Tomasz Karolak szykuje się do ślubu z Violettą Kołakowską. Przypominamy historię ich miłości
1 z 6
Relacja Tomasza Karolaka i Violetty Kołakowskiej była bardzo burzliwa. Aktor początkowo nie planował formalizować tego związku i podkreślał, że w swojej partnerce ceni to, iż szanuje jego wolność. Złośliwi wypominali mu natomiast, że zaczął spotykać się z modelką, gdy był jeszcze w związku z Magdaleną Boczarską i przez jakiś czas widywał się z obiema paniami.
Polecamy też: O tej metamorfozie mówią wszyscy. Zobaczcie, jak zmieniła się z biegiem lat Viola Kołakowska
Mimo tych informacji na pewnym etapie okazało się, że Tomasz Karolak i Violetta Kołakowska świetnie się ze sobą dogadują i... myślą o ślubie! Plotkowano nawet, że miał on odbyć się w święta Bożego Narodzenia.
Tomasz Karolak o Violetcie Kołakowskiej
„Dla mnie inteligencja, uroda, to się liczy. Pamiętam, że były kotlety. Jak się poznaliśmy, to Violka przyniosła danie śląskie, makówki. Mak namoczony z bułką w mleku, bida straszna, ale bardzo dobre danie. Nasz ślub będzie w ciupie, dziurze, nikt nie będzie o tym wiedział” – zwierzył się niedawno Agnieszce Jastrzębskiej.
Violetta Kołakowska o Tomaszu Karolaku
„Gotowałam dla niego, przyniosłam do teatru mielone, żeby nie był głodny. Mam dzieci, normalny dom, więc gotuję. Dogadzamy sobie, lubimy jeść” – dodała Kołakowska.
Jak wyglądał początek ich znajomości? Jak wychowują dzieci? Kiedy wezmą ślub? Sprawdźcie w naszej galerii!
Polecamy też: To oni dawali nadzieję, że miłość zwycięży! Wybraliśmy najpiękniejsze pary mijającego roku
2 z 6
Kiedy odbędzie się ślub Tomasza Karolaka i Violetty Kołakowskiej?
„Jasne, mamy już datę, wszystko jest ustalone. Nie, no żartuję. W tej chwili mam strasznie dużo zawodowych obowiązków. Kręcę dwa filmy, mam sporo pracy przy „Rodzince.pl”. Musimy to wszystko poukładać. Mościmy z Violą gniazdko, ogarniamy pewne sprawy, a ze ślubem poczekamy do przyszłego roku. Wszystko wyjaśni się w maju. Wtedy będzie znana data, prawdopodobnie to będzie późnym latem” – zapowiadał w grudniu w tygodniku „Gwiazdy” aktor.
Polecamy też: Czarny protest, „Azja Express", oskarżenia o przemoc domową. Największe skandale 2016 r.
3 z 6
Przypomnijmy, co oboje mówili o swojej miłości, dzieciach i ustatkowaniu w VIVIE! w 2010 r.
Poznaliście się na planie serialu „Kryminalni”. Viola grała policjantkę, Pan – młodszego aspiranta w policji. To było zauroczenie? Miłość?
Tomasz: Gdy poznałem Violkę cztery lata temu, zrobiła na mnie oszałamiające wrażenie. Byłem przekonany, że jestem niegodny tak pięknej kobiety. Żyłem wtedy w wieloletnim związku.
Viola: Ja też oszalałam na punkcie Tomka, byliśmy sobą odurzeni. Wyzwolił mnie z moich demonów, dał fantastyczną energię. Niezwykły, szalony, pełen pasji, zabawny chłopak, który dopomógł mi rozwinąć skrzydła. Ale najpierw je rozwinął, potem zamknął. Początki jednak były cudowne. Spotkało się dwoje ludzi, którzy się w sobie zakochali. Ja też zrezygnowałam ze swojego pięcioletniego, ważnego związku.
Tomasz: Przerwałem poprzedni związek w nieprzyjemny sposób, nie fair. Zapłaciłem za to. Nauczyłem się wtedy, że na czyimś nieszczęściu nie da się zbudować szczęścia. Wyrzut sumienia rozwalił mnie. Nie byłem w stanie stworzyć nowego związku, nawet w momencie, gdy pojawiła się Lena. Nie zrobiłem ruchu „mam dziecko, to będę się żenił”. Myślę, że Violka ma mi to za złe.
– „Zapłaciłem, bo byłem nie fair”. Czym?
Tomasz: Cierpieniem. Przez moje zachowanie jedna osoba cierpiała, potem druga, wreszcie i ja. Trójka bez sternika. Zanim za czwartym razem dostałem się do krakowskiej PWST, studiowałem resocjalizację. Pamiętam wyniki ankiety w 1992 roku na psychologii społecznej, z której wynikało, że co trzecie małżeństwo w Polsce się rozpada. Nic się pod tym względem nie zmieniło.
Polecamy też: Klątwa paparazzi. Czy media mogą zabić miłość?
4 z 6
– No i że co piąte dziecko pochodzi ze związku nieformalnego.
Tomasz: Kryzys tradycyjnych wartości jest poważny, sprowadza się do zewnętrznej celebry. Często decyzję o zawarciu małżeństwa podejmuje się pochopnie, bo dziecko, naciski rodziny. A potem ludzie mają problem, bo uczucia są mocne, ale chwilowe. Prawdziwa miłość dojrzewa długo. Spotykam facetów i zaskoczyła mnie obserwacja takiego oto modelu rodziny: „Jestem fantastycznym ojcem i regularnie zdradzam żonę. Jeżdżę za granicę na dupy, bo trzeba odreagować”. Taki model. Dlatego ludzie, którzy poważnie myślą, nie wiążą się w stałe związki, bo jest to im niepotrzebne.
– Myśli Pan, że ma z głowy moje pytanie, dlaczego się Pan nie żeni?
Tomasz: Wiem, że nie mam z głowy, bo cały czas sam sobie zadaję to pytanie. Właśnie idzie w Teatrze IMKA sztuka „Sprzedawca gumek” Levina – o poszukiwaniu miłości przez 40-latków i o handlu uczuciami. Nigdy nie wiemy, czy ta miłość, którą spotkaliśmy, to ta jedyna, i nie jesteśmy w stanie zaryzykować. Dlatego często ją przesypiamy. Myślę, że ja też mam ten problem: boję się zaryzykować w miłości.
Viola: Tomek sam z siebie, na długo nim zaszłam ciążę, powiedział, że się ze mną ożeni. Było to przed kościołem w Czersku. A pierścionek zaręczynowy dał mi w Rzymie, pod fontanną di Trevi. Ale to były słowa...
Polecamy też: Ślub, ciąża, narodziny dzieci. Najważniejsze momenty z życia Brada i Angeliny na okładkach magazynów
5 z 6
– Kobieta mówi: „Jestem w ciąży”...
Tomasz: Byłem zaskoczony, bo w ogóle tego nie planowałem. Choć podobno nigdy nie jest dobry czas na dziecko. Dlatego teraz nie ma sensu o tym dywagować.
Viola: Zareagował przerażeniem. Powiedział: „Ojej, to ja już nigdy nie będę mógł wyjechać z kolegami? Nigdzie?”. Jakieś takie dziwne rzeczy mówił, a potem poszedł spać.
– Człowiek strzela, Pan Bóg kule nosi.
Tomasz: Dokładnie. Przyjąłem tę perspektywę z dystansem i rezerwą, nie widziałem siebie w roli ojca. No i w trakcie ciąży trochę Violkę zostawiłem.
– Wyjechał Pan na egzotyczną wyprawę.
Tomasz: Nie, do Pakistanu wyjechałem, jak Lenka miała osiem miesięcy. Ale wcześniej, gdy Viola była w ciąży, też była sama, bo pracowałem. Robiłem serial „39 i pół”, grałem inne duże role.
– Kobieta w zagrożonej ciąży, a jej mężczyzna wyjeżdża na kraniec świata...
Tomasz: Byłem wykończony. Nie chciałem przenosić moich frustracji na ludzi, z którymi jestem blisko związany. Musiałem wyresetować się. Tam, gdzie nikt mnie nie zna, i na dodatek trzeba walczyć, aby przetrwać. To mi pomogło naładować akumulatory, wrócić do formy. Teraz już nie wchodzę w żaden tak długi serial. Szkoda życia.
Viola: Dwa razy leżałam na oddziale patologii ciąży i dwa miesiące w domu. Wpadali przyjaciele, pomagali. Mała urodziła się dzięki temu tylko trzy tygodnie przed terminem. Potem było mnóstwo emocji z przetaczaniem krwi i informacją, że ma wadę serca. Gdy miała dwa miesiące, poszłam do Centrum Zdrowia Dziecka i okazało się to nieprawdą. Jednak przez te dwa miesiące z niepokoju zjadałam własne paznokcie.
Tomasz: Trochę pięknych chwil z życia Lenki mi umknęło. Wpadałem, ale od czasu do czasu. Serial „39 i pół” kręciłem dwa lata, dzień w dzień. Wchodziłem na plan o 7.00 rano, wychodziłem o 7.00 wieczorem. Zacząłem uczestniczyć w życiu Leny, jak miała rok i trzy miesiące. Z Pakistanu wróciłem po półtora miesiąca, a tu inny człowiek do mnie gadał.
– Chyba gaworzył. A poznał?
Tomasz: Poznał. Po zegarku (śmiech). I gaworzył.
Polecamy też: Wojownik i gospodyni domowa. Olivier Janiak o żonie: „Jesteśmy z innych planet”. Jak się dogadują?
6 z 6
– Już padło zdanie, że jesteście z różnych światów. Jakie były Wasze domy rodzinne?
Viola: Pochodzę z normalnej robotniczej śląskiej rodziny. W domu się nie przelewało i nie zawsze świeciło słońce. I bieda zajrzała, i awanturka się zakręciła. Ale moi bliscy to ludzie wrażliwi i dobrzy. Tata wymagał piątek, bo czwórka świadczyła o przeciętności. Sam był sportowcem, ambitnym i zdolnym, ale wychował się w domu dziecka i brak miłości rekompensował sobie alkoholem. Nie żyje od 10 lat. Mama – typowa Ślązaczka „ma być obiad i porządek” – wrażliwa, introwertyczka, uzdolniona muzycznie. Ten trudny dom, wbrew pozorom, dał mi ogromną siłę. Zaczęłam pracować w wieku 17 lat, musiałam utrzymywać się sama i jeszcze pomagałam mamie. Do Warszawy przyjechałam, mając 19 lat. Z dumą przyznaję, że wyniosłam z domu zasady, którymi się do dziś kieruję w życiu. Cieszę się, że nie miałam za łatwo. Tak jest ciekawiej, szlachetniej.
Tomasz: Moi rodzice fantastycznie ze sobą współpracowali, a w trudnych sprawach wobec mnie, nastolatka, mówili jednym głosem. To mi się wydaje fantastyczne, przepraszam za wyrażenie. Dlatego też kocham ich po równo. Gdy zdałem do ogólniaka w 1986 roku, miałem czas buntu. Mocno się spieraliśmy, z domu w Mińsku Mazowieckim uciekałem na koncerty punkowe czy Metalliki. Raz prysnąłem na 10 dni. W oczach rodziców nie pomogło mi nawet to, że miałem najlepsze oceny w szkole. W domu sprzątanie było jednym z moich obowiązków, po powrocie ze szkoły zawsze sprzątałem, obierałem ziemniaki. Rodzice wracali z pracy i git. Mój brat Piotrek miał trochę łatwiej.
Viola: Bo mama Tomka pracowała zawodowo. Moja też, i to na dwa etaty. W takiej sytuacji każde dziecko ma obowiązki. Dziś, jak Tomek do nas przychodzi, zdarza mu się chwytać za odkurzacz. Ale mnie wcale nie zależy, żeby mój mężczyzna sprzątał, prał. Jeśli nie potrzebuję mężczyzny, który sprząta, to jakiego? Takiego, który jest. I który potrafi się określić wobec mnie: możesz na mnie liczyć, szanuję to, co robisz, jesteśmy razem. I chodzi o bycie razem, a nie o ślub. Wszystko, co robimy, robimy dla dobra wspólnego domu. Jesteśmy dla siebie wsparciem. Zawsze. Jeśli coś jest ważne, ja spełniam twoje oczekiwania, ty moje..
– Deklaruje się Pan jako przeciwnik instytucji małżeńskiej?
Tomasz: Nie. Jestem tylko za tym, aby to robić świadomie, a nie na fali chwilowego uczucia. I wcale nie uważam, że monogamia to masakra. Jak już się człowiek zakocha, to…
– Ciągnie…
Tomasz: Ciągnie czas jakiś. Tak.
– Mawiał Pan o sobie: wredny egoista, niedorosły, zarozumiały skurczybyk, średnio przystojny, który ma trudności z podejmowaniem decyzji. Miły tylko na potrzeby wywiadów. Gdzie tu prawda?
Viola: Są dwie twarze Tomka Karolaka. To jest prawda.
Tomasz: Mam do siebie dystans. Jeśli mam trudności, to tylko z podejmowaniem decyzji sercowych (śmiech). Z innymi – nie. Prowadzenie IMKI uczy mnie asertywności na total.
Viola: Jak się bierze odpowiedzialność za teatr, ludzi w nim zatrudnionych, to chyba tym bardziej za najbliższych, za rodzinę? Rycerze w wyprawach katarskich, o których Tomek tyle wie, byli odważni, prawdomówni, honorowi. I dotrzymywali słowa. Każdy mężczyzna chciałby być rycerzem, ale dziś rycerzami są coraz częściej kobiety.
– Za pół roku będzie Pan miał lat 39 i pół. Za 10 lat – 49 i pół.
Tomasz: Będę wtedy szczęśliwym mężem. Na serio, podejrzewam.
– Nadszedł czas stabilizacji?
Tomasz: Przyjdzie moment, że trzeba będzie zaryzykować. Coś tak czuję.
– Bo jest miło, jak po przyjściu z najlepszego spektaklu teatralnego ktoś jednak na człowieka w domu czeka?
Tomasz: To na pewno miłe, ale nie o to chodzi. Bo też fajnie coś komuś dawać. Wkrótce przyjdzie na to czas.
Polecamy: Karolina Malinowska i Olivier Janiak: „Wszyscy mamy takie same potrzeby: spełnienia, bezpieczeństwa, uznania i miłości”
Rozmawiała Liliana Śnieg-Czaplewska
Zdjęcia IZA GRZYBOWSKA/MAKATA
Stylizacja JOLA CZAJA
Asystentka stylisty SYLWIA BRZEZIŃSKA
Makijaż JOANNA PETTIT/D’VISION ART
Fryzury SYLWIA KILIŚ/METALUNA
Rekwizyty PIOTR CZAJA
Produkcja ELŻBIETA CZAJA
Współpraca ANIA WIERZBICKA