Reklama

Cecylia Ogrodzińska, wdowa po Jerzym Kukuczce, wierzy, że mąż cały czas jakoś z nią jest. Czasem ją upomina albo przychodzi do niej w snach. W okrągłe rocznice jego tragicznej śmierci ona jeździ pod Lhotse, pod ośmiotysięcznik, który stał się jego grobem. Wtedy czuje się bliżej niego, może z nim „porozmawiać”. Długo nie mogła uwierzyć, że zginął. Łudziła się, że jednak odnajdzie się żywy, że ona usłyszy dzwonek, pobiegnie i zobaczy męża w drzwiach domu.

Reklama

Jerzy Kukuczka: był wyczynowcem

Jerzy Kukuczka uważany jest za jednego z najwybitniejszych himalaistów w historii. Jako drugi człowiek na ziemi — pierwszym był Reinhold Messner – zdobył 14 ośmiotysięczników i Karakorum. Mówiono, że Messner był szybszy, ale Kukuczka był lepszy. Jego bilans jest nie do pobicia jeśli chodzi o trudne trasy, zimowe podejścia, ekstremalne warunki. Wyznaczył kilkanaście nowych tras, a jego drogi na K2 do tej pory nikt nie powtórzył. Był wyczynowcem, w 1982 roku wszedł na Broad Peak bez wspomagania tlenem.

Zobacz też: Roman Wilhelmi i Marika Kollar: przykładnym mężem i ojcem był tylko na początku

Jerzy Kukuczka na ośmiotysięczniku Sziszapangma, 1987 rok, fot. Arch. Jerzego Kukuczki/Forum

Pisał: „Tkwi we mnie coś takiego, co sprawia, że nie interesuje mnie gra o małe stawki. Dla mnie liczy się jedynie naj. Tylko to mnie bierze naprawdę”. Zginął w 1989 roku podczas wejścia na Lhotse nową drogą przez słynną, niezdobytą wówczas południową ścianę. Lhotse to czwarty co do wysokości szczyt ziemi, leży na granicy Chin i Nepalu. Jerzy Kukuczka miał zaledwie 41 lat, żonie obiecał, że to już ostatnia taka wyprawa. „Jeszcze tylko Lhotse”, mówił. Zapewniał ją: „Dbaj o synów, nie martw się, wrócę”. Zawsze jej to obiecywał i zawsze wracał. Tym razem została sama. Jak wyglądało życie Cecylii Ogrodzińskiej i Jerzego Kukuczki?

Jerzy Kukuczka: dzieciństwo, odkrycie pasji życia

Jerzy Kukuczka urodził się w 1948 roku w Katowicach, ale cała jego rodzina pochodziła z Istebnej, byli góralami z Beskidu Śląskiego. Od lat Cecylia Ogrodzińska prowadzi tu Izbę Pamięci męża, przychodzą tłumy ludzi. Jerzy Kukuczka do nauki głowy specjalnie nie miał, lubił geografię i wychowanie fizyczne. Skończył zawodówkę, pracował przez kilka lat w katowickich Zakładach Wytwórczych Urządzeń Sygnalizacyjnych, był elektrykiem. Sport kochał, trenował m.in podnoszenie ciężarów, chciał zostać Mistrzem Polski.

Ale w 1965 roku wstąpił do Harcerskiego Klubu Taterniczego. Poszedł w góry i odkrył pasję swojego życia. „Po raz pierwszy dotknąłem skały w sobotnie popołudnie 4 września 1965 roku. Od tej pory wszystko przestało się liczyć”, pisał w książce „Mój pionowy świat”. Pierwszym ośmiotysięcznikiem, na który wszedł, było Lhotse, w 1979 roku. Góra, na której 10 lat później zginął.

Czytaj także: Polacy pokochali Lidię Fiedosiejewę-Szukszynę za rolę w „Balladzie o Januszku”. Jak dziś wygląda jej życie?!

Jerzy Kukuczka i Cecylia Ogrodzińska: historia miłości

Jerzy Kukuczka i Cecylia Ogrodzińska poznali się w 1972 roku. Stało się to przypadkiem – ona wybrała się z koleżanką na ploteczki do „Cafe sport”, znanego lokalu na katowickim rynku. Było pełno ludzi, ale zobaczyły, że zwalnia się jeden ze stolików. Podeszły, siedziało przy nim trzech młodych mężczyzn, już się podnosili, ale uznali, że jak „takie ładne panie przyszły, to zostaną”.

Okazało się, że był między nimi Jerzy Kukuczka, który obchodził urodziny. Posiedzieli, pogadali, wypili wino. Potem on odprowadził ją do domu. Zaczęli spotykać się, randkować. Podobał jej się, bo jak wspominała w rozmowie z Michałem Bugno, miał w sobie spokój, miał spokojne, rozmarzone oczy. „Dostrzegłam, że to jest dobry człowiek”, mówiła. W sprawach damsko-męskich był nieśmiały. Oświadczyny przeżywał tak, że ze zdenerwowania bukiet wręczył siostrze Cecylii.

Cecylia Ogrodzińska prowadzi w Isdebnej Izbę Pamięci Jerzego Kukuczki, prywatne muzeum poświęcone jej mężówi, wielkiemu himalaiściefot. D. Chalimoniuk/Agencja Wyborcza.pl

Jerzy Kukuczka i Cecylia Ogrodzińska: historia miłości

Po trzech latach znajomości wzięli ślub w Istebnej, w niewielkim kościele pod wezwaniem Krzyża Świętego. Jerzy Kukuczka był wtedy po niezbyt udanej dla siebie wyprawie na Alaskę, odmroził tam sobie palec, nie mógł jechać w góry, miał przerwę. Postanowili, że w tym wolnym czasie wezmą ślub. Cecylia zdawała sobie sprawę, że góry będą dla niego najważniejsze, albo że będzie rozdarty między miłością do rodziny a pasją do gór, która była nie do odparcia. Nigdy nie robiła mu awantur, że znowu wyjeżdża. Wiedziała, że nie odciągnie go od gór, chociaż chciała, by więcej czasu spędzał z rodziną. Często go brakowało.

„Ja wiem, że to była droga bardzo trudna, żeby osiągnąć to, co on osiągnął w swoim życiu (…) A my żeśmy z kolei zostawali sami, też nam było bardzo trudno żyć, bo nie mieliśmy tego wsparcia, tej męskiej ręki. Ja musiałam nauczyć się wszystko robić sama, bo po prostu nie mogłam liczyć na nikogo - nie było męża w domu miesiącami, więc nawet takie małe, męskie rzeczy musiałam się nauczyć wykonać: przybić gwóźdź młotkiem, naprawić lampę czy inne rzeczy.

Nie było łatwo nam żyć, ale żyłam zawsze tą nadzieją, że on wróci z tych gór, że po prostu kiedyś to nasze życie będzie wspólne, że kiedyś będziemy razem, że kiedyś zostawi te góry i będzie po prostu tylko dla nas. No niestety... nie udało się”, wspominała żona Jerzego Kukuczki (cytat za rmf.fm/magazyn/news). Zawsze wiedziała, że mąż ją kocha i że kocha dzieci. Wiedziała, że on zdaje sobie sprawę, jak za nim tęsknią. On też tęsknił.

Zobacz też: Przed ostatnią wyprawą żegnał ją we łzach, nigdy już nie wrócił. Historia miłości Macieja i Ewy Berbeków

Jerzy Kukuczka: życie prywatne, rodzina

Kiedy jednak wracał z wypraw, ich życie rodzinne kwitło. Najpierw mieszkali w małym mieszkanku w Katowicach, po jakimś czasie Jerzy Kukuczka odkupił od rodziny drewniany dom w Istebnej, to był ich kawałek świata, dom i ogród, które wydawały się idylliczne. Jerzy Kukuczka uciekał tam od zgiełku Katowic, gdzie szykował nowe wyprawy, załatwiał mnóstwo rzeczy.

Był dobrym ojcem, cieszył się z narodzin synów – w 1979 roku urodził się Maciej, pięć lat później Wojciech, uczył ich jeździć na nartach. Żeby wynagrodzić rodzinie swoją nieobecność, przywoził prezenty. Dzieciakom zabawki, żonie hinduskie kolorowe sukienki, wtedy nie do kupienia w Polsce, biżuterię. Cecylia Ogrodzińska śmiała się: „przekupywał nas”. Z ostatniej wyprawy miał przywieźć spinki do włosów, sukienkę, klapki-japonki. Zapisał to sobie.

Jerzy Kukuczka, zdjęcie z 1989 roku, fot. CAF/PAP

Wspominała, że jej mąż żył szybko, ledwo wrócił z gór, organizował kolejne wyprawy, co nie było łatwe, bo w Polsce tamtych lat wszystkiego brakowało: nie było sponsorów, sprzętu, jedzenia na wyprawy. Jerzy i tak miał ułatwione nieco życie, w Istebnej znały go panie ze sklepów, często wyjmowały spod lady, a to wędliny, a to jakieś dobre mięso. A on lubił dobrze zjeść, przepadał za golonką.

Poza szykowaniem wypraw, studiował już wtedy na AWF, miał zostać trenerem wypraw górskich. Dzisiaj jest patronem tej uczelni. I oczywiście spędzał czas w domu, z rodziną. W tym całym pośpiechu cieszył się życiem, uwielbiał piosenkę Edyty Geppert: „Kocham Cię, życie”. Śpiewał tę piosenkę, schodząc z Sziszapangmy, ostatniego ośmiotysięcznika, który miał do zdobycia. „Był wtedy taki szczęśliwy", wspomina jego żona.

Jerzy Kukuczka: tragiczna śmierć

24 października 1989 roku to był piękny słoneczny dzień. Cecylia Ogrodzińska nie miała żadnych przeczuć. Potem dowiedziała się, że ich synowi Wojtkowi śniło się nad ranem, że jedzie z tatą windą, która nie może się zatrzymać i słyszy: „alarm, alarm, alarm”. Gdy zobaczyła w drzwiach prezesa klubu wysokogórskiego z Katowic i jego żonę wiedziała, że coś się stało. Jerzy Kukuczka odpadł od ściany na wysokości 8300 metrów. Zerwała się lina, potem odrywały się błyskawiczne kolejne asekuracyjne przeloty.

Obaj z Ryszardem Pawłowskim, z którym wchodzili wtedy na Lhotse, wiedzieli, że idąc na tej linie, ryzykują. Ryszardowi Pawłowskiemu się udało, lina urwała się i nie pociągnęła go za sobą, nie spadł, zdołał dojść do namiotu. Jerzy Kukuczka spadł w dwukilometrową przepaść. Ciała nie znaleziono, w oficjalnym komunikacie napisano, że zginął (a nie zaginął) i został pochowany w szczelinie lodowej. Dzięki temu można było np. wypłacić rodzinie odszkodowanie, nie czekając pięć lat na orzeczenie specjalnej komisji.

Zobacz też: Broad Peak okazał się górą jego przeznaczenia. Czy Maciej Berbeka musiał na niej zginąć?

Cecylia Ogrodzińska z synem Wojciechem Kukuczką (w środku)i Bogumił em Burzyńskim, odsłona pomnika Jerzego Kukuczki na katowickiej AWF, 2015 rok, fot. Jan Kowalski/Agencja Gazeta

Cecylia Ogrodzińska: żałoba po mężu

Cecylia Ogrodzińska była zrozpaczona. Nigdy nie rozmawiali z mężem o tym, co może się stać. Nie omawiali wypadków jego przyjaciół, choć bardzo je przeżywał. Jak mówił himalaista Krzysztof Wielicki: „w górach porażka jest jedna, ma na imię śmierć”. Oni o śmierci nie rozmawiali. Czasem Cecylia Ogrodzińska myślała: „Boże, co ja zrobię, jeśli on nie wróci?!” Ale zawsze wracał, wydawał się silny, przygotowany na wszystko. „Od śmierci w dolinach zachowaj nas, Panie’’, mówił do przyjaciół.

Kiedy wyjeżdżał na swoją ostatnią wyprawę, pożegnali się szybko, na dworcu było dużo ludzi, nie było jak pogadać. Szybko wskoczył do pociągu. Siedem lat po śmierci męża Cecylia Ogrodzińska założyła Izbę pamięci w domu Kukuczków w Istebnej, na przysiółku Wilcze. Zrobiła to trochę pod wpływem ludzi, którzy tu zaglądali, pytali, czy są jakieś zdjęcia, pamiątki. Zaglądali, fotografowali dom. Dzisiaj można tu obejrzeć fotografie z wystaw, sprzęt wspinaczkowy, medale i odznaczenia, jakie dostał polski himalaista. Przewodnikiem jest Cecylia Ogrodzińska, która zawsze mówi o mężu ze wzruszeniem.

Reklama

Zobacz też: Ryszard i Hanna Rynkowscy spędzili razem ponad dwie dekady... Kim była pierwsza żona artysty?

Reklama
Reklama
Reklama