„Kiedy patrzę na Szymona, widzę Anię”. TYLKO U NAS Jarosław Bieniuk o samotnym ojcostwie
Mija trzeci rok od śmierci Anny Przybylskiej. W najnowszym dwutygodniku VIVA!, jej partner i ojciec dzieci, Jarosław Bieniuk opowiada o tym, jak dorastał się ojcostwa. I jak radzi sobie sam z trójką dzieci po śmierci aktorki. Pyta Krystyna Pytlakowska:
- Byłeś przy tym, gdy rodziły się Wasze dzieciaki?
Byłem przy wszystkich trzech porodach, to niesamowite przeżycie. Gdy dział się ten cud, trzymałem Anię za rękę. Oboje byliśmy bardzo poruszeni, zwłaszcza przy narodzinach Oliwki, kiedy nie zdawaliśmy sobie jeszcze sprawy z tego, jak to wszystko będzie wyglądało. Wspólnie przeżywaliśmy ten pierwszy raz wiedząc, że te narodziny zwiążą nas na całe życie. Potem często wspominaliśmy te chwile i te emocje. Nagrałem wszystkie porody, to znaczy to, co się działo przed i po. Pokażę dzieciom, jak dorosną. Powiem z dumą: „Zobaczcie dzień, gdy pojawiliście się na świecie”.
- Podobno mężczyźni płaczą widząc, jak rodzi się ich dziecko.
Nie płakałem, byłem tylko zszokowany i szczęśliwy. Oboje byliśmy szczęśliwi. Oliwkę rodziliśmy w szpitalu przy Polnej w Poznaniu, potem od razu dziecko położyli na wózeczek i do windy. Mierzenie, ważenie, sprawdzanie odruchów. Pamiętam, że Oliwka ważyła trzy tysiące dziesięć gramów i dostała dziesięć punktów w skali Apgar. Moja mama i mama Ani u mnie w domu czekały na wieści, zadzwoniłem więc, że wszystko w porządku, Ania i Oliwka czują się dobrze. I ogarnęła nas wszystkich wielka radość, bo dziecko zmienia całe życie, wszystko się kręci wokół niego. Wtedy przeszliśmy przez etap niesamowitego szczęścia. Mieliśmy dziecko, zawodowo było dobrze, kariera Ani nabierała rozpędu, moja też. Mieliśmy swoje dwa światy, w których się spełnialiśmy, chociaż one się nie stykały. Ja byłem doceniany i robiłem to, co kocham, Ania również. Ale mieliśmy też nasz wspólny świat i wszystko układało się jak należy.
- I tak powinno być zawsze.
Tak, ale teraz wiem, że nic nie można zaplanować.
Przeczytaj też: Jarosław Bieniuk z dziećmi i nową partnerką na wspólnym zdjęciu! Internauci nie kryją zachwytu i zwracają uwagę na...
Samotne ojcostwo Jarosława Bieniuka
Co teraz jest najtrudniejsze dla Jarosława Bieniuka, ojca dzieci Ani Przybylskiej? Na pewno tęsknota:
Kiedy patrzę na Szymona to tak, jakbym widział Anię. Jest do niej niesamowicie podobny, takie same gesty, miny, rysy twarzy.
Jako samotny ojciec boryka się z odpowiedzialnością za duże i małe sprawy rodziny.
- Co teraz jest dla ciebie najtrudniejsze?
Poczucie odpowiedzialności, które na mnie spadło. Bardzo pomagają mi dziadkowie, moja mama, mama Ani. Ale nie mogą wziąć na siebie mojej odpowiedzialności, bo to moje życie i moje dzieci. To ja muszę ogarnąć ich naukę, ich lekcje, wychowanie, dzielić z nimi ich niepowodzenia i powodzenia. Są osoby które mi pomagają, jest pani korepetytorka pomagająca mi czuwać nad nauką dzieci, zwłaszcza Oliwi. Szymon dobrze sobie radzi, a Jasio jest jeszcze w przedszkolu. Każde z dzieci jest inne. Do każdego trzeba znaleźć osobny klucz. Oliwia weszła w trudny wiek. Jest w gimnazjum, ma bardzo dużo nauki i brak czasu ma swoje zainteresowania, co ją denerwuje. Chwila, właśnie dzwoni Szymon. „Cześć synku… Co…? Szostka z angielskiego? Świetnie…”. Cały tydzień jest logistycznie zaplanowany. W poniedziałek przychodzi pani Ania, we wtorek pani Asia, potem pani Magda, później znowu pani Ania. Ale telefony od dzieci odbieram ja, jestem ich pierwszym doradcą.
- Rozmawiacie czasem o mamie?
Są takie chwile, że siadamy przed komputerem, gdzie mam wszystkie materiały, zdjęcia, moje nagrania video z Łodzi, z Poznania, z Trójmiasta. Lubię wszystko dokumentować. O, tu jesteśmy na plaży, tu idziemy Monciakiem, tam jemy lody, a Jasio pobrudził buzię. I razem to oglądamy. Siedzimy obok siebie, Oliwia, Szymon i Jasio na moich kolanach. Dzieciaki rosną, Oliwia ma już 15 lat, Szymon - 13, Jasio -5. Powspominamy, trochę popłaczemy. Nie można za często oddawać się wspomnieniom, bo musimy nauczyć się żyć bez Ani. Nie ma innego wyjścia. Czasami się pomodlimy, pojedziemy na cmentarz, zapalimy świeczkę. Mówimy jej, że w domu nic się nie zmieniło, że wszystko w porządku. Że byłaby dumna ze swoich dzieci.
O miłości, życiu z Anią Przybylską i wielkiej tęsknocie Jarosława Bieniuka w najnowszym numerze dwutygodnika VIVA!, dostępnym od 18 maja 2017.