Rosyjska dziennikarka została brutalnie zgwałcona. „Błagałam, żeby przestał, wrzeszczałam o pomoc”
Dlaczego sprawca do tej pory nie został ukarany?
Pięciogwiazdkowy ośrodek wypoczynkowy, osobna willa i dramat… Anna Karabasz, rosyjska dziennikarka jechała na Seszele w sprawach służbowych. Nic nie zwiastowało, że na miejscu spotka ją prawdziwy horror… Została zgwałcona. Nikt jej nie wierzył, nie otrzymała należnej pomocy, a sprawę próbowano wyciszyć. Kobieta zdecydowała dopiero po roku opowiedzieć swoją historię! Jak do tego doszło?
Rosyjska dziennikarka zgwałcona na Seszelach
Dopiero kilka dni temu Anna Karabasz odważyła się opisać swoje doświadczenie. Od tragicznego wydarzenia minął rok, a sprawca do tej pory nie poniósł żadnej odpowiedzialności za swój czyn.
Rosjanka przeżyła dramat w maju ubiegłego roku. Wraz z innymi dziennikarzami udała się na Seszele w ramach wyjazdu służbowego. O pierwszej w nocy do jej willi zakradł się sprzątacz z ośrodka. Mężczyzna groził jej nożem i brutalnie gwałcił.
Błagałam go, żeby tego nie robił i wrzeszczałam o pomoc
„Otworzyłam oczy. Zobaczyłam nóż i twarz nieznanego mężczyzny. Wielokrotnie mnie zgwałcił i groził, że mnie zabije. Był o wiele silniejszy ode mnie, więc o ucieczce nie było mowy. Błagałam go, żeby tego nie robił i wrzeszczałam o pomoc. Kiedy udało mi się wyślizgnąć spod niego złapał mnie i brutalnie rzucił na łózko. Próbowałam jakoś się bronić, a on mnie pytał, czy jest mi dobrze”, napisała na Instagramie.
Po wielu próbach kobiecie udało się wydostać z rąk oprawcy tylko dlatego, że podała mu tabletkę usypiającą. Kolejną godzinę zajęło jej szukanie pomocy. Bała się, że pracownik ośrodka obudzi się i zabije. „Udało mi się w końcu znaleźć ochronę i kiedy na miejsce przybyła menadżerka hotelu - Lizzy Lee, stwierdziła, że nie wyglądam na ofiarę gwałtu”, dodaje.
Początkowo zwlekano z wezwaniem policji, nie mówiąc już o pogotowiu. Służby pojawiły się dopiero po 7 godzinach. Co ciekawe, funkcjonariuszom nie udało się zabezpieczyć materiału dowodowego z monitoringu.
Kobieta nie otrzymała należnych jej przeprosin. Sugerowano jej wręcz, że prowokowała mężczyznę i nie miała nic przeciwko romansowi. Do tej pory, właściciel sieci hoteli, odmówił rozmowy z Anną Karabash.
„Nie chcę, aby inne kobiety doświadczyły czegoś takiego. Dziewczyny, jeśli będziecie zgwałcone, musicie iść do sądu. To żaden wstyd. To najgorsza zbrodnia, która może przydarzyć się kobiecie ”, zaapelowała.
Kobieta złożyła pozew do sądu. Znajduje się pod stałą opieką psychoterapeuty i uczestniczy we wszystkich rozprawach. Wciąż ma nadzieję, że w końcu zazna spokoju w momencie, a oprawca trafi do więzienia. O tym przekona się już 21 maja.