Reklama

Czy Kopciuszek zostałby z nudnym Księciem, sprzątając w zamku, czy ruszyłby na szpilkach podbijać świat?

Reklama

Nie ma w historii mody butów, które dorobiły się takiej ideologii jak szpilki.
Odkąd ludzie, życie albo potrzeby stworzyły wysokie obcasy, budziły one kontrowersje. Według XVII-wiecznego prawa Massachusetts kobiety, jeśli sprowokowały mężczyzn do małżeństwa „za pomocą butów na wysokich obcasach”, były traktowane jak czarownice. Siła obcasa już wtedy mieszała mężczyznom w głowach, bo doskonale zdawali sobie sprawę, że przy dumnie wyprostowanych i wywyższonych kobietach po prostu tracą głowę. Czy szpilki wyzwoliły kobiety? Czy zabrały im piętno kury domowej, czy też – dla niektórych gorzej – naznaczyły piętnem seksualnego obiektu?
Bibliotekę można byłoby uzbierać z esejów i polemik.
Biedny bucik na szpilkach spłonąłby żywym ogniem, gdyby wiedział, ile się o nim mówi.
Nosić, nie nosić? Oto jest pytanie.
Czy nie za seksowny? Czy nie robi z kobiety ladacznicy? Pytali obrońcy moralności.
Czy kobieta musi się podwyższać, by udowadniać, że dorównuje mężczyznom? To feministki.
Czy trzeba niszczyć kręgosłup? Lekarze.
Po co się tak męczyć? Leniwi. To znaczy leniwe.
Czy należy poddawać się dyktatowi mody? Buntowniczki z epoki dzieci kwiatów, która zmiotła szpilki ze sceny.
To krytycy. Teraz zwolennicy.
Dlaczego mamy odmawiać sobie butów, które dodają nam poweru? Czy seksapil jest naprawdę czymś złym? Czy kobiety wiecznie muszą się tłumaczyć z tego, co noszą? Czy tak trudno zrozumieć, że świat z wysokości szpilek jest po prostu ciekawszy?
Bette Midler powiedziała kiedyś: „Daj dziewczynie odpowiednie buty, a zobaczysz, że podbije świat”.
Właśnie.

Na zdjęciu poniżej: projekt autorstwa Manolo Blahnika

East News

Historia szpilek - w obcasach na szafot

Ale zacznijmy od historii.
Podobno już egipscy rzeźnicy trzy tysiąclecia p.n.e. używali wysokich obcasów podczas pracy w rzeźniach. Egipcjanie bali się krwi zwierząt, a podniesiony obcas chronił ich przed pobrudzeniem nóg. W średniowieczu – epoce brudu – i kobiety, i mężczyźni nosili buty na platformach, by suchą nogą przechodzić przez pełne śmieci i ścieków ulice. Za to w okresie włoskiego renesansu noszenie podwyższonych butów było oznaką potęgi, bogactwa i szlachetności. Podobno ówczesne podwyższenia miały nawet 30 cali, czyli około 76 centymetrów, co oznacza, że były to raczej buty „do siedzenia” lub „do stania” niż „do chodzenia”.
Legenda głosi, że Katarzyna Medycyjska do ślubu z księciem Orleanu w 1533 roku włożyła wysokie obcasy, by zrekompensować nikczemny wzrost. Obcasy nosiła żona króla Francji, próżna Maria Tudor zwana „krwawą Marią”. Podobno Maria Antonina 16 października 1793 roku z więziennej celi szła na szafot w ośmiocentymetrowych obcasach. I zanim o 12.15 gilotyna obcięła jej głowę, swoje ostatnie słowa wypowiedziała do kata, któremu nadepnęła na nogę: „Przepraszam, monsieur, zrobiłam to niechcący”.
W latach 20. XX wieku „wyniósł kobiety na wyżyny” urodzony we Włoszech francuski szewc André Perugia. W 1908 roku otworzył w Paryżu sklep, w którym sprzedawał ręcznie robione buty, także na obcasach. Do noszenia ich namówił popularną wówczas we Francji piosenkarkę Mistinguett, którą powszechnie uważa się za pionierkę noszenia szpilek. Ale szpilki w dzisiejszym rozumieniu to jeszcze nie były. Lata później Perugia napisał książkę „Od Ewy do Rity Hayworth”, w której stwierdził, że sposobem na odsłonięcie osobowości kobiety jest badanie jej stóp. Miał pan rację, panie Perugia! To jest klucz!

Historia szpilek - kto stworzył to cudo?

„Nie wiem, kto wynalazł buty na wysokich obcasach, ale wszystkie kobiety wiele mu zawdzięczają”, powiedziała niegdyś Marilyn Monroe. Błąd, Marilyn, to nazwisko akurat powinnaś znać, bo temu komuś jesteś winna karierę. Roger Vivier. Nasz wybawca.
Lata 40. i 50. XX wieku to czas, gdy kobiety zmęczone wojenną traumą i męskim stylem ubierania znów chciały poczuć się kobieco.
Z pomocą przyszedł im Christian Dior i wylansowany przez niego New Look, który idealnym krojem i dodatkami do stroju podkreślał biust, biodra i talię. Wszystko świetnie, tylko taki strój wymagał odpowiednich butów. Dylemat ówczesnych projektantów i szewców brzmiał: Czy obcasy powinny piąć się w górę, czy pozostać na niedużej wysokości?
Pierwszym, który rozstrzygnął te dylematy, był pracujący wówczas u Diora Roger Vivier.
Vivier studiował rzeźbę w paryskiej École des Beaux-Arts. Swoje doświadczenie rzeźbiarza przeniósł na damskie obuwie. Vivier wziął klasyczny kształt czółenka i skroił jego wierzch tak, by ściślej obejmował stopę, tworząc buty o perfekcyjnym kroju godnym domu mody Dior. A potem „rzeźbił” obcasy, pod ręką Mistrza stawały się coraz bardziej smukłe, aż wreszcie w roku 1952 powstały pierwsze klasyczne szpilki: czółenka zakończone spiczastym czubkiem na 10-centymetrowej, zwężanej ku dołowi szpilce. Kobiety oszalały!
Mniej więcej w tym samym czasie słynny kreator mody Salvatore Ferragamo, jak Vivier, metodą prób i błędów doszedł do ostatecznego kształtu szpilek i szybko je spopularyzował, wkładając na stopy Avy Gardner, Grety Garbo i Sophii Loren. Oczywiście zabiegał o palmę pierwszeństwa, twierdząc, że to właśnie on stworzył te najpiękniejsze z kobiecych butów. Do sporu włączyli się jeszcze Charles Jourdan, Herbert Delman i André Perugia.
Ale czy to ważne, który wyprzedził pozostałych o miesiące, dni czy godziny? Gdyby szpilek nie wymyślił jeden, musiałby to zrobić inny projektant czy szewc. Kobiece stopy potrzebowały zmysłowości, a same kobiety silnej broni.

Historia szpilek - w tym się nie da chodzić!

Tymczasem, jak się okazało, w szpilkach chodzić wcale nie było łatwo.
Najwcześniejsze modele szpilek były tak delikatne, że po jednym wyjściu buty rozpadały się. Jak pisze historyczka mody Mary Trasko o pewnej klientce, która kupiła parę haftowanych szpilek: „Następnego dnia wróciła do butiku, pokazując poluzowane koraliki i skarżąc się na niewygodę. Kierownik sklepu wziął do ręki buty, obejrzał je z każdej strony i skonstatował: Ależ madame, pani w nich chodziła!”.
Po drugie, cóż, chodzenie na szpilkach to jak praca na wysokościach. W roku 1953 brytyjski magazyn „Picture Post” ostrzegał przed noszeniem szpilek. Nie wiadomo, czy tekst był prawdziwy, czy tendencyjny, czy też modelka miała dwie lewe nogi, ale fotoreportaż, co się może wydarzyć, gdy założysz szpilki, wyglądał jak policyjna relacja i aż dziw, że nikt nie wezwał karetki, bo to, co spotkało modelkę, zakrawało na horror. Szpilka, która uwięzła w kanalizacyjnej kratce, chód niepewny, chwiejny, jakby dziewczyna była po procentach, skręcenie nogi w kostce, dobrze, że nie złamanie. I nic absolutnie nie miało to wspólnego z kręcącą biodrami Marilyn Monroe, przechadzającą się seksownie w szpilkach od Ferragamo, w których kazała sobie skracać jeden obcas o ćwierć cala.
Dziś powiedzielibyśmy: Instagram kontra rzeczywistość, ale prawda jest taka, że dużo czasu upłynęło, zanim kobiety nauczyły się chodzić w szpilkach.
Problemem dla szpilkowych pionierów była też trwałość obcasów. Vivier, tworząc szpilki, zastosował drewno. Francuski projektant Charles Jordan wprowadził w obcasy stalowy pręt, a Brytyjczyk Mehmet Kurdash używał drewnianych obcasów z aluminiową wstawką, która wchodziła w podeszwę buta, spajając oba elementy. Przełomem w trwałości obcasów było wstawienie w nie aluminiowej wstawki zatopionej w sztucznym tworzywie. Potem jeszcze Roger Vivier, jakby nie chciał nigdy ustąpić pola w kwestii szpilek, wprowadził obcasy stalowe. Projektanci mogli więc wydłużać obcasy do woli, byleby tylko kobieta mogła w nich przynajmniej stanąć.

Na zdjęciu poniżej: słynny szewc gwiazd Christian Louboutin

Fred Duval/WireImage/Getty Images

Historia szpilek - modne czy niemodne?

Po boomie lat 50. szpilki nagle odeszły do lamusa. Tak szybko? Szkoda. Marilyn zasnęła na zawsze w 1962 roku, gwiazdy, które namiętnie chodziły w szpilkach, zestarzały się. Na scenę weszła filigranowa Audrey Hepburn i płaskie baleriny. W epoce dzieci kwiatów hippiski najchętniej chodziły nago i żadne buty nie były im potrzebne, by tańczyć na koncertach po LSD. Szpilki zreanimowano pod koniec lat 70., kiedy brytyjski designer butów Terry de Havilland zrobił nowy model, którym zaraz zainteresował się francuski „Vogue” i który szybko trafił na parkiet nowojorskiego Klubu 54. W kolorowych latach 80. szpilki rządziły światem, tak jak i kobiety, które znów zawalczyły o własną podmiotowość i wzięły udział w męskim dotychczas wyścigu szczurów. W nowym tysiącleciu szpilki nabrały nowego znaczenia. Wylansowane przez najpopularniejszy serial przełomu wieków „Seks w wielkim mieście”, stały się symbolem niezależności, seksualnego wyzwolenia i poczucia, że kobiety nie muszą sobie niczego odmawiać. W odcinku „A Woman’s Right to Shoes” główna bohaterka Carrie, którą znajoma wpędziła w kompleksy, twierdząc, że kupuje za drogie buty, skwitowała: „Samotnym kobietom czasem trudno idzie się przez życie, dlatego muszą mieć odjazdowe buty”. Nie mówicie tego samego, gdy wydajecie fortunę na szpilki?

Tekst: Katarzyna Przybyszewska-Ortonowska

Reklama

Cały tekst przeczytasz w najnowszym wydaniu magazynu VIVA!Moda

Mateusz Stankiewicz/SameSame
Reklama
Reklama
Reklama