuje się, że za aktorem wiele podejść do terapii. „Spotykałem się z doktorem Woronowiczem na raty, bo poszedłem do niego dużo wcześniej jeszcze przed moją rzeczywistą terapią, chyba z 10 lat wcześniej. Przyszedłem sprawdzić, czy jestem chory. Dowiedzieć się, czy mam problem, czy nie mam. […] Oczywiście już sugerując, że na pewno go nie mam, tylko chciałbym to usłyszeć od profesjonalisty. Aż już nie było gdzie uciekać, więc zjawiłem się tam jeszcze raz”, przyznał.
Tylko taka metoda leczenia – wymagająca, trudna i regularna – pomogła aktorowi. „Nie da rady jakąś tabletką albo zaszyciem sobie czegoś w tyłku tego załatwić”, uważa Borys Szyc.
Wszystkim potrzebującym podobnej pomocy życzymy siły do wykonania pierwszego kroku.