Reklama

Był jej ogromną miłością. Spędzili razem niemal 40 lat i nawet po jego śmierci powtarza, że nadal jest zakochana w swoim mężu. „Poświęciłam się Krzysztofowi całkowicie, żyłam jego życiem”, mówi Ewa Krawczyk. Choć życie nie szczędziło im cierpień, to zawsze mogli na siebie liczyć... Ukochana Krzysztofa Krawczyka w szczerej rozmowie z Elżbietą Pawełek opowiedziała o życiu po śmierci męża i konflikcie z jego synem.

Reklama

Życie jednak nie oszczędziło Wam cierpień. W wypadku samochodowym pod Buszkowem cudem przeżyliście.

To był okropny wypadek. Straciłam przytomność, miałam wylew wewnętrzny, jego syn był potem w śpiączce. A jak zawieźli mnie na wózku do sali Krzysia, kazałam się wywieźć z powrotem, bo go nie poznałam. Miał zmiażdżoną twarz, zdrutowane szczęki. Przyglądałam się nowej twarzy Krzysia, kiedy spał, żeby nie widział w moich oczach przerażenia. Jak pierwszy raz się wykąpał, to płakał ze szczęścia. Mówił, że ten wypadek to była Boża edukacja, bo dzięki niemu stał się innym człowiekiem.

Rzadko się zdarza, żeby ktoś z playboya, jakim był wcześniej Krawczyk, zamienił się w bogobojnego człowieka.

Czasem największe lekkoduchy stają się wzorami do naśladowania. I Krzysiek był takim przykładem. W naszym domu dużo było Boga, odmawialiśmy różaniec, razem się modliliśmy.

Słyszałam, że przed koncertami modlił się z zespołem. Padał deszcz, Krawczyk wychodził na scenę i wychodziło słońce. Kończył śpiewać – zaczynało padać.

Takich przypadków było mnóstwo, że cały czas padało, a wchodziliśmy na scenę i deszczu nie było. Mnie teraz modlitwa trzyma przy życiu. I rozmowy z księżmi. Potrafiłam w nocy pojechać do swojej parafii, żeby mi pomogli, tak byłam przygnębiona po śmieci Krzysia. Czasem ksiądz przyjeżdżał do mnie, żeby podtrzymać mnie na duchu, żebym tylko czegoś sobie nie zrobiła. Dlatego mówię, że modlitwa w naszym życiu czyniła cuda. I wyprowadzała nas zawsze na prostą.

Czytaj też: Byli razem niemal cztery dekady. Ewa Krawczyk wciąż jest zakochana w swoim mężu

Szymon Szcześniak/Visual Crafters

Ewa Krawczyk w sesji dla magazynu VIVA!, 2023 rok

(...)

Oboje z Krzysztofem kochaliście zwierzęta, a myśleliście kiedyś, żeby mieć dzieci?

Nie mogłam mieć dzieci, z czym się pogodziliśmy. Myślę, że Krzysztof był nawet z tego zadowolony. Bo gdyby było dziecko, to nie jeździłabym z nim w trasy koncertowe, jak mówił, i w końcu rzuciłabym go w kąt jak starą szmacianą zabawkę.

(...)

Gdyby można wrócić czas, co chciałaby Pani mu powiedzieć?

Chciałabym go przeprosić za to, że czasem płakał i cierpiał przeze mnie. Że bardzo za nim tęsknię i że pragnę zgody z jego synem Krzysztofem juniorem. Bo mówił: „Pamiętaj, zadbaj o niego, gdyby był w potrzebie”. Spotkałam się z nim po śmierci Krzysztofa, obiecałam pomoc, co przyrzekłam mężowi. A po naszej miłej rozmowie dostałam SMS, że we wszystkich sprawach mam się kontaktować z jego panią mecenas. I tak możemy się sądzić do śmierci, aż któreś z nas umrze, bo Krawczyk junior jest chory, a ja mam swoje lata. Mój pasierb nie myśli samodzielnie, ktoś nim steruje, bo wniósł sprawę do sądu, że ojciec podpisał testament, będąc nieświadomym. To oczywiste kłamstwo, bo w tym czasie mąż kręcił film dla telewizji i do końca roku udzielał wywiadów. Jego stan się pogorszył po moich urodzinach 8 lutego, a w kwietniu odszedł. Najsmutniejsze w tym wszystkim jest to, że próbuje się zszargać nazwisko Krawczyka, na które pracował przez 60 lat.

Zobacz także: Wanda Traczyk-Stawska musiała opuścić ukochany dom. Dziś mieszka w Domu Kombatanta

Szymon Szcześniak/Visual Crafters

Ewa Krawczyk w sesji dla magazynu VIVA!, 2023 rok

Reklama

Cały wywiad z Ewą Krawczyk w nowej VIVIE!. Magazyn dostępny w punktach sprzedaży od czwartku, 7 grudnia.

Reklama
Reklama
Reklama